Strony

sobota, 4 grudnia 2010

Czy zna ktoś jakiegoś Slavka?

Slavek i Slavko - tak będą nazywały się maskotki EURO 2012. Na te imiona zagłosowało 21 816 osób, co stanowi 56% wszystkich głosów. Za Siemkiem i Strimkiem było 29% głosujących, a za Klemkiem i Ladko 15%. Wynik głosowania był tak naprawdę znany już w dniu ogłoszenia propozycji imion, czyli 16 listopada. Kto bowiem chciałby, by maskotki nosiły tak egzotyczne imiona jak Klemek czy Siemko!

Swoją drogą imiona te są równie dziwne jak same maskotki. O ich urodzie nie zamierzam się rozpisywać, bo,  jaka jest, każdy widzi. Jeśli chodzi jednak o ich nazwę, to zwłaszcza polska jest dość podejrzana. Zna ktoś Polaka, który nazywa się Slavek? Ja nie. Sławków jest u nas dostatek, ale Slavka ani jednego. Jasne, że zangielszczenie imienia Sławek ma na celu łatwiejsze jego przyswojenie przez kibiców futbolu za granicą. Ale na Boga, przez 551 dni, jakie zostały do EURO, nawet mało inteligentny Francuz, Niemiec, Anglik, o Włochu, Czechu czy Rosjaninie nie wspominając, nauczyłby się poprawnie wymawiać imię Sławek, z naszym pięknym Ł! Proponując Slavka, organizatorzy mistrzostw potraktowali więc fanów piłki jak głąbów, nie będących w stanie wygiąć swojego języka tak, by wypowiedzieć Ł.

Według mnie nasza maskotka powinna się nazywać Żelisław albo Włodzimierz. Jeśli mamy bowiem promować nasz kraj, nie możemy rezygnować z obowiązujących w nim imion w takiej formie, w jakiej u nas występują. Maskotka mundialu w RPA nazywała się Zakumi, co w tamtejszym języku oznacza po prostu RPA 2010. Nic więc nie naciągano. Można było pójść inną drogą i nazwać maskotki bardziej globalnie np. Polgoal albo Goalpol, czy jakoś podobnie i nie wciskać ludziom kitu, że stanowią one emanację wszystkich cech kulturowych kraju, organizatora imprezy.

Nie identyfikuję się więc ze Slavkiem. Domagam się od niego, by zmienił imię na Sławek. Inaczej nie chcę go znać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz