Zalety
Zacznę od tego, co w "Meczu" dobre. Od razu rzuca się w oczy ładna szata graficzna. Ale to żadna niespodzianka, bo wszystkie wydawnictwa "Przeglądu Sportowego" są po prostu przyjemne dla oka. Drugi plus za wysokiej jakości papier. Gdy większość drukowanych magazynów jest wydawanych na coraz gorszym jego rodzaju, "Mecz" idzie w zupełnie inną stronę.
Ciekawe stałe rubryki są największą siłą nowego projektu "PS". Cover story to przekrojowy tekst, poruszający ważne zjawiska w Premier League. W pierwszym numerze było o bramkostrzelnych duetach, w drugim - o masowym napływie hiszpańskich piłkarzy do Anglii. Artykuły nie są może odkrywcze, ale zawierają interesujące treści i wiele ciekawostek. Anglia w stylu retro to dział poświęcony historii najstarszej ligi świata. W grudniu był świetny tekst o Williamie "Fattym" Foulke'u, niesamowicie grubym bramkarzu, dzięki któremu do piłkarskiego języka weszło określenie clean sheet, czyli czyste konto. W styczniu z kolei Piotr Wierzbicki przedstawił losy Dariusza Dziekanowskiego w Bristol City. Historię barwną i pełną pikantnych szczegółów.
Na uwagę zasługują też takie działy jak piłkarz "Meczu", czyli tekst poświęcony najlepszemu zawodnikowi miesiąca w Premier League, half time, wywiad numeru (szczególnie polecam ten z drugiego wydania z Rafałem Nahornym i Andrzejem Twarowskim, komentatorami ligi angielskiej w Canal+), vip room, artykuły o fanaberiach, pasjach i wydatkach bajecznie bogatych właścicieli klubów PL, ranking "Meczu", nazwa mówi sama za siebie (ciekawe było zwłaszcza zestawienie dziesięciu najlepszych bramkarzy w historii PL według Ludka Miklosko, byłego bramkarza West Ham United), londyński bulwar, przegląd tego, czym żyły angielskie gazety, oraz głos z trybun, czyli Neil Shaw, kibic Liverpoolu z długim stażem, odpowiada na pytania czytelników.
Jeśli chodzi o same teksty, trzeba przyznać, że nie są to dziennikarskie perełki, ale też nie można powiedzieć, iż są słabe. Są artykuły lepsze i gorsze, ale to normalne, w większości gazet tak jest. Dużo w nich ciekawostek, statystyk, odwołań do wydarzeń z historii, słowem - rzetelne teksty na przyzwoitym poziomie.
Wady
Pierwszy numer był pełen literówek i małych błędów (w drugim było ich mniej, ale również raziły), które bardzo mnie denerwowały. Najbardziej utkwiła mi ta z, notabene znakomitego tekstu, o Williamie Foulke'u. W ramce biograficznej obok artykułu była informacja, że bramkarz ten w 1907 roku w meczu Bradford City - Accrington Stanley z nudów zawiesił się na poprzeczce i złamał ją na pół. W artykule jednak jest wzmianka, że stało się to podczas jednego ze spotkań Sheffield United w 1896 roku. Czyżby zagadka dla czujnych czytelników?
Wielką słabością "Meczu" są też felietoniści. W tekstach Jana Szczęsnego spodziewałem się znaleźć ciekawostki z życia piłkarza PL. Od kogo bowiem ich oczekiwać, jeśli nie od brata bramkarza Arsenalu! Niestety, po lekturze dwóch felietonów, mam wrażenie, że Przemysław Rudzki, naczelny "Meczu", zmusił Jana do pisania, bo ten chyba się do tego nie nadaje. A może po prostu ja miałem względem tej rubryki zbyt duże oczekiwania?
Dużo mniej spodziewałem się za to po felietonach Jarosława Kolińskiego i Piotra Wierzbickiego. Funny old games tego pierwszego są tak słabe, że aż dziwne, że Rudzki zgodził się je drukować. O co kaman? drugiego są momentami nawet zabawne, co jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem.
Niezbyt udają się też dziennikarzom "Meczu" wywiady (ten z Nahornym i Twarowskim jest wyjątkiem, ale też mógłby być lepszy). Rozmowa z Jensem Lehmannem była tak nijaka i nudna, że aż żal było to czytać. A rozmówca przecież pierwsza klasa. Wywiadom Marcina Harasimowicza z Los Angeles także brakuje tego czegoś. Są niby ok, ale nic z nich nie wynika. Ale może znowu za dużo oczekuję? Piłkarze z reguły nie są przecież zbyt interesującymi rozmówcami.
Wadą "Meczu" jest też jego objętość. 52 strony w pierwszym i 60 w drugim numerze to zdecydowanie za mało jak na miesięcznik. Magazyn reklamuje się hasłem: "Ten mecz trwa dłużej niż 90 minut". Slogan chwytliwy i nawet prawdziwy. Z tymże 90 minut plus doliczony czas (5-10 minut) w zupełności wystarcza, by przeczytać "Mecz" od deski do deski. Trochę zbyt szybko. Uważam, że 80, 90 stron to w przypadku miesięcznika niezbędne minimum.
Czego mi brakuje?
W "Meczu" za mało jest nawiązań do aktualnych wydarzeń w Premier League. Są co prawda takie rubryki jak prasówka, piłkarz miesiąca, terminarz i najlepsza akcja miesiąca (co uważam za niezbyt trafiony pomysł, ciężko bowiem opisać konkretne zagranie tak, by uchwycić jej piękno, do tego konieczny jest obraz telewizyjny), ale nie ma np. jedenastki, drużyny, trenera czy meczu miesiąca, których mogliby wybierać dziennikarze magazynu. Nie oczekuję od nowego projektu "Przeglądu Sportowego" wyników, analiz konkretnych spotkań - miesięcznik nie jest bowiem od tego. Rozumiem założenie twórców. Teksty bardziej ogólne są dłużej aktualne, ale bez przesady. Trochę newsów nie zawadzi. W "Meczu" mogłyby też znaleźć się podane w krótkiej formie najciekawsze informacje z klubów Premier League. Przymiarki transferowe, plotki zza kulis ligi i temu podobne.
Reasumując, "Mecz" jest zaskakująco dobrym projektem. Po słabym według mnie "Tygodniku" ten pomysł "Przeglądu Sportowego" zasługuje na uznanie. Wierzę, że czytelnicy się do niego przekonają i Ringier Axel Springer nie będzie zmuszony zamykać magazynu po kilku numerach. Apeluję zatem do wszystkich fanów Premier League - w okolicach 14 dnia miesiąca ruszajcie do kiosków. Za 5 złotych dostaniecie dobry produkt. Tak naprawdę bowiem to od nas, czytelników, zależy, czy ten "Mecz" będzie trwał dalej.
Achhh typowa januszerka innych się czepiać, a sam pewnie by to gorzej zrobił. Może kolego jak tak narzekać na Kolińskiego to sam machnij felieton. Ten o Arsenalu w drugim numerze był akurat fajny, a czepianie się literówek to już jest kretynizm. Człowiek to człowiek ma prawo w życiu popełniać błędy, a nawet jest to wskazane, ale tacy jak ty zawsze wsadzą te pięć groszy i się czepną byle czego.
OdpowiedzUsuńAle ci ludzie dostają pieniądze za to, żeby literówek nie robić, a felietony były ciekawe! Autor recenzji nie dostaje i nie sprzedaje swojego bloga za 5zł miesięcznie od osoby, więc przytyk zupełnie nietrafiony.
OdpowiedzUsuńZ większością uwag się zgadzam. I zgadzam się też z główną tezą, że to jak najbardziej tytuł godny polecenia. Będę kupował regularnie i liczę na dalsze zwiększanie się objętości oraz nieco więcej odniesień do aktualnych wydarzeń w Premier League (11 miesiąca byłaby super, liczę na więcej "prasówki", bo to informacje nieosiągalne dla zwykłego czytelnika polskich portali i gazet).
Jasne, że dziennikarze piszący teksty mają prawo popełnić błędy, np. literówki, ale korekta powinna większość z nich wychwycić. To magazyn, który trafia do kilkudziesięciu tysięcy czytelników, a za to, by go przeczytać, się płaci, więc jako klient mam prawo wymagać, by literówek nie było. Co do pierwszego komentarza. Jego autor uważa, że artykuł red. Kolińskiego w drugim numerze był akurat fajny. Słowo akurat sugeruje, że wyjątkowo udało się temu dziennikarzowi napisać coś dobrego. Po za tym, wnioskuję, że pierwszy felieton autorowi komentarza się nie podobał. Jasne, że felieton nie zawsze się udaje, ale jakiś poziom powinien trzymać. Daleki jestem od czepiania się piszących, bo sam wiem, jak to jest. Po prostu przedstawiłem swoją ocenę magazynu, do której mam prawo, tak jak każdy ma prawo się z nią nie zgodzić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń