źródło: mid-day.com |
Sądne miesiące dla nc+
Hegemonem wśród stacji pokazujących futbol jest obecnie nc+. Michał Jarocki, szef ds. sportowych platformy, ma teraz mnóstwo roboty. Z końcem tego sezonu jego pracodawcy kończą się bowiem kontrakty na pokazywanie T-Mobile Ekstraklasy, francuskiej Ligue 1, włoskiej Serie A i hiszpańskiej La Ligi, a także Ligi Europy. Zakładając maksymalnie pesymistyczny scenariusz, nc+ może jesienią zostać tylko z Premier League i Ligą Mistrzów. Taka strata praw oznaczać będzie lawinowy ubytek abonentów, z których bardzo duża część miała podpisane umowy z nc+ głównie z powodu pokazywanego w niej sportu.
Ekstraklasa priorytetem, za Ligue 1 nikt tęsknić nie będzie
Szefowie nc+ nie mogą pozwolić, by z ich oferty zniknęła polska ekstraklasa. Choć paradoksalnie oferuje kibicom najmniejsze emocje ze wszystkich piłkarskich rozgrywek pokazywanych na kanałach platformy, ogląda ją najwięcej osób. Hity Legia - Lech czy Wisła - Legia śledzi przed telewizorami 330-350 tysięcy osób. Dla przykładu wszystkie spotkania 10. kolejki tego sezonu obejrzało łącznie rekordowe 1 171 mln widzów, co daje średnią 146 tys.
Podobną popularnością cieszą się jedynie rozgrywki Ligi Mistrzów. Np. mecz fazy grupowej między Paris Saint-Germain i Barceloną śledziło jesienią 2014 roku 350 tys. osób. Dużo słabiej wyglądają wyniki dla pozostałych lig. Nc+ wiele poniosłaby wielkich strat, gdyby z jej oferty zniknęły rozgrywki Ligue 1 czy Serie A. Ta pierwsza ma średnią oglądalność na poziomie 15-20 tysięcy, a ciekawsze mecze w rodzaju AS Monaco - PSG czy PSG - Olympique Marsylia ogląda maksymalnie nieco powyżej 40 tysięcy osób.
Dużo lepiej, ale też nie rewelacyjnie, prezentują się wskaźniki oglądalności Serie A. Mecz Juventusu z Milanem sprzed ponad półtora roku oglądało 89,4 tysiąca widzów, czyli prawie czterokrotnie mniej niż starcie Legii z Lechem! Jeśli spotkanie włoskiej ekstraklasy obejrzy w granicach 60 tysięcy widzów, to jest święto. Z reguły mecze calcio śledzi nie więcej niż 30-40 tysięcy osób.
Atrakcyjna La Liga
Mówi się, że w Polsce Premier League jest najchętniej oglądaną ligą zagraniczną. Okazuje się jednak, że bardzo podobne wyniki osiąga hiszpańska Primera Division. Dla porównania, decydujący o mistrzostwie mecz FC Barcelona - Atlético Madryt z maja 2014 roku obejrzało 245 870 osób, a hit Liverpool - Chelsea z kwietnia 254 151. Żadne spotkanie nie może równać się oczywiście z klasykiem Real Madryt - FC Barcelona. Starcie gigantów z 23 marca 2014 roku śledziło przed telewizorami 414 tysięcy abonentów nc+, co pozostaje rekordem platformy.
Zimne kalkulacje
Powyższe dane pokazują, że nc+ nie może dopuścić do tego, by jej widzowie w kolejnym sezonie nie oglądali T-Mobile Ekstraklasy i Primera Division. Kontrakt na pokazywanie Ligi Mistrzów kończy się dopiero w 2018 roku, a Premier League w 2016, więc temat tych rozgrywek na razie nie zaprząta głowy szefom do spraw sportu platformy. Fani obu lig mogą na razie spać spokojnie. Powody do zmartwień mają prawo mieć za to sympatycy Serie A. Trzy lata temu, jeszcze przed fuzją Cyfry+ z platformą n, przez kilka tygodni włoskiej ligi nie można było zobaczyć w żadnym polskim kanale. Szefowie Canal+ Sport twierdzili, że cena praw jest nieadekwatna do poziomu ligi i bez żalu zerwali negocjacje. W efekcie Serie A trafiło do nSportu, a po połączeniu platform - ponownie pojawiło się w C+. Widać jednak, że władze stacji z plusem niezbyt kochają włoską piłkę. Nie zdziwię się więc, jeśli sezon 2014/2015 będzie ostatnim, który można obejrzeć w nc+. Polsat Sport dysponuje prawami do Pucharu Włoch i z pewnością postara się wzbogacić swoją ofertę także o ligę.
Do momentu kiedy posadę szefa sportu w nc+ zajmował Tomasz Smokowski, wielki fan Ligue 1, można było być spokojnym, że rozgrywki te znajdą się w ramówkach kanałów platformy. A i tak przed dwoma laty prawa kupiono dopiero w dniu startu ligi. Jeśli zatem nc+ za wszelką cenę nie będzie walczyć o francuską ekstraklasę, to może się okazać, że nikt jej w Polsce nie pokaże. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - liga ta w naszym kraju nie jest lubiana. Teraz, gdy PSG stało się domem wielkich gwiazd, trochę się to zmienia, ale jeden klub nie sprawi nagle, że Ligue1 co weekend zacznie oglądać po 100 tysięcy osób. Nie ma na to szans. Rozgrywki ze średnią telewizyjną widownią na poziomie kilkunastu tysięcy nie są na tyle atrakcyjnym produktem, by stacje się o niego zabijały. Prawdopodobnie więc Ligue 1 albo zostanie w nc+, albo może zniknąć z oferty polskich stacji. Chyba że... do gry wkroczy Eurosport. Kanał właśnie pozyskał obowiązujące do 2018 roku prawa do MLS, jeszcze przez co najmniej dwa sezony będzie pokazywał też Bundesligę, taka Ligue 1 zatem, o ile nie byłaby zbyt droga, mogłaby stanowić dobre uzupełnienie portfolio stacji.
FOX - jedna wielka niewiadoma
Rozważając podział piłkarskiego tortu w kolejnym sezonie, nie sposób uciec od tematu FOX Sports. Jeśli stacja faktycznie miałaby pojawić się w Polsce, musiałaby czymś przyciągnąć widzów. Rozgrywki NHL czy NFL na pewno nie będą wabikiem. Polak lubi futbol, więc Amerykanie musieliby pozyskać jakieś atrakcyjne piłkarskie prawa. Hiszpańska La Liga i włoska Serie A, do tego Ligue 1 i Liga Europy plus Puchar Anglii i Puchar Ligi Angielskiej - takie portfolio byłoby na początek całkiem ok. Nie chce mi się jednak wierzyć, że nc+ dopuści do utraty znacznej części praw, którymi dysponuje. Dla platformy od lat szczycącej się bogatą ofertą sportową byłoby to samobójstwo.
Sytuacja hipotetyczna
W sezonie 2015/2016 może być tak, że aby oglądać wszystkie mecze T-Mobile Ekstraklasy, trzeba będzie dysponować dwoma dekoderami. Wyobraźmy sobie zatem, że pakiet obejmujący mecze pierwszego i trzeciego wyboru zostanie nabyty przez nc+, ten zawierający spotkania numer dwa i cztery trafi do FOX Sports (który podobnie jak to jest np. w Holandii może być oferowany za dodatkową opłatą zarówno w nc+, jak i Cyfrowym Polsacie), a trzeci z meczami pięć, sześć, siedem i osiem powędruje do Polsatu Sport, którego szefowie nie ukrywają, że właśnie na tej opcji zależy im najbardziej. Trzeba też pamiętać, że stacja Zygmunta Solorza będzie od następnego sezonu pokazywać 1. ligę. Na razie oficjalnej informacji na ten temat nie było, ale ponoć wszystko jest ustalone.
Pofantazjujmy dalej. Ligue 1 trafi do Eurosportu, gdzie razem z Bundesligą i MLS stworzy całkiem atrakcyjną ofertę futbolową. Serie A i La Liga, a także Liga Europy i Puchar Anglii oraz Ligi Angielskiej staną się zachętami do oglądania FOX Sports, liga portugalska zostanie w Sportklubie, a Puchar Niemiec i Hiszpanii w TVP, które przecież po utracie Ligi Mistrzów nie może sobie pozwolić na całkowity brak piłkarskich spotkań w ofercie.
Mam więc spore rozdrobnienie rynku. Pozostaje też pytanie o jakość transmisji w FOX Sports, jeśli - oczywiście stacja w końcu pojawi się na naszym rynku. Ktoś przecież te mecze będzie musiał komentować. Wolni są np. specjaliści zwolnieni z Orange Sport. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz dla nc+, pracodawcę zmieni też prawdopodobnie kilku dziennikarzy Canal+ Sport. Kibice wielkich różnic w jakości relacji odczuć więc nie powinni.
Co z tym Orange Sport?
Wróćmy na chwilę do Orange Sport. Status tej stacji pozostaje zagadką. Firma RMVC kontrolowana przez Romana Młodkowskiego kupiła OS we wrześniu ubiegłego roku. Telewizja miała zmienić nazwę i powalczyć o nowe prawa. Na razie jednak zwolniła większą część załogi, przestała produkować autorskie programy i pozostaje w stanie zawieszenia. Niektórzy twierdzą, że to właśnie jej miejsce zajmie na polskim rynku FOX Sports. Mówi się też o beIN Sports. Ale z drugiej strony, czy tak silni gracze będą chcieli wchodzić do naszego kraju kuchennymi drzwiami? Mocno wątpliwe.
Wiosna przyniesie odpowiedzi
W sezonie 2015/2016 może dojść do telewizyjnej rewolucji, ale... wcale nie musi. Sporo zależy od tego, czy FOX Sports faktycznie pojawi się w Polsce, a jeszcze więcej od tego, czy nc+ pozwoli sobie na utratę lwiej części posiadanych dotąd praw. Kluczowy wydaje się być przetarg na pokazywanie Ekstraklasy. Wkrótce ma zostać rozstrzygnięty i wtedy wiele się wyjaśni. Jeśli najatrakcyjniejszy pakiet zmieni właściciela na takiego, który jeszcze nie jest w Polsce obecny, spowoduje to, że najpóźniej latem na naszym rynku stacji sportowych pojawi się nowy, potężny gracz. Zdopingowany wygraną, może pójść za ciosem i odebrać nc+ kilka z jego atutów, a za rok powalczyć nawet o Premier League. Wtedy telewizyjny kibic piłkarski związany dotąd z platformą z plusem będzie musiał zmienić nawyki. Chyba że władze platformy dogadają z się z nową stacją i podpiszą z nią umowę na wyłączność. Wówczas wiele się się zmieni. Nadal najlepsza piłka będzie w nc+, tyle że na kanałach bez plusa w nazwie...
Może będzie ofensywa z NBA?
OdpowiedzUsuńTomek,
OdpowiedzUsuńświetna analiza. No ale dziwić się po człowieku, który od lat siedzi w mediach od środka :0
JŻ
Wszystko tylko dla kasy a teraz co z ludźmi którzy zostali nabici w butelkę? Podpisali umowy ze względu na sport a teraz ubyło tyle bo liga hiszpańska dla innych jest ciekawsza nisz siłowa angielska i słaba polska gdzie legia podkupuje mecze kluby sędziów ? Po co komu zjebany nc plus które po fuzji miało być liderem a jest jak wybrzeże kości słoniowej
OdpowiedzUsuń