niedziela, 6 stycznia 2013

Trenerem 2012 roku zostaje...

Podsumowań minionych dwunastu miesięcy ciąg dalszy. Tym razem pokusiłem się stworzyć ranking szkoleniowców. Pod uwagę brałem zdobyte trofea i przede wszystkim osiągane wyniki w odniesieniu do potencjału prowadzonej drużyny. Oto dziesięciu najlepszych.

10. Luis Fernando Tena (reprezentacja olimpijska Meksyku). Razem ze swoimi podopiecznymi utarł nosa dumnej Brazylii, pozbawiając ją złotego medalu olimpijskiego. Drużyny biorące udział w turnieju piłkarskim na olimpiadach to z reguły zbieraniny przypadkowych graczy. Tena zbudował jednak zespół przez duże z, który w cuglach sięgnął po złoto w Londynie. Sukces ten przybliżył go do pracy z pierwszą reprezentacją "El Tri". Trzeci w rankingu trenerów 2012 roku według IFFHS.

9. Roberto Mancini (Manchester City). Długo zastanawiałem się, czy umieścić go w tym rankingu. Z jednej strony doprowadził "Obywateli" do pierwszego od 44 lat mistrzostwa Anglii. Z drugiej jednak, drugi rok z rzędu jego drużyna nie potrafiła awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Osiągnął duży sukces, wygrywając najtrudniejszą ligę świata, ale ciągle pojawiają się plotki o jego zwolnieniu. Niby ma autorytet wśród podopiecznych, ale Balotelli potrafi mu podskoczyć. Jego Manchester głównie wygrywa, ale kibice ciągle czują niedosyt. Rok 2012 był dla niego udany, ale...

8. José Mourinho (Real Madryt). Portugalczyk znalazł się w tym zestawieniu tylko ze względu na udaną pierwszą połowę roku. Real pod jego wodzą wygrał Primera Division i dotarł do półfinału Ligi Mistrzów (co w Madrycie uznano za porażkę). Ostatnio jednak robi wszystko, by zostać zwolnionym. "Królewscy" jesienią grali źle. W lidze szans na obronę mistrzowskiej korony nie mają żadnych. W LM ledwo awansowali do 1/8 finału, w której zmierzą się z będącym w gazie Manchesterem United. Rok 2012 był dla Mourinho jednym z mniej udanych. Wydaje się, że powoli przestaje być "The Special One".

7. René Girard (Montpellier HSC). Trener roku we Francji. Z drużyną, która miała bronić się przed spadkiem, zdobył mistrzostwo Francji. Występ w Lidze Mistrzów jego podopiecznym się nie udał. Początek rundy jesiennej sezonu 2012/13 w Ligue 1 również. Nie zmienia to jednak faktu, że Girard odwala w klubie z południowej Francji kawał dobrej roboty. Z przeciętnych piłkarzy potrafił uczynić gwiazdy. To dzięki niemu świat usłyszał o Olivierze Giroud (obecnie Arsenal), Mapou Yanga-Mbiwa czy Younésie Belhandzie. Był jednym z kandydatów do objęcia posady selekcjonera "Trójkolorowych" po dymisji Laurenta Blanca. Ostatecznie wybrano Didiera Deschampsa. Girard może być jego następcą.

6. Jupp Heynckes (Bayern Monachium). Czy jeden z najbardziej kojarzących się z porażką trenerów może znaleźć się w zestawieniu najlepszych w swoim fachu? Owszem, może. Gdyby dopisało mu szczęście, byłby na czele tej listy. Jego Bayern był drugi w Bundeslidze, Pucharze Niemiec i Lidze Mistrzów. Grał dobrze, przyjemnie dla oka, ofensywnie i skutecznie, ale bardzo pechowo. Jesień obecnego sezonu również była w wykonaniu "Bawarczyków" udana. Bezproblemowy awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów i 9 punktów przewagi nad drugim Bayerem Leverkusen w Bundeslidze pozwalają przypuszczać, że w tym sezonie Bayern znów będzie bił się o najważniejsze trofea. Ciekawe tylko, z jakim skutkiem...

5. Cesare Prandelli (reprezentacja Włoch). Ze "Squadra Azzurra" zdobył na Euro 2012 srebrny medal. Był tylko drugi i aż drugi. Przed turniejem Włochom nie dawano żadnych szans. Co więcej, reprezentacja mogła w ogóle na turniej do Polski i Ukrainy nie pojechać. Afera korupcyjna, podejrzenia pod adresem piłkarzy, również reprezentantów (Domenico Criscito z tego powodu został wykluczony z kadry) nie dawały nadziei nawet na wyjście z grupy. Stał się jednak cud. Prandelli natchnął doświadczonych piłkarzy wiarą w to, że nadal są zdolni do wielkich rzeczy. Zjednoczył grupę, okiełznał gorący temperament Mario Balotellego i w efekcie zaprowadził Italię prawie na sam szczyt piłkarskiego Olimpu. Wielki szacunek, trenerze Prandelli.

4. Roberto Di Matteo (Chelsea Londyn). Jako jedyny z uwzględnionych w rankingu jest bez pracy. Mimo że pożegnano się z nim w mało elegancki sposób i zdecydowania zbyt pochopnie, 2012 rok był dla niego fantastyczny. Z "The Blues" wygrał Ligę Mistrzów i Puchar Anglii. Niestety, w Premier League jego drużynie wiodło się słabiej, co było główną przyczyną zwolnienia. Di Matteo potrafił porozumieć się z trzęsącym szatnią i mającym wiele do powiedzenia w całym klubie Johnem Terrym. Piłkarze gotowi byli pójść za nim w ogień. Chelsea pod jego wodzą, grą może nie zachwycała, ale i nie denerwowała. Prezentowała styl będący mieszanką angielskiego i włoskiego futbolu. Di Matteo to trener na dorobku, bez wyrobionego nazwiska w branży. Według mnie głównie dlatego Roman Abramowicz wyrzucił go z klubu tak szybko. Patrząc na poczynania "The Blues" pod wodzą Rafy Beniteza, myślę, że wkrótce może tego żałować. Jeśli już nie żałuje...

3. Jürgen Klopp (Borussia Dortmund). Świetny psycholog, mistrz motywacji, dla piłkarzy raz jest jak ojciec, innym razem - jak kumpel. Świetny taktyk i strateg. Pod jego okiem rosną gwiazdy światowego futbolu. To dzięki niemu Polska ma trzech graczy światowego formatu. W 2012 roku wygrał z Borussią mistrzostwo i Puchar Niemiec. Jesienią BVB błyszczała w Lidze Mistrzów, grając najlepszy futbol na Starym Kontynencie. Główny kandydat do przejęcia rządów w reprezentacji po Joachimie Löwie.

2. Vicente del Bosque (reprezentacja Hiszpanii). Siedząc na ławce trenerskiej wygląda tak, jakby znalazł się tam zupełnie przypadkiem. Spokojny, nieco przestraszony starszy pan. Złośliwi mówią, że jego udział w sukcesach reprezentacji Hiszpanii jest niewielki, gdyż "La Roja" to samograj. Fakt, Del Bosque ma zaszczyt pracować z wybitną generacją piłkarzy. Jednak nie ma co się oszukiwać, bez niego nie byłoby drugiego z rzędu triumfu w mistrzostwach Europy. Sobie tylko znanymi metodami potrafił zmotywować piłkarzy, którzy wygrali już wszystko. W wielu meczach jego drużyna grała bez napastnika, co często wytykali mu krytycy. Okazało się jednak, że to stary Del Bosque miał rację. Trudno się dziwić, że został uznany nie tylko trenerem roku w Hiszpanii, ale także na świecie w rankingu IFFHS.

1. Diego Simeone (Atletico Madryt). Z drużyny, która w ostatnich latach głównie rozczarowywała, stworzył team z prawdziwego zdarzenia. Nagle piłkarze, którym do tej pory nie chciało się biegać, zaczęli zasuwać po boisku aż miło. Z zespołu bez wyrazu Argentyńczyk uczynił najbardziej charakterną ekipę na Półwyspie Iberyjskim. Co najważniejsze, wygrał z nią Ligę Europejską i Superpuchar Europy. W Primera Division w całym 2012 roku Atletico zdobyło 77 punktów, a w tym sezonie jest drugą siłą hiszpańskiego futbolu. Wszystko to sprawiło, że według mnie Simeone zasłużył na miano trenera 2012 roku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz