Szkoleniowiec,
który potrafi wydobyć ze swoich podopiecznych umiejętności, o jakich
oni sami siebie by nie podejrzewali, to skarb. Często cenniejszy niż
doświadczony stoper czy ofensywny pomocnik za kilkanaście milionów euro.
Gdy do tego jest specjalistą od taktyki i potrafi ustawieniem na boisku
zaszachować przeciwnika, staje się ekspertem, o którego walczą kluby z
całego świata. Właśnie z takich mistrzów trenerskiego fachu, którzy w
2015 roku święcili mniejsze lub większe triumfy, składa się ten ranking,
a właściwie... dwa. Tym razem bowiem zdecydowałem się oddzielnie
sklasyfikować selekcjonerów reprezentacji i trenerów klubowych.
SELEKCJONERZY
10. Roy HODGSON
(reprezentacja Anglii). Jeszcze dwa lata temu był wyszydzany, a kibice
wręcz zmuszali go, by podał się do dymisji. On jednak przetrwał lawinę
krytyki i stworzył drużynę, która ma szanse zajść podczas Euro bardzo
daleko. Synowie Albionu jako jedyni wygrali wszystkie mecze w
kwalifikacjach, strzelili w nich 31 goli (więcej zdobyła tylko Polska) i
stracili zaledwie trzy. Anglia ze średnią wieku poniżej 25 lat jest
trzecią po Turcji i Szwecji najmłodszą drużyną w gronie tych, które
zakwalifikowały się do finałów ME. Hodgson nie boi się stawiać na
młokosów, takich jak Dele Alli i Harry Kane z Tottenhamu czy John Stones
i Ross Barkley z Evertonu, a oni odwdzięczają mu się dobrą grą. Jest
dla nich jak ojciec, doświadczony przyjaciel, którego rad warto słuchać.
W ostatnim meczu w 2015 roku Anglicy pokonali 2:0 Francję, pokazując
piłkę, jakiej kibice na Wyspach w ich wykonaniu już dawno nie widzieli.
To znakomity prognostyk na 2016 rok.
9. Michael O'NEILL (reprezentacja Irlandii Północnej). We
wrześniu 2012 roku kadra Norn Iron zajmowała miejsce w drugiej setce
rankingu FIFA. Dziś jest 30., lokatę wyżej niż Irlandia. To w dużej
mierze dzięki Michaelowi O'Neillowi jeszcze niedawno jedna z
najsłabszych europejskich reprezentacji dziś wyszła z cienia swojej
imienniczki, stając się rywalem, który nie leży nikomu. Efektem tej
metamorfozy jest pierwszy w historii awans do finałów Mistrzostw Europy
dzięki wygraniu rywalizacji w eliminacyjnej grupie F. Irlandczycy z
północy prezentowanym futbolem na kolana nikogo nie rzucają, grają
prostą, siłową piłkę z dużą dozą prowokacji, w składzie mają piłkarzy
nawet czwartej ligi angielskiej, a ich siłą jest... team spirit. O'Neill
wydobył ze swoich podopiecznych umiejętności, o których istnieniu oni
sami nie wiedzieli. Natchnął ich wiarą w sukces i dumą z reprezentowania
narodowych barw. Z pewnością przekonają się o tym polscy piłkarze
podczas Euro 2016.
8. Pavel VRBA (reprezentacja Czech). Od pięciu lat regularnie
jest wybierany trenerem roku w Czechach. Nic w tym dziwnego - drużyny,
które prowadzi - najpierw Viktoria Pilzno, a teraz kadra - grają
ofensywny, efektowny futbol, a co najważniejsze osiągają dobre wyniki.
Nasi południowi sąsiedzi wygrali grupę A w eliminacjach do Euro i do
Francji jadą z dużymi nadziejami na sukces. By coś na Euro 2016 osiągnąć, muszą
jednak poprawić grę defensywną. Czesi stracili bowiem w eliminacjach
najwięcej bramek ze wszystkich drużyn, które zakwalifikowały się do
turnieju finałowego.
7. Jan KOZAK (reprezentacja
Słowacji). Słowacy zdobyli w
eliminacjach do Euro 2016 22 punkty, tyle samo co ich sąsiedzi Czesi,
ale zajęli w swojej grupie dopiero drugie miejsce, gdyż jednym z
ich rywali byli Hiszpanie. Podopieczni Jana Kozaka raz jednak mistrzów
Europy ograli. Trener jest w swojej ojczyźnie bohaterem, doprowadził
bowiem kadrę do pierwszego awansu do mistrzostw Europy od czasu rozpadu
Czechosłowacji. Pod jego wodzą kadra rozegrała do tej pory 26 meczów, 17
z nich wygrała, 4 zremisowała i 5 przegrała. Bilans więcej niż dobry.
6. Adam NAWAŁKA (reprezentacja Polski). Gdy były asystent Leo
Beenhakkera siadał za sterami kadry, wielu - ze Zbigniewem Bońkiem i
Janem Tomaszewskim na czele - twierdziło, że tylko on może wyrwać
Biało-Czerwonych z marazmu. Okazało się, że mieli rację. Polska w 2015
roku przegrała tylko z Niemcami i to po niezłym meczu, skończyła
eliminacje na drugim miejscu w trudnej grupie, a do tego została
najskuteczniejszą drużyną kwalifikacji! Pokonała finalistów ME -
Irlandię, Islandię oraz Czechy, grając w tych meczach
futbol atrakcyjny, ofensywny, radosny, kombinacyjny, choć niepozbawiony
błędów. Nawałka wyselekcjonował grupę piłkarzy wedle własnych kryteriów, uczynił z nich
drużynę, natchnął wiarą w sukces i sprawił, że znów z chęcią
przyjeżdżają na zgrupowania. To w głównej mierze dzięki niemu w Polsce wróciła moda na oglądanie reprezentacji!
5. Lars LAGERBӒCK i Heimir HALLGRIMSSON (reprezentacja Islandii). Szwedzki
szkoleniowiec doprowadził do futbolowej rewolucji w kraju liczącym
zaledwie 326 tysięcy mieszkańców. Efekt - pierwszy w historii tego kraju
awans do turnieju rangi mistrzowskiej. Osiągnięcie tym bardziej godne
uznania, że Islandia w pokonanym polu zostawiła takie potęgi jak
Holandia i Turcja, a pierwszym w grupie A Czechom ustąpiła zaledwie o
dwa punkty. Lagerbäck zapowiada, że reprezentacja Wyspiarzy może być
jeszcze lepsza, i trudno mu nie wierzyć. Zadbać o to ma jego następca,
Heimir Hallgrimsson, który po Euro 2016 zostanie samodzielnym opiekunem
kadry Islandii.
4. Gianni DE BIASI (reprezentacja Albanii). Drużyna z Bałkanów w
finałach mistrzostw Europy? Serbia, Chorwacja - jak najbardziej, ale Albania? Do niedawna ekipa Kuq e Zinjtë była uosobieniem outsidera, dostarczyciela punktów. Zmienił to dopiero włoski trener z Sarmede. Dokonał on niemożliwego i
doprowadził reprezentację niespełna trzymilionowego państwa do
największego sukcesu w historii futbolu w tym kraju. Albania w 2015 roku
wygrała m.in. 1:0 z Francją, zremisowała bezbramkowo z Danią, a z
Portugalią przegrała po golu straconym dopiero w 92. minucie. De Biasi
ma podobny wpływ na cały albański futbol jak Lars Lagerbäck na
piłkarstwo w Islandii.
3. Chris COLEMAN (reprezentacja Walii). Smoki w eliminacjach Euro
2016 przegrały tylko jeden mecz, z Bośnią i Hercegowiną, straciły
zaledwie cztery gole, a w starciach z liderem rankingu FIFA, Belgią,
zdobyły aż cztery punkty. Chris Coleman podkreślił atuty, które walijscy
piłkarze mieli od dawna, czyli siłę fizyczną połączoną z niezłą
techniką i umiejętnością gry kombinacyjnej. Wyeliminował słabości w
postaci indywidualnych błędów defensorów i sprawił, że Gareth Bale
zaczął grać bardziej zespołowo. Walia podczas ME we Francji zagra w
grupie B z Anglią, Rosją i Słowacją. Cel minimum - awans do 1/8 finału.
2. Marcel KOLLER (reprezentacja Austrii). Szwajcar, obejmując
rządy w austriackiej kadrze w 2011 roku, miał odbudować drużynę i
sprawić, by przestała być pośmiewiskiem w Europie. Koller uważał jednak, że
to za mało. Trochę czasu zajęło mu skompletowanie grupy ludzi, którzy
stworzą drużynę gotową walczyć za Austrię. W końcu dopiął swego.
Sąsiedzi Niemiec jak burza przeszli eliminacje do Euro 2016. W
dziesięciu meczach stracili tylko dwa punkty. Dwukrotnie pokonali Rosję,
a Szwedów rozbili na ich terenie aż 4:1. Nic dziwnego, że w najnowszych
rankingu FIFA zespół Marcela Kollera zajmuje dziesiąte miejsce. W
finałach Mistrzostw Europy we Francji zagra w grupie F z Portugalią,
Islandią oraz Węgrami i może być czarnym koniem turnieju.
1. Jorge SAMPAOLI (reprezentacja
Chile). Argentyński trener w 2015 roku doprowadził chilijską kadrę do
pierwszego w jej historii triumfu w Copa América. Chile pod jego wodzą
stało się jedną z najlepszych drużyn świata, zespołem wymienianym w
gronie faworytów każdego turnieju. Fantastyczne wrażenie, jakie
reprezentacja robiła w minionych dwunastu miesiącach, nieco zepsuła co
prawda porażka 0:3 z Urugwajem w eliminacjach mundialu, ale trzeba
pamiętać, że wcześniej La Roja pokonała 2:0 Brazylię. Sampaoli jest
jednym z głównych kandydatów na nowego trenera Chelsea Londyn i dużo
wskazuje na to, że niebawem przestanie być opiekunem kadry z Ameryki Południowej. Afera
finansowa w chilijskim związku, a także ujawnienie szczegółów jego
kontraktu z pewnością będą argumentem za tym, by podjąć europejskiej
wyzwanie.
TRENERZY KLUBOWI
15. José MOURINHO. Czy Portugalczyk powinien znaleźć się w
rankingu najlepszych trenerów 2015 roku, jeśli pod jego koniec został
zwolniony z pracy? Z jednej strony nie - przyłożył bowiem rękę do
jednego z największych kryzysów Chelsea od lat. Z drugiej jednak zdobył z
The Blues mistrzostwo Anglii i Puchar Ligi Angielskiej, tworząc zespół
grający najbardziej wyrachowaną piłkę na świecie, praktycznie bez
słabych punktów. Portugalczyk powinien pójść na roczny urlop, przemyśleć
swoje podejście do zawodników, taktyki i... innych trenerów. Jego
słowne zaczepki, nieracjonalne decyzje personalne, tworzenie z klubu
atakowanej z każdej strony twierdzy, kreowanie teorii spiskowych - to wszystko
przestało już bawić dziennikarzy, a kibiców zaczęło irytować. Czas,
by The Special One stał się The Normal One.
14. Stéphane MOULIN (Angers SCO). Pochodzący z
Paryża Moulin w latach 1984-1990 rozegrał w barwach les Scoites ponad
120 meczów. Od 2011 roku jest trenerem tego zespołu. W minionych
dwunastu miesiącach Angers pod jego batutą najpierw wywalczyło awans do
Ligue 1 po jedenastoletniej przerwie, a następnie trzęsło całą francuską
ekstraklasą, kończąc rok na najniższym stopniu podium. Siłą prowadzonej
przez Moulina ekipy jest defensywa - w tym sezonie tylko PSG straciło
mniej bramek niż ona. By myśleć o sukcesach w 2016 roku, team ze
Stade Jean-Bouin musi jednak poprawić grę w ataku. W 20 meczach obecnej
kampanii piłkarze Moulina strzelili bowiem zaledwie 19 goli. Z drugiej
strony, czego można oczekiwać od drugiej od końca najmniej wartościowej
drużynie Ligue 1 według portalu Transfermarkt.de?
13. Claudio RANIERI (Leicester City). Po
kompromitacji w roli selekcjonera reprezentacji Grecji wydawało się, że
Włoch jest skończony. On jednak zaskoczył wszystkich, triumfalnie
wracając do grona najlepszych w swoim fachu. Fani Lisów nawet w
najbardziej optymistycznych snach nie spodziewali się, że zobaczą swoich
pupili na czele Premier League w okresie świąteczno-noworocznym. Tym
bardziej w momencie, kiedy dowiedzieli się, kto zastąpi lubianego przez
nich Nigela Pearsona. Ponoć Ranieri zainspirował swoich podopiecznych,
puszczając im utwory grupy Kasabian. Nie ważne, co zrobił, istotne,
jakie są tego efekty.
Leicester po 21 kolejkach tego
sezonu Premiership ma tyle samo punktów co liderujący Arsenal, tylko
Manchester City strzelił od ekipy z King Power Stadium więcej goli, do
tego Jamie Vardy dzięki radom Włocha stał się jednym z najlepszych
snajperów w Anglii, N'Golo Kante stanowi wzór defensywnego pomocnika, a o
Riyada Mahreza zaczynają pytać tuzy europejskiego futbolu. Tego
wszystkiego dokonał człowiek, który wygląda jak nieśmiały nauczyciel
wf-u z maleńkiej miejscowości. Ranieri jest zawsze opanowany, oszczędny w
gestach i łagodny jak baranek, ale na trenowaniu drużyn klubowych zna
się bardzo dobrze.
Lisy pod koniec grudnia i na
początku stycznia nieco spuściły z tonu. Niektórzy eksperci zaczęli
nawet wieszczyć kryzys, który zepchnie drużynę w bardziej adekwatne dla
niej rejony tabeli. Niedawne zwycięstwo z Tottenhamem na White Hart Lane
pokazuje jednak, że Leicester nadal ma się dobrze, a jej trener nawet
na moment nie stracił panowania nad rozpędzonym bolidem. Dokąd nim
dojedzie? Mistrzostwo wydaje się nieprawdopodobne, ale...
12. Maurizio SARRI (Empoli FC/SSC Napoli).
Trener rodem z Neapolu w pierwszej połowie roku uratował Empoli przed
spadkiem z Serie A, a następnie scementował rozbitą po rządach Rafaela
Beniteza drużynę ze swojego miasta, czyniąc z niej głównego kandydata do
mistrzostwa Włoch. Sarri znalazł złoty środek - nie ograniczając
potencjału ofensywnego Gonzalo Higuaina, Lorenzo Insigne i spółki,
jednocześnie nauczył zespół spod Wezuwiusza gry defensywnej na
najwyższym poziomie. W efekcie Napoli ma dziś drugą po Interze
najbardziej szczelną obronę w lidze. Pod batutą Sarriego Niebiescy
rozegrali w tym roku 26 spotkań. Aż 19 z nich wygrali, w tym wszystkie w
Lidze Europy.
11. Myron MARKIEWICZ
(Dnipro Dniepropietrowsk). Ukraińskiemu szkoleniowcowi udało się
doprowadzić do finału europejskiego pucharu zespół o potencjale
piłkarskim zbliżonym do Lecha Poznań czy Legii Warszawa, a to wyczyn nie
lada. W lidze ukraińskiej jego podopieczni zajęli trzecie miejsce,
tylko o dwa punkty ustępując bajecznie bogatemu Szachtarowi Donieck.
Niestety, w tym sezonie podobnych sukcesów nie uda się powtórzyć. Dnipro
w LE zajęło w grupie G dopiero trzecie miejsce, a w Premier Lidze na
razie jest czwarte, tracąc sześć punktów do Zorii Ługańsk, nowej
trzeciej siły ukraińskiej piłki. To spory kamień do ogródka Markiewicza,
ale nie ma co oczekiwać od jego zespołu, że co roku będzie podbijać
europejskie salony. Trzeba też pamiętać o tym, że latem drużynę opuściły
jej gwiazdy z Jewhenem Konoplanką i Nikolą Kaliniciem na czele.
10. Diego SIMEONE (Atlético Madryt). W 2015 roku wielcy
hiszpańskiego futbolu zemścili się na Atlético za upokorzenia z
poprzedniego sezonu. Real wyeliminował Los Colchoneros z Ligi Mistrzów, a
Barca z Pucharu Króla, obie ekipy były też wyżej w tabeli La Ligi. Choć
Rojiblancos nie zdobyli w minionych miesiącach żadnego trofeum, nie
zawiedli swoich fanów. Nadal prezentowali bowiem na boisku to, czego
oczekują kibice na całym świecie - nieustępliwość, zadziorność, dynamikę
i wolę walki o każdą piłkę. Byli wierni filozofii swojego trenera. Co
prawda momentami brakowało w ich grze jakości, transfery nie okazały się
w stu procentach trafione, ale nadal byli tym samym Atlético, Atlético
Simeone. Może trochę mniej groźnym w ofensywie, ale za to jeszcze
lepszym w obronie - w 19 meczach tego sezonu Primera Division drużyna z
Vicente Calderon straciła zaledwie 8 goli! Na półmetku kampanii
2015/2016 wciąż pozostaje w grze na wszystkich frontach. Fanów Atleti
martwi tylko jedna rzecz, coraz poważniejsze zakusy możnych
europejskiego futbolu na ubóstwianego przez nich trenera.
9. Josep GUARDIOLA (Bayern Monachium). To był przeciętny rok dla
bawarskiej drużyny i jej trenera. Bayern zdobył bowiem tylko mistrzostwo
Niemiec, a to za mało jak na klub z takimi ambicjami. W wielu meczach
grał jednak w sposób niezwykły i trudny do podrobienia. Schemat
taktyczny ciężko ubrać w stosowane do tego zwykle liczby, jeszcze
trudniej przypisać niektórych piłkarzy do konkretnej pozycji - np.
Davida Alabę, Philippa Lahma czy Thomasa Müllera. To zasługa Guardioli,
największego eksperymentatora współczesnego futbolu.
8. Philip COCU (PSV Eindhoven).
W maju drużyna ze Stadionu Philipsa po siedmiu latach odzyskała
mistrzostwo Holandii, w sierpniu sięgnęła po Superpuchar tego kraju, a w
grudniu wywalczyła awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, zajmując drugie
miejsce w grupie z dużo bogatszymi od siebie Wolfsburgiem, Manchesterem
United i CSKA Moskwa. Cocu udało się przywrócić jakość PSV z czasów, gdy
trenerem tego klubu był Guus Hiddink.
7. Hein VANHAEZEBROUCK (KAA Gent).
51-letni szkoleniowiec doprowadził zespół z Gandawy do pierwszego w
historii mistrzostwa Belgii i Superpucharu tego kraju. W tym sezonie
jego ekipa także nie spuściła z tonu, kończąc rok na czele ligowej
stawki. Gent w Lidze Mistrzów trafiło do trudnej grupy z Zenitem Sankt
Petersburg, Valencią oraz Olympique Lyon i, choć typowane do roli
outsidera, niespodziewanie zajęło w niej drugie miejsce, jako jedyna
drużyna pokonując mistrzów Rosji. W 1/8 finału podopieczni
Vanhaezebroucka zmierzą się z Wolfsburgiem i wcale nie stoją na
straconej pozycji. W fazie grupowej pokazali bowiem bardzo dobry futbol,
odważny, oparty na kombinacyjnej grze. Ojcem tego sukcesu jest urodzony
w Kortrijk trener, już dziś wymieniany w gronie ewentualnych następców
Marca Wilmotsa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Belgii.
6. Dieter HECKING
(VfL Wolfsburg). Wilki w 2015 roku zdobyły Puchar i Superpuchar Niemiec
oraz zajęły drugie miejsce w Bundeslidze. Sprawiły też wielkie lanie
Bayernowi Monachium, wygrywając aż 4:1. Nikt w 2015 roku tak nie
upokorzył Bawarczyków jak ekipa Dietera Heckinga. Do czasu
ubiegłorocznych triumfów największym sukcesem 51-letniego dziś
szkoleniowca był... awans z Alemmanią Aachen do Bundesligi. Niewielu
ekspertów wierzyło w to, że jest on w stanie pokierować drużyną z takimi
aspiracjami jak VfL. On jednak stworzył zespół przez duże z, oparty na
żołnierskiej wręcz dyscyplinie, ale grający efektowny futbol bazujący na
znakomitej taktyce. Sprawił też, że Kevin de Bruyne po nieudanym
pobycie w Chelsea, odzyskał wiarę w siebie i stał się jednym z
najlepszych skrzydłowych globu.
5. Arsène WENGER
(Arsenal Londyn). Kanonierzy zdobyli w 2015 roku najwięcej punktów ze
wszystkich drużyn Premier League. Do tego są na dobrej drodze, by w maju
cieszyć się z pierwszego od dwunastu lat mistrzostwa Anglii. W
poprzednim sezonie drugi raz z rzędu sięgnęli po Puchar Anglii i wygrali
mecz o Tarczę Wspólnoty. Jesienią byli co prawda bliscy odpadnięcia z
Ligi Mistrzów, ale znów, mając nóż na gardle, pokazali klasę i
awansowali do 1/8 finału, w której zagrają z... Barceloną.
Wenger
w 2015 roku nauczył swoich podopiecznych wyrachowanego futbolu. Arsenal
nadal imponuje w ofensywie, ale nie jest już tak lekkomyślny w obronie.
Stał się bardziej zbilansowany, dojrzały, w końcu ma też szeroką,
wyrównaną kadrę. Pod koniec roku Kanonierzy musieli sobie radzić bez
takich graczy jak Alexis Sánchez, Santi Cazorla, Danny Welbeck czy Jack
Wilshere, a mimo to wdrapali się na pierwsze miejsce Premier League.
Wengera można krytykować za nieporadność na rynku transferowym, ale na
trenowaniu zna się jak mało kto. 2016 to dla niego ważny rok. Jeśli
sięgnie po mistrzostwo, zostanie w Londynie na kolejnych kilka lat, gdy
mu się nie powiedzie, będzie musiał odejść.
4. Unai EMERY
(Sevilla FC). Trener z Hondarribii w 2015 roku powtórzył ze swoją ekipą
wynik z poprzedniego sezonu - zwycięstwo w Lidze Europy i piąte miejsce
w Primera Division. Sevilla w pierwszej połowie roku zachwycała swoją
energetyczną grą, prezentując futbol hipnotyczny. Sam Emery podczas
każdego meczu również dawał show nie gorszy od swoich podopiecznych,
często wykonując przy linii bocznej ewolucje godne cyrkowców. Jesień
była jednak dla Los Nervionenses pełna problemów. Letnie transfery nie
do końca się udały, zespół zaatakowała plaga kontuzji i coś w znakomicie
dotąd funkcjonującej maszynie zaczęło zgrzytać. Mimo to nikt w Sewilli
nie wątpi, że Unai Emery ogarnie bałagan i drużyna znów będzie grała jak
w pierwszej połowie 2015 roku.
3. Laurent BLANC
(Paris Saint-Germain). Poczwórna korona we Francji i ćwierćfinał Ligi
Mistrzów. Do tego 19 punktów przewagi nad drugim zespołem w tabeli Ligue
1 po pierwszej rundzie tego sezonu i praktycznie pewny trzeci tytuł
mistrzowski z rzędu. Blanc trochę nie pasuje do paryskiego
gwiazdozbioru. Przypominający głównego bohatera kreskówki "Listonosz
Pat" trener nie ma w sobie bowiem nic z piłkarskiego celebryty w stylu
José Mourinho czy Jürgena Klopp. Jest oszczędny w słowach,
introwertyczny, a kamera mało go lubi. Wyniki i gra PSG bronią jednak
Blanca. W 2015 roku udoskonalił on drużynę w każdym elemencie gry.
Sprawił też, że jego podopieczni w końcu przestali lekceważyć słabszych
ligowych rywali, a to duża sztuka, zwłaszcza gdy w szatni ma się graczy
takiego formatu jak Zlatan Ibrahimović, Angel di Maria i Edinson Cavani.
2. Massimiliano ALLEGRI
(Juventus Turyn). Gdy w 2010 roku zostawał trenerem Milanu, mówiono o
nim - najlepszy włoski trener. Praca z zespołem Rossonerich nadszarpnęła
nieco ten idealny wizerunek. Szefowie Juve trochę więc ryzykowali,
wybierając go na następcę Antonio Conte. W najpiękniejszych snach nie
spodziewali się jednak, że w rok udoskonali on zespół na tyle, by zagrał
w finale Ligi Mistrzów i sięgnął po potrójną koronę we Włoszech! Co
więcej, przy odrobinie szczęścia Stara Dama mogła mecz w Berlinie z
Barcą wygrać. Latem w Juventusie doszło do poważnych zmian kadrowych, w
efekcie których początek sezonu 2015/2016 nie był w wykonaniu
Bianconerich udany. Musiało upłynąć trochę czasu, zanim zespół nauczył
się grać bez Andrei Pirlo, Arturo Vidala i Carlosa Teveza - swoich
dotychczasowych filarów. Allegriemu udało się poukładać klocki na nowo i
pod koniec roku jego ekipa funkcjonowała tak, już jak na mistrza kraju
przystało.
1. Luis ENRIQUE (FC Barcelona).
Wydawało się, że Blaugrana nigdy nie będzie grać lepiej niż za czasów,
gdy za jej sterami siedział Josep Guardiola. Trener z Gijon sprawił
jednak, iż niemożliwe stało się faktem. Barca pod jego wodzą gra równie
atrakcyjnie jak za Pepa, a może nawet bardziej. Jest za to zdecydowanie
lepsza w grze obronnej i uniezależniła się od Messiego, a w 2015 roku
wygrała Ligę Mistrzów, La Ligę, Puchar Króla, Superpuchar Europy i
Klubowe Mistrzostwo Świata. Dumie Katalonii w 2015 roku zdarzały się
oczywiście występy słabe, jak np. 0:4 z Athletikiem Bilbao w pierwszym
meczu o Superpuchar Hiszpanii, ale zespół po nich natychmiast się
podnosił. Dobrze świadczy to o umiejętnościach
motywacyjno-psychologicznych najlepszego trenera 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz