Nikt w tym roku nie zasłużył na Złotą Piłkę bardziej niż Andres Iniesta. Hiszpan grał jak z nut zarówno w Barcelonie, jak i w reprezentacji Hiszpanii z którą zdobył tytuł mistrza świata. To jego gol w finale dał "La Roja" historyczne zwycięstwo.
Iniesta, choć piłkarzem jest wybitnym, gwiazdą w medialnym rozumieniu tego słowa nie jest. Brukowce nie piszą o jego życiu prywatnym, bo jest uporządkowane i po prostu normalne. Nie rozpisują się na temat awantur w pubach, gdyż Iniesta jest wzorem profesjonalisty. Nie narzekają na jego brutalne faule, gdyż na boisku jest prawdziwym dżentelmenem. Iniesta nie jest typem kontrowersyjnym, dlatego też media "go nie lubią".
Oprócz magicznych wręcz umiejętności piłkarskich, pomocnik Barcelony poważnie angażuje się w działalność charytatywną. Nie ma chyba drugiego takiego piłkarza w Primera Division, który byłby witany owacją na stojąco na każdym z ligowych stadionów. To oczywiście efekt gola w finale MŚ. Co ciekawe jest jedynym zawodnikiem Barcy, którego cenią i szanują kibice Espanyolu. Pamiętają bowiem jego piękny gest podczas finału MŚ i hołd złożony zmarłemu Danielowi Jarque, prywatnie przyjacielowi, a zawodowo graczowi wrogiego Espanyolu. Koszulka z dedykacją dla Jarque zawiśnie w bramie numer 21 stadionu Cornella El Prat. Taki gest z pewnością zbliży oba katalońskie kluby.
Rywali do Złotej Piłki Iniesta ma wielu, ale żaden z nich nie zasługuje na tę nagrodę tak jak on. Wesley Snejider choć błyszczał w pierwszej połowie roku i na Mistrzostwach Świata, to na początku obecnego sezonu gra bardzo mizernie. Leo Messi choć w Barcelonie gra magicznie, w reprezentacji traci połowę swoich umiejętności, a na mundialu zawiódł podobnie jak wszyscy "Albicelestes". Wybór jest więc prosty. Złota Piłka musi pójść w ręce Iniesty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz