sobota, 23 lutego 2013

Bogusław Leśnodorski. Prezes w wyciągniętej koszuli

Na dzień dobry polecił rozwiesić w budynku klubowym przy Łazienkowskiej 3 plakaty drużyny z 2006 roku. To był ostatni zespół Legii, który zdobył mistrzostwo Polski. Następnie rozdał piłkarzom biografię Michaela Phelpsa. Wszystko po to, by wprowadzić w klubie atmosferę sukcesu i zadbać o odpowiednią motywację. Potem przystąpił do kolejnych, równie efektownych, ale przede wszystkim efektywnych działań. Bogusław Leśnodorski, od 7 grudnia 2012 roku prezes Legii, przez trzy miesiące pracy zrobił więcej, niż jego poprzednicy w ciągu kilku lat. Stał się gwiazdą klubu, nie mniejszą niż Danijel Ljuboja.

Krok po kroku do sukcesu

Najpierw zadbał, by wszyscy pracownicy klubu - od tych administracyjnych po piłkarzy - uwierzyli, że Legię stać na sukces. Potem zwolnił Marka Jóźwiaka, któremu dokonywanie transferów szło jak śpiewanie Mandarynie, i sam przejął jego obowiązki. Sprzedał za ok. 3 mln euro Rafała Wolskiego do Fiorentiny, za co został skrytykowany. Kibice obawiali się, iż to początek demontażu drużyny. Jak się okazało, zupełnie niesłusznie.

Wkrótce na Łazienkowską trafili Bartosz Bereszyński z Lecha Poznań, Tomasz Brzyski i Wladimer Dwaliszwili z Polonii Warszawa oraz Tomasz Jodłowiec ze Śląska Wrocław. Bardzo prawdopodobne, że koszulkę z elką niebawem założy także Marcin Wasilewski. W efekcie Legia ma najsilniejszy zespół od lat. Leśnodorski przyznaje, że za jego rządów nie będzie kupowania piłkarzy "z płyt DVD". Przytomnie zauważa, iż klub nie dysponuje siatką skautów rozsianą po Europie, nie ma więc co liczyć na niedrogie transfery bardzo zdolnych piłkarzy. Pozostaje więc ściąganie wyróżniających się ligowców. Wszyscy wiedzą, na co ich stać. Ryzyko nieudanego zakupu jest więc niewielkie.

W jednym z wywiadów nowy prezes Legii stwierdził, że nie wydałby zgody na transfer Danijela Ljuboi. Dla niego pozyskiwanie byłych gwiazd europejskich boisk, którym nie wiadomo, czy będzie chciało się chcieć, obarczone jest zbyt dużym ryzykiem. Ok, z Ljuboją się udało - przyznaje Leśnodorski. Nie oznacza to jednak, że z kolejnym piłkarzem jego pokroju będzie podobnie.

Polityka transferowa Legii jest teraz bliższa tej prowadzonej od lat przez takie kluby jak FC Basel, Sparta Praga czy Bayern Monachium. Z grubsza chodzi w niej o to, by kupować głównie wyróżniających się ligowców, a nie anonimowych piłkarzy, o których wyczynach świadczą jedynie dostarczane przez ich menedżerów płyty DVD.

Prezes z Żylety

Kolejnym, niemniej ważnym niż udane transfery, osiągnięciem pierwszych miesięcy Leśnodorskiego w Legii było zażegnanie konfliktu z kibicami. Prezes dał im kolejną szansę na poprawę. Postanowił zaufać, sam przecież przez wiele lat dopingował drużynę z Żylety. Mam nadzieję, że kibole nie nadużyją jego zaufania i w końcu zrozumieją, iż swoim często idiotycznym zachowaniem szkodzą Legii. Wiele razy udowadniali, że ustalenia z szefami klubu to jedno, a rzeczywistość stadionowa drugie. Oby teraz było inaczej. Na dziś liczy się jedno - na trybuny w końcu wróci doping, co powinno jeszcze bardziej wzmocnić drużynę. Tym razem psychicznie.

Medialna gwiazda

Kim jest Bogusław Leśnodorski? 38 lat, prawnik z wykształcenia, zapalony narciarz, były gracz futbolu amerykańskiego, fan futbolu i... nieznoszący garniturów miłośnik złotych łańcuchów.  - To kolorowa postać pełna sprzecznych cech – w rozmowie z "Newsweekiem" mówi o nim jego dobry znajomy Maciej Wandzel, szef rady nadzorczej Lecha Poznań. - Z jednej strony miłość do życia nawet po bandzie, z drugiej wysoka inteligencja i ciężka praca. Typ uroczego faceta, któremu dużo się wybacza.

Nadchodzą dobre czasy

Leśnodorski to czwarty prezes Legii, od kiedy w 2004 roku klub przejęło ITI. Kibice są nim zachwyceni. Na forach pojawiają się wypowiedzi typu: "Brawo Prezesie. Jesteś wielki!", "Właściwy człowiek na właściwym miejscu", "Szacunek panie prezesie", "Leśny robi różnicę". Niektórych fanów irytuje co prawda jego luzacki, wręcz niechlujny styl ubierania się. W wyciągniętej koszuli i dżinsach wygląda bardziej jak pracownik agencji reklamowej po godzinach pracy niż szef poważnego klubu piłkarskiego. Większość fanów przytomnie zauważa jednak, że aby dobrze rządzić klubem, nie trzeba wcale stroić się w garnitury za kilkanaście tysięcy złotych.

Również dziennikarze są nowym prezesem oczarowani. W przeciwieństwie do swoich poprzedników Leśnodorski nie unika bowiem mediów. Co więcej, umie wykorzystać je do własnych celów. Jest otwarty, elokwentny, a o swojej wizji zarządzania klubem może mówić godzinami. Sam przyznaje, że jest w Legii na okresie próbnym. Efekty jego pracy będzie można ocenić za dwa, trzy lata. Jeśli dalej będzie rządził tak, jak do tej pory, klub z Łazienkowskiej czeka złota era, era Bogusława Leśnodorskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz