Piłkarze zwykli mawiać, że zagrają tam, gdzie ich trener wystawi. Z reguły to tylko frazesy, nic nieznaczące gadanie. Mało kto bowiem jest w stanie dobrze wypaść zarówno na prawej obronie, jak i w ataku, na środku defensywy i w pomocy. Ci, którzy to potrafią, są cenniejsi niż złoto. Oto niektórzy z nich.
POLSKA
Jakub Rzeźniczak (27 lat, Legia Warszawa, wartość rynkowa wg transfermarkt.de: 650 tysięcy euro*)
Chyba najbardziej uniwersalny piłkarz w Polsce. Karierę rozpoczynał jako stoper, potem był prawym obrońcą, defensywnym pomocnikiem i znów stoperem. Jeśli trzeba zagra na lewej stronie obrony i tragedii nie będzie. Rzeźniczak to dla mnie gracz dziwny. Na prawego obrońcę jest trochę zbyt mało dynamiczny i za słabo dośrodkowuje. Na stopera jest za niski, na defensywnego pomocnika zbyt wątłej postury, a na lewego defensora - za słabo gra lewą nogą. Wszystkie te mankamenty potrafi jednak ukryć tak, że nie rzucają się w oczy. Oczywiście poziom prezentowany przez legionistę nie pozwala mu myśleć o karierze za granicą, w Polsce jednak jest w czołówce najlepszych środkowych obrońców, bo to chyba jego optymalna pozycja, choć jako defensywny pomocnik też radził sobie nieźle. Powinien dostawać regularne powołania do reprezentacji.
Bartosz Bereszyński (21 lat, Legia Warszawa, wartość rynkowa: 1,5 mln euro)
Łukasz Piszczek (28 lat, Borussia Dortmund, wartość rynkowa: 16 mln euro)
Ich piłkarskie historie są niemal bliźniacze. Obaj zaczynali jako napastnicy. Potem trafili na trenerów - Bereszyński na Jana Urbana, a Piszczek na Luciena Favre'a - którzy zobaczyli w nich prawych obrońców. Dzięki tym szkoleniowcom dziś nazwiska obu panów są powszechnie znane. O Bereszyńskim słyszeli na razie kibice w Polsce i skauci Benfiki Lizbona, Piszczek to obecnie jeden z najlepszych bocznych obrońców globu. To że obecnie obaj grają w defensywie, nie znaczy, że zapomnieli, jak to jest być napastnikiem. Gdyby drużyna tego potrzebowała, Piszczek i Bereszyński mogliby zagrać w ataku. Jeden i drugi nie mieliby też problemu z występem w roli prawoskrzydłowego/prawego pomocnika, zwłaszcza w ustawieniu 1-3-5-2, którego przetestować w reprezentacji Polski tak boją się nasi selekcjonerzy.
ŚWIAT
Javier Zanetti (40 lat, Inter Mediolan, wartość rynkowa: 1 mln euro)
Różnica w piłkarskich umiejętnościach Argentyńczyka i np. takiego Rzeźniczaka jest tak duża jak polski dług publiczny. Dziwne więc, że portal transfermarkt.de wycenia go tylko 350 tys. euro drożej od Polaka. Zanetti to ikona współczesnego futbolu. Jeśli ktoś z czterdziestką na karku ciągle gra w takiej lidze jak Serie A i takiej drużynie jak Inter, zasługuje na uznanie. Zanetti słynie z niesłychanej wydolności (i to mimo skończonych 40 lat!!!), co pozwala mu skutecznie grać zarówno na prawej stronie obrony i pomocy, jak i w centrum środkowej linii. Media mówią o nim z reguły tylko wtedy, gdy przekroczy kolejną setkę występów (obecnie ma na koncie 863 mecze we wszystkich rozgrywkach). Gra Javiera nie jest bowiem efektowna, za to niezwykle efektywna, co w kraju takim jak Włochy, zafiksowanym na punkcie taktyki, jest gigantyczną zaletą.
Phil Jones (21 lat, Manchester United, wartość rynkowa: 17 mln euro)
Niektórzy nazywają go drewniakiem, większość ceni go jednak bardzo. Jak bowiem tego nie robić, skoro urodzony w Preston chłopak z powodzeniem może grać na środku i prawej strony obrony oraz jako defensywny pomocnik. Fenomenalna jest jego zdolność błyskawicznego adaptowania się do pozycji. W jednym meczu występuje na prawej obronie, w następnym już w pomocy, by za kolejne kilka dni być stoperem. Ta łatwość przestawiania się spowodowała, że Manchester United musiał zapłacić za niego Blackburn Rovers 19,3 mln euro. Dużo jak za młodzieńca niebędącego graczem ofensywnym.
Philipp Lahm (30 lat, Bayern Monachium, wartość rynkowa: 30 mln euro)
Do momentu przyjścia Josepa Guardioli do klubu z Monachium wydawało się, że Lahm to znakomity boczny obrońca - lewy, prawy - bez różnicy. Latem okazało się jednak, że kapitan "Bawarczyków" to także dobry defensywny pomocnik. Czy ktoś jego postury może z sukcesami grać na tej pozycji? W żadnej innej drużynie niż Bayern w wersji Guardioli - nie. Sposób gry monachijczyków jest jednak jedyny w swoim rodzaju. Przewagę nad rywalem zdobywa się w nim nie warunkami fizycznymi, ale perfekcyjną techniką. A tę Lahm posiada. Co z tego więc, że w porównaniu z takim Samim Khedirą, Johnem Obi Mikelem, Bastianem Schweinsteigerem czy naszym Tomkiem Jodłowcem wygląda jak krasnoludek, skoro ze swoich boiskowych obowiązków wywiązuje się na medal.
Gareth Bale (24 lata, Real Madryt, wartość rynkowa: 80 mln euro)
Walijczyk pokazał się w Premier League jako lewy obrońca. Gwiazdą stał się, będąc lewym skrzydłowym, a Madryt próbuje podbić jako ofensywny pomocnik. Gra w ataku również nie jest mu obca. Mając w kadrze Bale'a, nie trzeba martwić się plagami kontuzji. Walijczyk jest bowiem kandydatem do gry co najmniej na czterech pozycjach. To chyba właśnie ta multifunkcjonalność plus atomowy strzał, dynamika i drybling spowodowały, że Real zapłacił za niego 91 mln euro. Jasne, że "Królewscy" przepłacili, ale by mieć Bale'a u siebie, musieli. Chętnych na jego usługi przecież nie brakowało.
Cristiano Ronaldo (28 lat, Real Madryt, wartość rynkowa: 100 mln euro)
Lionel Messi (26 lat, FC Barcelona, wartość rynkowa: 120 mln euro)
O uniwersalności obu panów chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Zarówno CR7, jak i "Atomowa pchła" mogą zagrać na każdej ofensywnej pozycji. Lewe skrzydło - nie ma problemu. Cofnięty napastnik - czemu nie. Typowa "dziewiątka" - proszę bardzo. Gdyby Ronaldo był "tylko" skrzydłowym, nie byłby tak wielki. Gdyby Messi grał tylko jako napastnik, jego wartość nie byłaby tak znacząca. Oczywiście, żaden z nich w obronie by sobie nie poradził. Choć sądzę, że taki Ronaldo, gdyby było trzeba, na boku obrony zagrałby nie gorzej niż np. taki Marcelo.
Wszyscy wymienieni wyżej piłkarze są jak dobre scyzoryki. Jasne, że różnią się "wyposażeniem", liczbą funkcji, jakością wykonania i ceną. Mają jednak wspólną cechę - są uniwersalni, do użytku w różnych sytuacjach.
* dane za transfermarkt.de
Brakuje mi bardzo Alaby. A skoro już przy zawodnikach Bayernu - można by jeszcze zaliczyć Javiego Martinez, w końcu dobrze radził sobie na środku defensywy w Athletic Bilbao. Cały poprzedni sezon występował już jako defensywny pomocnik, w tym jednak tę pozycję zwykle okupuje Lahm. Pomysł Guardioli może ograniczyć trochę Hiszpana, ale w obliczu kontuzji kapitana Bayernu Martinez dostał szansę gry przeciwko Brunszwik. Jaka jest różnica w grze Bayernu, gdy na pozycji defensywnego pomocnika gra Martinez zamiast Lahma i co ma na to wpływ, od czego zależy? Odpowiedź na moim blogu, w małej analizie gry Bayernu w spotkaniu z Eintrachtem Brunszwik.
OdpowiedzUsuńhttp://kacperpowrozek.pl/roznica-miedzy-lahmem-martinezem-gotze-jako-falszywy-napastnik/