niedziela, 13 grudnia 2015

Polska na Euro. Zadbać o atmosferę, a będzie dobrze!

Super Victor - maskotka Euro 2016.
źródło: wikipedia.org
Niemcy, Ukraina i Irlandia Północna, czyli dwa mecze z politycznymi podtekstami plus rewanż za kompromitację w Belfaście z 2009 roku - to czeka Biało-Czerwonych w fazie grupowej Euro 2016. Polacy mogli trafić lepiej, ale mogli też znacznie gorzej. Szanse na awans do 1/8 finału wydają się spore, ale takie same były podczas MŚ w 2002 i 2006 roku oraz na Euro 2008 i 2012. Nastroje w narodzie dość stonowane, w odróżnieniu od wcześniejszych lat, co tylko dobrze wróży. Drużyna jest coraz lepsza, atmosfera wokół kadry również. Najważniejsze to, by nic jej do rozpoczynających się 10 czerwca mistrzostw nie popsuło.

Uniknąć powtórki z afery biletowej

Podczas Euro 2012 głównym pozaboiskowym problemem reprezentantów Polski były... bilety dla rodziny i przyjaciół, a właściwie ich brak. Piłkarze ponoć nawet o pierwszej w nocy odwiedzali ówczesnego kapitana kadry, Jakuba Błaszczykowskiego, w jego hotelowym pokoju, by dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja z biletami - cze je dostaną, ile, kiedy, za darmo czy może trzeba będzie je kupić. Problem z pozoru błahy, ale jednak zaprzątający głowy piłkarzom.

Szef PZPN Grzegorz Lato unikał wtedy spotkania z radą drużyny, kluczył, jednego dnia coś obiecywał, a potem robił co innego, tak jak to miał w zwyczaju. Nie było żadnej komunikacji na linii działacze - piłkarze. Ci drudzy więc coraz bardziej się denerwowali, a apogeum ich irytacji przypadło na czas tuż przed decydującym o wyjściu z grupy meczem z Czechami. Biało-Czerwoni przegrali 0:1, a potem Kuba Błaszczykowski udzielił wywiadu przed telewizyjnymi kamerami, poruszając sprawę w trochę niefortunny sposób. W efekcie dostało się jemu i piłkarzom za to, że w tak ważnym turnieju nie myśleli o grze, tylko o tym, czy znajdą się wejściówki na mecze dla ich bliskich. Problem i nieprofesjonalne podejście działaczy PZPN z Grzegorzem Lato na czele zostały zamiecione pod dywan.

Przed Euro 2016 takich sytuacji być nie może. Nawet najmniejsze zgrzyty, sprawy, które mogą odwrócić uwagę piłkarzy od czekających ich meczów sprawią, że nie zagrają w nich tak, jak powinni, na miarę swoich możliwości. Wszystko musi być organizacyjnie dopięte na ostatni guzik i jestem przekonany, że obecna ekipa rządząca związkiem i dyrektor techniczny reprezentacji staną na wysokości zadania i zapewnią drużynie odpowiednie warunki.

Dobre relacje to podstawa

O atmosferę w kadrze jestem raczej spokojny, chyba że... Adam Nawałka popełni błąd podobny do tego z odebraniem Jakubowi Błaszczykowskiemu funkcji kapitana drużyny narodowej akurat wtedy, gdy wracał on na boisko po długiej kontuzji. Nie chodzi o sam fakt zabrania opaski wówczas graczowi Borussii Dortmund, ale o wybór momentu i sposób zakomunikowania tej decyzji, o której w mediach mówiło się przecież już pół roku wcześniej. Selekcjoner zachował się jak brutalny szef, którego nie obchodzą odczucia swoich podwładnych. To on podejmuje decyzje, a jego piłkarze mają go słuchać albo droga wolna...

Błaszczykowski urazy wielkiej nie chowa, zarówno do trenera, jak i Roberta Lewandowskiego, nowego kapitana, choć ma do niej prawo. Jego obecność w kadrze wydaje mi się niezbędna. Nie tylko ze względów sportowych, ale głównie mentalnych. To wojownik, człowiek, który nigdy nie odpuszcza, zawsze wierzy w sukces i dąży do wygranej mimo przeciwności. Gdy trzeba, potrafi opieprzyć kolegę, innym razem zaś podbudować, dodać wiary w siebie. Polska piłka od wielu lat cierpi na deficyt tego typu piłkarzy. Adam Nawałka ma więc szczęście, że może pracować z Błaszczykowskim, Grzegorzem Krychowiakiem czy Kamilem Glikiem.

Medialne zakazy

Ważnym czynnikiem w zachowaniu jedności drużyny jest jasny podział pieniędzy. To musi być ustalone przed turniejem i zaakceptowane jednogłośnie. Sprawy reklamowe też nie mogą zakłócać przygotowań. Powinny zostać załatwione pierwszego dnia zgrupowania. Ważne też, by wyznaczyć osoby do kontaktów z mediami. Niech wypowiadają się ci, których kamera lubi i nawzajem. Kadra potrzebuje w newralgicznym okresie przed turniejem piłkarzy-dyplomatów, którzy na każde pytanie odpowiedzą w taki sposób, by reporter był usatysfakcjonowany, a tajemnice drużyny zachowane. Dziennikarze liczą na sensacje, ale zawodnicy muszą zrobić wszystko, by ich nie podstaw do szukania afer. To co się dzieje w drużynie, powinno zostać między jej członkami. Na rozliczenia i ewentualne wylewanie żalów przyjdzie czas po turnieju

Polska nie jest europejskim potentatem, jej siła tkwi w zespołowości. Musi być drużyną przez duże d. Jeśli coś zburzy homeostazę tego tworu, na Euro 2016 Biało-Czerwoni nic nie osiągną. 21 czerwca po meczu z Ukrainą na Stade Vélodrome w Marsylii spakują manatki i wrócą do kraju z podkulonymi ogonami. Znów zacznie się rozliczanie, zapowiedzi wyciągnięcia wniosków, zmieni się też pewnie selekcjoner. A przecież niewiele trzeba, by było zupełnie inaczej, dużo lepie! Wystarczy zadbać o sprawy organizacyjne i dobrą atmosferę w kadrze. Tylko tyle i aż tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz