piątek, 3 maja 2013

Futboliści na srebrnym ekranie, czyli Cantony, Jonesa i spółki droga do Oscara

Piłkarz to aktor w futbolowym spektaklu. Niektórzy traktują tę opinię zupełnie serio i często po zakończeniu sportowej kariery, a czasem nawet w jej trakcie, próbują swoich sił w filmie. Większość pojawia się na srebrnym ekranie sporadycznie lub w rolach trzecio- czy czwartoplanowych. Są jednak tacy, którym udało się zaistnieć w branży.

Cantona. Aktor charyzmatyczny

Piłkarzem był nietuzinkowym. Grał w wielkim Manchesterze United i reprezentacji Francji. Zdobywał trofea z klubami i nagrody indywidualne. Éric Cantona po zawieszeniu butów piłkarskich na kołku postanowił spróbować sił jako aktor. Zadebiutował w 1995 roku, jeszcze jako czynny zawodnik, rolą w komedii "Szczęście jest na łące". Do dziś zagrał w ponad dwudziestu produkcjach. Najsłynniejsze z nich to "Szukając Erica" i "Zamiana". 




Vinnie Jones. Twardziel na boisku, twardziel na ekranie

Dziewięciokrotny reprezentant Walii, gracz Wimbledonu, Chelsea i Queens Park Rangers to chyba największy "aktor" wśród ekspiłkarzy. Zawodnikiem wybitnym nie był, aktorem także nie jest. Hollywood polubiło go jednak na tyle, iż wciąż otrzymuje kolejne propozycje. Vinnie Jones, podobnie jak Cantona, zadebiutował w filmie jeszcze jako aktywny piłkarz. W 1998 roku zagrał Dużego Chrisa w komedii sensacyjnej "Porachunki" w reżyserii Guya Ritchiego. Od tamtej pory brał udział w ponad pięćdziesięciu produkcjach, m.in. w "60 sekundach", "Eurotripie", "Kodzie dostępu", "Nocnym pociągu z mięsem", "Wielkim skoku" czy "Meczu ostatniej szansy". Prawie zawsze grał twardziela, często bezwzględnego gangstera, sporadycznie... piłkarza. Oprócz występów na wielkim ekranie Jones ma też role w serialach telewizyjnych m.in. "Chucku". 




Stan Collymore. Człowiek, który zagrał z Sharon Stone

Mizernie na tle wymienionej wyżej dwójki wygląda dorobek aktorski byłego gracza Nottingham Forest i Liverpoolu. Stan Collymore zasłynął głównie epizodem w "Nagim instynkcie 2", gdzie pojawił się u boku Sharon Stone. Film okazał się jednak wielką porażką. Niepocieszony tym faktem Collymore doszedł więc do wniosku, iż aktorstwo nie jest dla niego.

Marian Łącz. Zbójnik z ekipy "Janosika"

Karierę piłkarską zakończył w 1956 roku. Grał m.in. w ŁKS Łódź i Polonii Warszawa. Jeszcze jako zawodnik występował w Teatrze Wojska Polskiego w Łodzi, a także Teatrze Polskim w Warszawie (do 1981 roku). Jego filmowy debiut to rok 1956 i mała rola w "Zemście" Antoniego Bohdziewicza i Bohdana Korzeniewskiego. Potem były epizody m.in. w "Misiu" Stanisława Barei, "Janosiku" Jerzego Passendorfera czy serialu "Alternatywy 4". Aktorską pasją zaraził córkę Laurę.

Deyna u boku Stallone'a

Akcja "Ucieczki do zwycięstwa" Johna Hustona z 1981 roku toczy się podczas II wojny światowej w niemieckim obozie jenieckim, w którym hitlerowcy organizują mecz z więźniami. W filmie obok gwiazd Hollywood, Sylvestra Stallone'a i Michaela Caine'a, zagrały sławy futbolu: Pelé, Bobby Moore, Osvaldo Ardiles, Paul Van Himst oraz nasz Kazimierz Deyna. Co ważne, każdy z nich wcielił w się fikcyjną, wykreowaną przez scenarzystów postać.



Zidane, Lama, Lineker, Beckham. Epizodyści 

"Największą" rolą "Zizou" jest kreacja Numérodisa w "Asteriksie na olimpiadzie". Były gracz Juventusu i Realu zagrał też m.in. w "Golu" i "Golu 2". Jego rodak, charyzmatyczny Bernard Lama wystąpił z kolei we francuskim kryminale "Old school" jako... Bernard Lama. Gary Lineker w aktora bawił się znacznie częściej. W jego filmografii są takie produkcje jak "Awantura o spadek", "Podkręć jak Beckham" czy "Jeffrey Archer: The Truth". David Beckham, choć jego nazwisko pojawia się nawet w tytule filmu, nigdy nie zagrał fikcyjnej postaci. Zawsze na ekranie był sobą. Najdłużej w kadrze znalazł się podczas serii "Gol".

Podolski zagra u Kidawy-Błońskiego

"Niemcy. Letnia bajka", "Zabić sędziego" i "Piekielna jedenastka" to dotychczasowy dorobek aktorski Lukasa Podolskiego. Zawodnik Arsenalu w każdym z nich zagrał samego siebie. Kolejny raz na srebrnym ekranie urodzony w Gliwicach piłkarz ma pojawić się w filmie Jana Kidawy-Błońskiego o życiu Jana Banasia, 31-krotnego reprezentanta Polski, ikony Górnika Zabrze. Zdjęcia do obrazu pod roboczym tytułem "Gwiazdy" mają się rozpocząć jeszcze w tym roku.

"Aha, dziękuję bardzo i do widzenia"

To kwestia, którą Tomasz Iwan wypowiedział w filmie "Poranek Kojota" Olafa Lubaszenki. Inne "pamiętne" słowa padają z ust Andrzeja Strejlaua, który w tej samej produkcji mówi do Zdzisława Kręciny, Henryka Apostela i Michała Listkiewicza: "Zdzisiu niech przygotuje środki, opracujemy program i zaczniemy działać". Cytat ten stał się potem sloganem afery, po której Kręcina musiał porzucić pracę w PZPN. 

Dla kasy, a nie dla sztuki

Piłkarz w filmie gra najczęściej samego siebie. Z reguły robi to słabo. Stara się być naturalny, ale wychodzi mu fatalnie. Co ciągnie go do filmu? Oczywiście kasa. Tak naprawdę tylko Cantona i Jones mogą powiedzieć o sobie, że są aktorami. Dla pozostałych piłkarzy występy w kinowych produkcjach to tylko rozrywka i źródło dodatkowych dochodów. Żadna tam sztuka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz