niedziela, 29 czerwca 2014

Mundial z perspektywy kanapy (2)

James Rodriguez
źródło: wikipedia.org, autor: Sierratangoxray
Do pewnego momentu głównym tematem rozmów okołomundialowych był Luis Suarez. Gdyby nie chwila szaleństwa w meczu z Włochami i nagła chęć ukąszenia Giorgio Chielliniego, Urugwajczyk dziś mógłby świętować awans do ćwierćfinału i cieszyć się mianem mundialowego bohatera. Rzeczywistość jest jednak mniej pozytywna - Charrúas przegrali z Urugwajem, on jest tym złym, a herosem mistrzostw zaczyna być określany genialny James Rodriguez, pogromca jego kolegów.

Monaco rok temu zapłaciło za Rodrigueza FC Porto 45 mln euro. Do rozpoczęcia mistrzostw każdy uważał, że francuski klub słono przepłacił. Po sobotnim show Kolumbijczyka w meczu z Urugwajem cena ta już tak bardzo w oczy nie kłuje. Co więcej, prawie pewne jest, że kwota kolejnego transferu będzie jeszcze większa.

Szefowie wicemistrzów Francji z jednej strony się cieszą - mają bowiem w drużynie gwiazdę mundialu. Z drugiej jednak muszą być przygotowani na to, że wkrótce ją stracą. Możni światowej piłki już bowiem ostrzą sobie zęby na Rodrigueza. On sam zresztą przyznał, że chciałby grać w lidze hiszpańskiej. Stwierdził nawet, iż woli Madryt od Barcelony. Deklaracja, trzeba przyznać, odważna i jednoznaczna. Czyżby zatem było coś na rzeczy?

Mundialowe refleksje

W czwartek odbył się ostatni mecz fazy grupowej. Oto kilka wniosków.
  • Wychodzi na to, że opłaca się grać systemem z trójką obrońców. Zespoły preferujące taki schemat (bywało, że zmieniał się on w trakcie meczu) mierzyły się z drużynami z czteroosobowym blokiem defensywnym dziesięciokrotnie. Osiem razy wygrały, a dwa mecze zakończyły się remisami.
  • 2,8 to średnia goli w 50 dotychczas rozegranych meczach (48 fazy grupowej i dwóch meczów 1/8 finału). Trzeba przyznać, że wynik imponujący. Średnia dla całego turnieju może być jednak niższa, gdyż faza pucharowa raczej nie sprzyja hiperofensywnej grze. Choć podczas mundialu w RPA było odwrotnie. Średnia goli dla całego turnieju wyniosła 2,27. Przy czym po fazie grupowej wskaźnik ten był na poziomie 2,1, a dla samej tylko fazy pucharowej - 2,75.
  • Mówi się, że reprezentacje z Europy są w odwrocie. Do 1/8 finału awansowało bowiem sześć z trzynastu biorących udział w turnieju ekip. Jest to jednak potwierdzenie pewnego trendu. W RPA fazę grupową także przeszło sześć europejskich zespołów, a do ćwierćfinału awansowały zaledwie trzy, bo pech chciał, że w 1/8 finału reprezentacje ze Starego Kontynentu grały ze sobą. Z kolei mundial w Niemczech w 2006 roku zaczynało 14 ekip i tylko cztery odpadły w fazie grupowej. Stwierdzenie, że drużyny z Europy poza kontynentem spisują się słabiej, jest nadużyciem, bo np. w RPA trzy drużyny europejskie, które znalazły się ćwierćfinale, obsadziły wszystkie miejsca na podium.
  • Dotąd dziesięć tytułów mistrza świata zdobyły drużyny ze Starego Kontynentu. Ekipy z Ameryki Południowej mają w dorobku dziewięć i ogromną szansę na dziesiąty. Choć w półfinale mogą się znaleźć co najwyżej dwie ekipy - Brazylia lub Urugwaj oraz ewentualnie Argentyna.
  • Fachowcy z zonalmarking.net stworzyli jedenastkę złożoną z wyróżniających się na brazylijskich boiskach piłkarzy, których drużyny odpadły już z turnieju. Oto ona: Alireza Haghighi (Iran) - Serge Aurier (Wybrzeże Kości Słoniowej), Jonathan Mensah (Ghana), Jala Hosseini (Iran), Matteo Darmian (Włochy), Ivan Perisić (Chorwacja), Mohamed Besić (Bośnia i Hercegowina), Joao Moutinho (Portugalia), Ivica Olić (Chorwacja), Enner Valencia (Ekwador), Tim Cahill (Australia). Podpisuję się pod tym wyborem obiema rękami.
Liczby, liczby, liczby...

Uwielbiam statystyki, w tym tekście także nie mogło ich więc zabraknąć. Oto kilka najciekawszych i najbardziej zaskakujących.

Najczęściej strzelającym graczem fazy grupowej był Cristiano Ronaldo. As Realu Madryt w trzech meczach uderzał na bramkę 22 razy, 9 z tych strzałów było celnych. Portugalczyk zdobył jednak tylko jednego gola. Cóż, ten typ tak ma.

Najczęściej faulowanym graczem fazy grupowej był Chilijczyk Alexis Sanchez. To jednak żadne zaskoczenie. Niespodzianką jest zaś nazwisko piłkarza, który zajął w tej klasyfikacji miejsce drugie. Giorgios Samaras był przez rywali poniewierany częściej niż Neymar. Kolumbijczycy, Iworyjczycy i Japończycy faulowali go 16-krotnie. Trochę zaskakujące, zważając na styl gry Greka. Nie mniej zadziwiający jest ranking najczęściej faulujących, który z 16 przewinieniami w trzech meczach otwiera Reza Ghoochannejhad, napastnik reprezentacji Iranu. Co ciekawe, snajper Charltonu przekraczał przepisy częściej niż uderzał na bramkę (oddał 10 strzałów).

Najcelniej podającym piłkarzem fazy grupowej 20. mundialu był Javier Mascherano. Argentyńczyk zagrał dokładnie 269 razy (91% skuteczności). Drugi pod tym względem - Toni Kroos - podawał celnie 262-krotnie (92%). Wynik Niemca jest imponujący, gdyż jego podania stanowiły w większości kluczowy element akcji ofensywnej zespołu Joachima Loewa. Mascherano z kolei głównie rozpoczynał akcje Albiceleste. Celność zagrań na tym etapie konstruowania boiskowych operacji jest niezmiernie ważna, tym bardziej więc grającemu na co dzień jako środkowy obrońca piłkarzowi należy się uznanie.

Ciro Immobile miał być tajną bronią Włochów. Niestety, okazał się wielkim rozczarowaniem, co martwi zwłaszcza włodarzy Borussii Dortmund, którzy widzą w nim następcę Roberta Lewandowskiego. Zagrał zaledwie 94 minuty i wyróżnił się głównie tym, że najczęściej ze wszystkich piłkarzy wpadał w pułapki ofsajdowe. Na spalonym został złapany sześciokrotnie. Tyle samo razy co Mario Balotelli, z tym że snajper Milanu spędził na boisku "aż" 211 minut.

Na koniec jedna z moich ulubionych statystyk - liczba przebiegniętych kilometrów. Pod tym względem najlepszy był Michael Bradley. Amerykanin w trzech meczach pokonał dystans 38 kilometrów. We wtorek w starciu z Belgią z pewnością znacznie poprawi ten wynik.

Mundial wszedł w fazę pucharową. Teraz każdy mecz jest tym z gatunku "o życie". Emocje, jakie towarzyszą każdemu z nich, są niezwykłe. Włączając telewizor, na 90 minut, albo i więcej, każdy fan futbolu na chwilę staje się Niemcem, Holendrem, Grekiem, Chilijczykiem, Kostarykaninem czy Argentyńczykiem, w zależności o tego, komu w danym spotkaniu kibicuje. I dlatego właśnie porażka Chile tak bardzo mnie smuci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz