środa, 20 stycznia 2016

Co z tym Liverpoolem?

Klopp ma nad czym główkować. Jego Liverpool gra
bowiem na razie poniżej oczekiwań fanów.
źródło: thisisanfield.com

Jürgen Klopp miał uczynić z Liverpoolu maszynę do wygrywania w kilka tygodni, tak przynajmniej życzyli sobie niektórzy fani The Reds. Rzeczywistość okazała się mniej kolorowa. Do tej pory zespół z Anfield zagrał pod wodzą niemieckiego trenera 23 mecze, z których wygrał tylko 11 i aż 5 przegrał. Co gorsza, grą na kolana nie powala. Czy oznacza to zatem, że Klopp sobie w Liverpoolu nie radzi?

Zadanie nr 1. Przywrócić skuteczność

Niemiecki szkoleniowiec zastał na Anfield bałagan większy, niż się spodziewał. Na jego uprzątnięcie potrzebował więc będzie więcej czasu. Od czego powinien zacząć?

Dużym problemem Liverpoolu w tym sezonie jest skuteczność. Dział kreacji działa bowiem całkiem nieźle - tylko Manchester City stworzył sobie do tej pory więcej okazji bramkowych. Obywatele jednak z 300 szans 43 zamienili na gole, The Reds z 290 zaledwie 25. Klopp musi więc na nowo przekonać piłkarzy, że strzelanie bramek to wcale nie taka trudna rzecz!

Zadanie nr 2. Zlikwidować klopsy

Bolączką LFC są też indywidualne błędy w defensywie - pod tym względem drużyna z Merseyside nie ma sobie równych w całej Premier League. Mamadou Sakho i jego kumple w 22 kolejkach popełnili 22 pomyłki, aż o 5 więcej od drugiego w tej niechlubnej klasyfikacji... Arsenalu. Warto jednak wspomnieć, że klopsy Kanonierów doprowadziły do utraty zaledwie 3 goli, w przypadku LFC mowa zaś o 6 bramkach. Klopp powinien też poprawić zachowanie drużyny przy stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach. Na razie jest bowiem gorzej, niż było za czasów Brendana Rodgersa.

Zadanie nr 3. Nauczyć gry pressingiem

Do naprawienia jest szereg mniejszych i większych usterek. Nauczenie drużyny gry pressingiem praktycznie w każdym obszarze boiska, głównej cechy futbolu według Kloppa, wymaga czasu. Piłkarze muszą zrozumieć, że to wypali tylko wtedy, jeśli każdy z nich będzie zaangażowany w odbiór piłki na 100%. Ze spotkania na spotkanie wygląda to lepiej, ale do perfekcji graczom LFC jeszcze bardzo dużo brakuje. Każdy kolejny trening, odprawa taktyczna i mecz w końcu jednak przyniosą oczekiwane efekty. Chyba że okaże się, iż obecni gracze LFC do pressingu się po prostu nie nadają...

Zadanie nr 4. Przeprowadzić terapię antystresową

Liverpool Kloppa zagrał już kilka wielkich meczów, np. w lidze z Chelsea (3:1) i z Manchesterem City na Etihad Stadium (4:1) czy w Capital One Cup z Southampton (6:1), ale każdy z nich odbył się poza Anfield. Na tym stadionie Liverpoolowi nie wiedzie się ostatnio najlepiej. Licząc wszystkie rozgrywki, The Reds w wersji niemieckiego trenera uciułali u siebie zaledwie 19 z 33 możliwych do zdobycia punktów. Czyżby presja fanów była zbyt wielka jak na możliwości psychiczne obecnych graczy The Reds? Wszystko na to wskazuje. Klopp musi więc wcielić się w rolę psychoterapeuty i nauczyć swoich podopiecznych technik radzenia sobie ze stresem.

Zadanie nr 5. Zespolić niepołączalne

Dziś drużyna z czerwonej części miasta Beatlesów jest zlepkiem niepasujących do siebie elementów. Np. w przegranym 0:1 meczu z Manchesterem United James Milner, nominalny środkowy pomocnik, grał jako prawoskrzydłowy. Ofensywny pomocnik Roberto Firmino musiał być dziewiątką i dziesiątką zarazem, a wchodzący z ławki rezerwowych stoper Steven Coulker... snajperem.

Każdy trener ma prawo ustawiać piłkarzy tam, gdzie chce, jednak niektóre wybory Kloppa na razie się po prostu nie sprawdzają. Firmino co prawda Arsenalowi strzelił dwa gole, mimo to widać było, że w ataku się męczy. Z Brazylijczykiem jest też inny problem. W jednym meczu gra jak natchniony, by w kolejnych dwóch snuć się po boisku. Kloppa czekają więc poszukiwania sposobu, by odpowiednio Firmino zmotywować, "nakręcić", pokazać, że wie, jak mu pomóc.

Milner jest superuniwersalnym graczem i na każdej pozycji sobie poradzi, ale akurat na prawym skrzydle ma mniej do zaoferowania. Zmuszony do rozgrywania Jordan Henderson także nie jest zadowolony z tej roli, bo po prostu słabo się do niej nadaje. Klopp w tej chwili ma taki skład, jaki ma i nie pozostaje mu nic innego, jak kombinować, szukać, badać i sprawdzać różne opcje. W zimowym oknie transferowym może próbować dokonać kilku roszad, ale bardziej mowa tu o przewietrzeniu szatni niż poważnej przebudowie, na którą czas przyjdzie z pewnością dopiero latem.

Zadanie nr 5. Przejąć kontrolę nad transferami

Lifting kadry pierwszego zespołu wydaje się konieczny. W tej chwili bowiem w Liverpoolu grają piłkarze sprowadzani przez pięciu różnych menedżerów, z których każdy miał inny pomysł na grę drużyny i dobierał graczy według innego klucza. Pozostaje też pytanie, jak ważny będzie głos trenera w procesie podejmowania decyzji transferowych. W klubie z Anfield za zakupy odpowiada bowiem złożony z sześciu osób komitet. Dominującą postacią w nim wydaje się być Mike Gordon, spec od akcji, który ponoć najlepiej ze wszystkich współpracowników Johna W. Henry'ego, właściciela LFC, zna się na piłce...

Podobne grupy funkcjonują chociażby w Tottenhamie czy Borussii Dortmund, tyle że tam działają o wiele skuteczniej niż w Liverpoolu. Kenny Dalglish i Brendan Rogers średnio się z tą specgrupą dogadywali, czego efektem było kilka niezrozumiałych i do tego mocno przepłaconych zakupów - Andy Carroll i Mario Balotelli to tylko najbardziej jaskrawe przykłady. Klopp musi to robić lepiej albo... przekonać władze Liverpoolu, by pozbyły się zbędnych doradców i całą odpowiedzialność za transfery przekazały jemu.

Zadanie nr 6. Kupować z głową

Kogo potrzeba Liverpoolowi, by grać w stylu Kloppa? Na pewno napastnika podobnego do Roberta Lewandowskiego, czyli piłkarza łączącego w sobie cechy klasycznej dziewiątki i dziesiątki, kogoś kto potrafi się zastawić, powalczyć o górną piłkę, ale i zagrać kombinacyjnie, z klepki bliżej linii środkowej boiska. Christian Benteke tego nie umie i dlatego Klopp woli stawiać na Firmino. Brytyjskie dzienniki widzą dobrych kandydatów do gry w Liverpoolu w osobach Domenico Berardiego z Sassuolo, Mauro Icardiego z Interu, Shane'a Longa z Southampton czy Alexandre Pato z Sao Paulo.

Mile widziany byłby nowy defensywny pomocnik z prawdziwego zdarzenia. Walczak, mistrz odbiorów, ale zarazem ktoś potrafiący posłać dokładne podanie do graczy ofensywnych. Numerem jeden na liście życzeń LFC jest ponoć Granit Xhaka z Borussii Mönchengladbach, a tuż za nim plasuje się Lucas Biglia z Lazio Rzym.

Przydałby się również playmaker, który rywalizowałby o miejsce w składzie z Philippe Coutinho, np. taki Mario Götze czy Marco Reus, a także solidny stoper. Brytyjskie gazety twierdzą, że The Reds są zainteresowani Andreą Ranocchią, ale wątpię, by Włoch był lekarstwem na popełniającą błąd za błędem defensywę LFC. Dużo lepszym wyborem wydaje się Neven Subotić, faworyt Kloppa w Borussii Dortmund, lub Joel Matip z Schalke.

Niemiecki trener ufa w umiejętności Simona Mignolet chyba bardziej niż on sam, czego efektem jest podpisany właśnie przez Belga nowy kontrakt, wiążący go z klubem do 2021 roku. Liverpool potrzebuje jednak lepszego bramkarza. Takiego, który nie będzie bał się dośrodkowań. Kogoś, kto budzi strach w napastnikach, a nie na odwrót. Diego Lopez, który w Milanie został odstawiony na boczny tor, byłby całkiem niezłym i jednocześnie niedrogim wzmocnieniem. Jack Butland ze Stoke City to już droższy zakup, ale z pewnością bardziej perspektywiczny.

Zadanie nr 7. Stać się The Special One

48-letni trener ze Stuttgartu przychodził do Liverpoolu jako zbawiciel, ktoś kto weźmie całą drużynę i jej fanów do piłkarskiego nieba. Gdy przekonał się, jak duża jest liczba grzechów popełnionych w poprzednich latach przez ludzi z klubu, zdał sobie sprawę, że samo mocne postanowienie poprawy to za mało, by wykonać powierzoną mu misję. Były szkoleniowiec Borussii Dortmund nazwał siebie na jednej z konferencji prasowych The Normal One. Klub z Anfield nie potrzebuje jednak "zwyczajnego" Kloppa. Niezbędny jest Klopp "wyjątkowy". Oryginalny The Special One już na Wyspach nie pracuje. Czas na jego nową, lepszą wersję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz