sobota, 8 czerwca 2013

Dlaczego reprezentacja Polski gra słabo? Wszystko przez klątwę Nike'a

Po meczu z Mołdawią chyba już nikt nie ma złudzeń. Polskiej drużyny na mundialu w Brazylii nie zobaczymy.  Chyba że zdarzy się cud. Na ten moglibyśmy liczyć jednak tylko wtedy, jeśli wszystkie pozostałe mecze eliminacji zagralibyśmy w Sokółce. A na to się nie zanosi. Wydawałoby się, że głównym powodem porażek kadry jest słaba gra piłkarzy. Nic bardziej mylnego. Wszystkiemu winna jest klątwa. Klątwa Nike'a.

Medale z Adidasem

Reprezentacja Polski największe sukcesy osiągała, grając w strojach Adidasa. Brązowe medale MŚ w 1974 i 1982 roku, złoto na olimpiadzie w Monachium oraz srebra w Montrealu i Barcelonie. Polscy piłkarze ubrani przez niemiecką firmę grali jak z nut. Adidas ubierał też biało-czerwonych podczas eliminacji* do Euro 1992 i w kilku spotkaniach za kadencji selekcjonera Janusza Wójcika w latach 1997-1999. Wówczas już "trzy paski" szczęścia naszym orłom nie przyniosły.

Historyczny awans na Euro z Pumą

Nieźle wiodło się naszym także wtedy, gdy sponsorem technicznym kadry była Puma. Kontrakt podpisany w grudniu 2000 roku obowiązywał osiem lat. Reprezentacja grała już w trykotach tej firmy także wcześniej, w latach 1993-1995. Ówczesny prezes PZPN Marian Dziurowicz zarzucił jednak Pumie fatalną jakość sprzętu i umowę zerwał. Sąd przyznał koncernowi odszkodowanie, którego w efekcie firma zrzekła się po podpisaniu nowego kontraktu w 2000 roku. To w strojach firmy z Herzogenaurach Polacy zaprzeczyli klątwie Zbigniewa Bońka i awansowali na mundial w Korei Południowej i Japonii, a potem na Euro 2008. Orzełek sąsiadował z kotem na polskich trykotach w 63 meczach o punkty. 31 z nich wygraliśmy, 13 zremisowaliśmy, a 19 przegraliśmy.

Z Lotto same porażki

Końcówkę eliminacji do MŚ w 1994 roku reprezentacja zagrała ubrana w stroje włoskiej firmy Lotto. Wszystkie przegrała. Na palcach jednej ręki można z kolei policzyć mecze, w których kadrę odziewała polska firma Tico. Były ich dokładnie trzy. Z Ukrainą, Białorusią i Walią na początku kwalifikacji do mundialu w Korei Południowej i Japonii. Dwie wygrane i remis to bilans całkiem niezły. Kadra raz zagrała też w sprzęcie łódzkiego Dorbillu. W 1993 roku w Łodzi, w wygranym 1:0 meczu z San Marino po pamiętnym golu zdobytym ręką przez Jana Furtoka. Dorbill zaistniał, gdyż zawiódł angielski Admiral, który nie dowiózł do Łodzi koszulek i spodenek na czas. W efekcie tuż przed meczem pracownica firmy Józefa Młynarczyka w ekspresowym tempie naszywała orzełki na trykoty! Wracając do Admirala, ubrani przez tę firmę zagraliśmy dwa mecze w 1992 roku, z Holandią (2:2) i Turcją (1:0).

Ten pechowy Nike

Amerykanie szyli stroje dla polskiej kadry już w latach 90. Marek Citko gola Anglikom na Wembley w 1996 roku strzelił w czerwonym stroju z charakterystyczną łyżwą. Łącznie do meczu z Mołdawią Polacy zagrali w "najkach" o punkty 25 razy. Ośmiokrotnie wygrali, 7 meczów zremisowali i aż 10 przegrali, w tym 0:6 z Hiszpanią czy 1:3 z Ukrainą. Oprócz bardzo bolesnych porażek polskim kibicom piłkarskim amerykański koncern kojarzy się też z kuriozalnymi granatowymi koszulkami czy trykotami bez orzełka. Oprócz zmiany selekcjonera Zbigniew Boniek powinien więc pomyśleć o zmianie dostawcy sprzętu. Najlepiej na taki, który pozwoli wydobyć ukryte umiejętności naszych wybitnych graczy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że oni je mają. Klątwa Nike'a powoduje jednak, iż podczas meczów w nadprzyrodzony sposób je tracą. I jak tu wygrywać, kiedy na murawie trzeba zmagać się nie tylko z przeciwnikiem, ale także z siłami zła...

* dane na podstawie obliczeń własnych i artykułów z portalu gazeta.pl

9 komentarzy:

  1. Co za głupota

    OdpowiedzUsuń
  2. ale durny tekst... straciłem kilka minut życia.. co za debil to pisał..

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślałem, ze wszystko przez Szpakowskiego... Zgadzam się z wyżej komentującymi. Tekstowa głupota i durnota.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry artykuł! Nie chodzi o sam tekst, lecz o nutę cynizmu której się wyszukałem. Nasi "kopacze" graja anty-futbol, przegrane mecze tłumaczą faktem, że coś im przeszkadza: a to kasa, brak biletów dla rodziny, czy ostatnio gwazdowskiemu odpalone race. W mojej opinii autor nawiązuje do starego polskiego przysłowia: "Słabej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy". Mam rację panie Tomaszu???

    OdpowiedzUsuń
  5. Tekst miał być komentarzem z przymrużeniem oka na to, co stało się w piątek. Nie chciałem znów zastanawiać się, dlaczego Lewandowski zagrał nie tak jak w Borussii, a Komorowski tak jakby był Mołdawianinem. Niestety, jak widać po trzech pierwszych komentarzach nie wszyscy zrozumieli ironię. Najwidoczniej muszę podszkolić się jeszcze, by lepiej jej używać w tekstach. Mimo tego dziękuję za zajrzenie na blog i poświęcenie czasu na lekturę. Zapraszam do śledzenia kolejnych (i zajrzenia do poprzednich) artykułów.

    OdpowiedzUsuń
  6. PAnie Tomaszu i wszyscy tu zaglądający - komoroskie wszystkie tak mają. On i zachowują się nie jak Polacy tylko jak PO-lactwo. Kumacie?? NIE? To przeczytajcie jeszcze raz artykuł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu polityka... Uważam, że nie tylko "komoroskie" tak mają. Tutaj cała drużyna leci w kulki, ale kto w tych czasach grałby na maksa i ryzykował karierę dla "marnych złotówek" znając smak zachodniej waluty. Takie mamy czasy drodzy panowie, że w życiu i polityków i "kopaczy" tylko kasa się liczy.... A może za grę w kadrze nie powinni płacić?

      Usuń
  7. Chciałbym jasno zaznaczyć, że ani ten tekst, ani cały blog nie ma nic wspólnego z żadną z opcji politycznych. Piłka nożna jest apolityczna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń