Strony

niedziela, 20 marca 2011

Portugalska wiosna

FC Porto, Sporting Braga i Benfica Lizbona awansowały do ćwierćfinału Ligi Europejskiej. Co więcej, każda z tych drużyn ma wielkie szanse na triumf w tych rozgrywkach. Portugalski futbol zawładnął w tym roku drugimi pod względem prestiżu europejskimi rozgrywkami. Ktoś powie: przypadek. Jednak w pokonanym polu portugalskie ekipy zostawiły m.in. Liverpool! Inny sceptyk będzie się upierał, że to jednorazowy wybryk. Jednak drużyny z zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego w minionym dziesięcioleciu wielokrotnie pokazywały, że w piłkę grać potrafią.

FC Porto w sezonie 2002/03 pokonało Celtic Glasgow w finale Pucharu UEFA, by rok później sięgnąć po Puchar Mistrzów, pokonując w decydującym meczu AS Monaco. Jose Mourinho i jego podopieczni w ciągu dwóch sezonów zawładnęli sercami wielu kibiców piłki nożnej w Europie. W minionym dziesięcioleciu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów doszła także Benfica Lizbona (sezon 2005/06) oraz znów FC Porto (sezon 2008/09). Dużo lepiej portugalskim drużynom wiodło się w Pucharze UEFA i jego następczyni - Lidze Europejskiej. W sezonie 2002/03, w którym "Smoki" Mourinho wygrywały te rozgrywki, w półfinale była także Boavista Porto. Dwa lata później lepsze od Sportingu Lizbona okazało się jedynie CSKA Moskwa, pokonując "zielono-białych" dopiero w finale. Od 2000 roku portugalskie zespoły aż dziesięciokrotnie dochodziły co najmniej do ćwierćfinału Pucharu UEFA i Ligi Europejskiej. Przypadek?

Nic z tych z rzeczy. Co w takim razie decyduje o sukcesach portugalskich drużyn? Po pierwsze, przemyślany i niezwykle skuteczny system szkolenia młodych piłkarzy. Oprócz francuskiej Ligue 1, portugalska Liga Zon Sagres "produkuje" najwięcej gwiazd europejskiego futbolu. Pepe, Lucho Gonzalez, Cristiano Ronaldo, David Luiz, Nani, Lisandro Lopez, Deco, Raul Meireles to tylko kilka przykładów.

Po drugie, świetnie rozwinięty skauting. Dla przykładu, w takim FC Porto praktycznie co roku sprzedaje się największe gwiazdy, mimo tego drużyna ciągle utrzymuje się na wysokim poziomie. Do zdolnych wychowanków dodaje się bowiem wyszukanych w Argentynie, Brazylii, Kolumbii, Paragwaju równie utalentowanych graczy, razem tworzących zespoły, na których grę patrzy się z wielką przyjemnością. Taką drogę przebyli Lucho Gonzalez, Deco, David Luiz, Lisandro Lopez. Niedługo ich śladem pójdą Hulk, Radamel Falcao czy Luisao.

Po trzecie, świetni trenerzy. O Jose Mourinho nie ma co wspominać. Mimo że przed "Special One" jeszcze kilkanaście lat pracy, w ojczyźnie ma on już kilku naśladowców. Jednym z nich jest obecny szkoleniowiec "Smoków" z Porto, Andre Villas Boas. Drugim, opiekun Sportingu Braga, Domingos Paciencia. Pod jego wodzą klub o budżecie mniejszym od Lecha Poznań robi furorę na europejskich boiskach, ogrywając takie potęgi jak Sevilla, Arsenal Londyn, czy ostatnio Liverpool.

W Portugalii mają więc wszystko, czego do szczęścia kibicowi potrzebne. Niezłą reprezentację, dobre kluby, ciekawą ligę i piękne stadiony. Sukcesów na miarę drużyn z Premier League czy Primera Division na razie nie odnoszą, ale swoje w ostatnich latach wygrali. W tym roku możemy być świadkiem "portugalskich półfinałów" w Lidze Europejskiej. FC Porto jest faworytem w starciu ze Spartakiem Moskwa, a Benfica w dwumeczu z PSV Eindhoven. Jedynie Sportingowi Braga daje się mniejsze szanse w spotkaniach z Dynamem Kijów, ale czy drużyna, która pokonała Liverpool, może przestraszyć się piłkarzy z Ukrainy? Jedno jest pewne, portugalskich kibiców czeka niezwykle udana piłkarska wiosna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz