Gram w Tereku. To brzmi dumnie! - tak wkrótce będą mogli mówić Marcin Komorowski i Maciej Rybus, którzy właśnie podpisali kontrakty z czeczeńską drużyną. Od lutego 2011 roku gra w niej także (a tak naprawdę jedynie figuruje w kadrze) Piotr Polczak, były defensor Cracovii. Polska kolonia w Groznym rośnie więc w siłę. Kto wie, może wkrótce powiększy się o kolejnego gracza rodem znad Wisły.
Szefowie Legii, którzy od dawna głoszą, że celem drużyny jest awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, sprzedając tej zimy Rybusa i Komorowskiego oraz wcześniej Ariela Borysiuka (trafił do 1.FC Kaiserslautern), udowodnili, że rzucają słowa na wiatr. Bo jak można wierzyć w ich zapewnienia o budowaniu wielkiej Legii, jeśli lekką ręką pozbywają się graczy, którzy decydowali o obliczu zespołu?
Transfer Borysiuka można jeszcze jakoś wytłumaczyć - klub zarobił 2 mln euro, a zawodnik trafił do drużyny z tradycjami, grającej w jednej z najsilniejszych lig świata. Jednak decyzja Rybusa i Komorowskiego o przenosinach do drużyny walczącej o utrzymanie w rosyjskiej ekstraklasie, mającej swoją siedzibę w mieście, gdzie jeszcze nie tak dawno trwała wojna, a i dziś nie jest tam spokojnie, jest dla mnie totalnie niezrozumiała. Mam jednak wrażenie, że zwłaszcza Rybus został do tego transferu zmuszony.
Kilka miesięcy temu ten 22-letni skrzydłowy zarzekał się, że nie ma zamiaru przenosić się na Wschód, i interesuje go tylko kierunek przeciwny i gra w którejś z najlepszych lig Europy. Co takiego zmieniło się więc przez te kilkaset dni, że nagle reprezentant Polski zdecydował się na przenosiny do Groznego? Jasne, że przekonała go kasa. Wiadomo, w Rosji będzie zarabiał dużo więcej niż w Warszawie. Ale już warunki w których będzie te pieniądze wydawał są bez porównania gorsze niż w stolicy Polski. Jednak jeśli Rybus woli bać się o swoje życie w pełnym czeczeńskich separatystów mieście za wyższą pensję, jego prawo. Na pół roku przed Euro ryzykuje jednak wiele - jeśli nie wywalczy sobie miejsca w pierwszym składzie Tereka, o powołaniu może zapomnieć. A nawet jeśli będzie grał, to nie ma pewności, że Franciszkowi Smudzie będzie się chciało latać tak daleko, by oglądać potencjalnego reprezentanta, który nie potrafi dobrze pokierować swoją karierą.
Według mnie Rybus popełnił wielki błąd i wkrótce się o tym przekona. Z pewnością liczy na to, iż dzięki dobrym występom w Tereku szybko zainteresuje się nim któraś z czołowych drużyn rosyjskiej ligi. Podobny plan miał Piotr Polczak. On jednak przez rok nie zagrał w Tereku nawet 10 meczów, więc o transferze gdziekolwiek może zapomnieć! Oczywiście różnica między talentem Rybusa a Polczaka jest taka jak między mercedesem a maluchem. Tym bardziej jednak żal, że piłkarz o takim potencjale jak Rybus, decyduje się na grę w słabiutkim zespole z Czeczenii. W Rosji ostatnio nie powiodło się zarówno Dawidowi Janczykowi, któremu transfer do CSKA Moskwa zniszczył karierę, ani nawet Rafałowi Murawskiemu. Szkoda, że Rybus i Komorowski, podejmując decyzje o przenosinach za naszą wschodnią granicę, nie wzięli pod uwagę przypadków swoich kolegów po fachu.
Dużo do powiedzenia w sprawie transferów legionistów miał z pewnością ich menedżer Mariusz Piekarski. Najpierw próbował zgarnąć jak największą premię i za wszelką cenę "sprzedać" Borysiuka do Club Brugge, wystawiając do wiatru przedstawicieli Kaiserslautern. Okazało się jednak, że do wiatru wystawili go Belgowie, ostatecznie więc Borysiuk trafił do drużyny z wzgórza Betzenberg. Piekarski świetnie wyczuł nastroje panujące w klubie z Łazienkowskiej i postanowił iść za ciosem. Namówił więc szefów Legii na sprzedaż kolejnych graczy. Wiadomo, że ITI ma kłopoty i potrzebuje pieniędzy, dlatego też każda gotówka jest mile widziana. Nic więc dziwnego, że jeśli pojawiła się niezła oferta dla Rybusa i Komorowskiego, zdecydowano się z niej skorzystać. To tylko scenariusz hipotetyczny, ale wydaje się, że całkiem realny.
Komorowski decyzję o odejściu z Legii motywował tym, że chce spróbować czegoś innego, zagrać w innej lidze, zetknąć się z innymi futbolowymi realiami. Zgoda, powody są jak najbardziej uzasadnione, ale na Boga, dlaczego do realizacji tych celów wybrał akurat Tereka Grozny! Maciej Rybus swojej decyzji o transferze w ogóle nie tłumaczył i wygląda na kogoś, kogo do zmiany pracodawcy wręcz zmuszono. Oby tylko nie odbiło się to negatywnie na jego karierze. Mam nadzieję, że pazerni działacze i menedżer nie zniszczyli właśnie kolejnego wielkiego talentu, których w Polsce jest przecież jak na lekarstwo.
Że Rybusa do transferu przymuszono to chyba lekka nadinterpretacja, ale w to, że samodzielnie zdecydował się na taki krok ... faktycznie trudno uwierzyć :)
OdpowiedzUsuńJak już zacząłeś o tych separatystach i całej wojennej otoczce wiszącej nad Czeczenią, warto pamiętać jeszcze, że Terek do Groznego na swoje "domowe" mecze przylatuje, normalnie na co dzień trenuje daleko poza granicami Czeczenii i w stolicy pojawia się tylko na rozgrywanie spotkań. Przedziwny to klub, dlatego tym dziwniejsze, że młody, perspektywiczny i przecież wcale nie kulejący Rybus obiera taki kierunek.
pzdr.
JŻ