"Fakty" TVN w poprzednim tygodniu podały informację, że jeden z angielskich klubów bada geny swoich piłkarzy, by wyłapać tych najbardziej podatnych na kontuzje. Z punktu widzenia biznesowego, to posunięcie jak najbardziej uzasadnione - pracodawca nie chce bowiem zatrudniać kogoś, kto większość kontraktu, zamiast na boisku, spędzi w gabinecie lekarskim. Pod innymi względami jednak postępowanie to niesie wiele zagrożeń i może stać się niebezpiecznym dla futbolu precedensem. Wyobraźmy sobie taką sytuację...
Rok 2035. Biurowiec należący do jednego z angielskich klubów piłkarskich. Szef zespołu ds. inżynierii genetycznej biegnie na spotkanie do prezesa. Wchodzi do jego gabinetu. Zanim usiądzie w wygodnym skórzanym fotelu, rozentuzjazmowany już zaczyna składać bossowi sprawozdanie z prac swojego zespołu. - Szefie, po wielu latach badań udało nam się poznać zestaw genów, który pozwala ich posiadaczowi zostać piłkarzem wybitnym. Dzięki setkom testów jesteśmy blisko stworzenia zawodnika totalnego, takiego, który miałby zwinność Leo Messiego, szybkość Theo Walcotta, odporność na kontuzje Franka Lamparda, wytrzymałość Gennaro Gattuso, posturę fizyczną Zlatana Ibrahimovicia i inteligencję... Alberta Einsteina. Niedługo w naszym laboratorium powstanie zarodek, z którego narodzi się człowiek obdarzony zestawem genów gwarantujących, że stanie się on piłkarzem, jakiego do tej pory na świecie nie było. Co więcej, nie trzeba będzie wcale wydawać mnóstwa forsy na jego trening. Wystarczą zwykłe ćwiczenia.
Boss po długiej przemowie swojego pracownika z zadowoleniem stwierdza, że odwalił on kawał dobrej roboty. Zaczyna odpływać w świat marzeń, w którym za kilkanaście lat jego klub będzie drużyną niepokonaną, złożoną z piłkarzy-cyborgów, obdarzonych najlepszymi genami i wyposażonych w najlepszy sprzęt sportowy. - Dobra robota profesorze - mówi i odprawia go z gabinetu, zapewniając, że jego wysiłki zostaną sowicie nagrodzone.
Po wyjściu z biura prezesa naukowiec dostaje tajemniczy telefon. Ktoś po drugiej stronie słuchawki, mówiący z wyraźnie hiszpańskim akcentem, proponuje mu pracę w jego klubie, za znacznie większe pieniądze. Jest tylko jeden warunek - musi zdradzić mu wyniki badań nad piłkarskim cyborgiem. Naukowiec po kilku dniach namysłu zgadza się i przenosi się na Półwysep Iberyjski.
Wkrótce w Europie rozpoczyna się wyścig piłkarskich zbrojeń. Nie odbywa się on jednak w gabinetach menedżerów, negocjujących kontrakty z gwiazdami futbolu, ale w zaciszach laboratoriów, w których naukowcy pracują nad stworzeniem piłkarskich bogów, wyposażonych w zestaw najlepszych genów. Futbol zmienia się na zawsze...
Powyższa historia to tylko football fiction. Jednak kto wie, jak będzie wyglądała piłka nożna za dwadzieścia lat?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz