sobota, 12 listopada 2016

Rosario - miasto Messiego, rocka i... Che Guevary

Lionel Messi - najbardziej znany obok
Che Guevary człowiek, który przyszedł
na świat w Rosario.
źródło: wikipedia.org
Hiszpańskiego słowa semillero używa się do określenia miejsca, skąd pochodzą utalentowani, wielcy ludzie. Tak mówią o swoim mieście mieszkańcy Rosario. To tu przyszedł na świat Ernesto "Che" Guevara. Stąd też wywodzi się najlepszy piłkarz świata Lionel Messi oraz kilku jego kolegów po fachu. Rosario żyje polityką, rockiem, sztuką uliczną, a przede wszystkim futbolem.

Pięcioletni Messi wkracza do gry

Na obrzeżach miasta, na terenach zamieszkanych przez przedstawicieli klasy robotniczej, niedaleko brzegu rzeki Parany znajduje się małe, niezbyt równe boisko, ukryte między rozpadającymi się kamienicami. Gdy się dobrze przyjrzeć, widać stąd statki zmierzające do położonego niedaleko portu. Ten nieduży skrawek trawy to dom Grandoli FC - klubiku, w którym pierwsze piłkarskie kroki stawiał Lionel Messi. As Barcelony trafił tu w wieku pięciu lat, a na pierwszy trening przyprowadziła go babcia. Początkowo szkolił się pod okiem ojca, który był trenerem w klubie. Grał w nim też brat Lionela.

Sąsiedzka rywalizacja

Jednym z głównych rywali Grandoli FC jest Club Alianza San Lorenzo. Ich boiska dzieli zaledwie 7 kilometrów. W latach 90. wyróżniającym się zawodnikiem tej drugiej drużyny był Éver Banega. Pomocnik Interu Mediolan kilka razy grał przeciw Messiemu na długo przed tym, jak stał się on najlepszym piłkarzem globu.

W Clubie Alianza, tyle że na początku XXI wieku, piłkarskie nauki pobierał też Ángel Correa. 21-letni snajper jest dziś graczem Atletico Madry, do którego trafił w 2014 roku z San Lorenzo za 7,5 mln euro.

W tej samej okolicy przygodę z piłką zaczynał Ángel Di María. Jako trzylatek trafił do klubu Torito, którego siedziba jest oddalona zaledwie o trzy kilometry od miejsca, gdzie trenował Messi. Rok później skrzydłowy PSG trenował już w szkółce Rosario Central, które odkupiło go z Torito za... 35 piłek.

W tym samym czasie w klubie ćwiczył również Ezequiel Lavezzi, choć na świat przyszedł on w Villi Gobernador Gálvez - wchodzącym w skład aglomeracji Rosario 70-tysięcznym mieście położonym na zachodnim brzegu Parany.

Z Rosario pochodzą też Maximiliano Rodríguez, César Delgado, Ezequiel Garay oraz słynni trenerzy César Luis Menotti, Marcelo Bielsa i Gerardo Martino. Mauro Icardi też urodził się w tym mieście, ale opuścił je w wieku 6 lat i podstaw futbolu uczył się w Hiszpanii, w klubie Vecindario z Wysp Kanaryjskich.

Wyjątkowe miejsce

Jak to możliwe, że miasto prawie dwukrotnie mniejsze od Warszawy wydało na świat tak wielu znakomitych piłkarzy i to w czasach szalejącego w Argentynie kryzysu gospodarczego? Co takiego jest w Rosario, czego nie ma nigdzie na świecie?

To trzecie największe miasto w Argentynie, zamieszkane przez 1,2 mln ludzi, położone 300 km na północny zachód od Buenos Aires, a także serce drugiego po tej metropolii najbogatszego regionu w kraju. PKB napędzają usługi i przemysł. W Rosario produkuje się 20% wytwarzanych w Argentynie samochodów, 80% części do urządzeń związanych z produkcją i przechowywaniem żywności oraz 100% podzespołów do powstających w kraju autobusów.

Na zdj. m.in. wieża i propylon kompleksu
Monumento a la Bandera, Palacio de los Leones
i most Rosario-Victoria. Źródło: wikipedia.org
Rosario nazywane jest kolebką argentyńskiej flagi. To tu 27 lutego 1812 roku generał Manuel Belgrano opracował jej wzór i po raz pierwszy pokazał ją publicznie. Mieszkańcy miasta są dumni z jego historii, czemu wyraz dają np. nucąc hymn narodowy z... domowych balkonów.

Rosario żyje kulturą. By poznać ją bliżej, warto zajrzeć do baru D7, zlokalizowanego przy alei Ovidia Lagosa, gdzie można posłuchać dobrej, niezwykle różnorodnej muzyki czy wziąć udział w politycznych debatach. Serce miasta bije w rytmie rocka, a najbardziej znaną lokalną grupą jest Vicio. Można tu też zobaczyć znakomite występu stand-uperów.

W mieście jest kilka centrów kulturalnych, kilkanaście teatrów, kilkadziesiąt muzeów. Warto odwiedzić Monumento a la Bandera, czyli kompleks poświęcony argentyńskiej fladze, planetarium w parku Urquiza, obserwatorium astronomiczne oraz kilka zabytków architektury neoklasycystycznej i neorenesansowej, np. Palacio de los Leones. W Rosario stoi też wykonana z brązu, czterometrowa statua Che Guevary.

Rosarianie dumni są nie tylko z Messiego i innych piłkarzy. Jednym z najbardziej szanowanych mieszkańców miasta był Robert Fontanarossa, znany w całej Ameryce Południowej rysownik i pisarz, który wykreował takie postaci jak kowboj Inodoro Pereyra, toczący filozoficzne spory ze swoim... psem, czy Oily Boogie, będący parodią Brudnego Harry'ego weteran wojenny o niepoprawnych politycznie poglądach.

Co roku w listopadzie w Rosario odbywa się festiwal Fiesta Nacional de las Colectividades. Rodowici Argentyńczycy, imigranci i ich potomkowie przybywają tu z całego kraju, by wspólnie celebrować bogate miejscowe tradycje, a przy okazji dobrze zjeść, wypić i wytańczyć się na całego. Po raz pierwszy impreza odbyła się w 1985 roku.

Piłkarski ekosystem

Rock, szacunek do historii tradycji, subtropikalny klimat, czyste powietrze, sąsiedztwo rzeki Parany, zdrowe, znakomite jedzenie - wszystko to buduje atmosferę miasta, ale nie wyjaśnia jego piłkarskiego fenomenu. Klucz do rozwiązania zagadki może kryć się w miejscowych klubach i wyjątkowo poważnym traktowaniu futbolu. W Rosario, oprócz dwóch najbardziej znanych drużyn, Centralu i Newell's Old Boys, funkcjonują też Club Atlético Central Córdoba, obecnie grający w Primera C, Club Atlético Tiro Federal Argentino (Torneo Argentino A) i Argentino de Rosario (Primera D). Oprócz nich jest też kilkanaście klubików podobnych do Grandoli FC, Torito czy Clubu Alianza.

Central i Newell's oprócz własnych drużyn juniorskich mają też po kilkadziesiąt klubów filialnych, które oddają im pod opiekę swoich najlepszych zawodników. W efekcie do szkółek trafią najbardziej utalentowani młodzi piłkarze. Nic więc dziwnego, że co jakiś czas piłkarz z Rosario staje się gwiazdą europejskich boisk.

Futbol albo śmierć

Pisarz Albert Camus mawiał, że "piłka nożna to najpoważniejsza z niepoważnych rzeczy tego świata". Mieszkańcy Rosario uważają podobnie. Tu futbol to coś więcej niż sport. Gdy w 2008 roku ówczesny prezydent Centralu, Horacio Usandizaga, powiedział, że zabije swoich piłkarzy, jeśli drużyna spadnie z argentyńskiej ekstraklasy, wybuchła ogromna afera. Duża część osób, z zawodnikami włącznie, była bowiem przekonana, że słowa prezesa wcale nie są czczym gadaniem i faktycznie może on wcielić swoją groźbę w czyn. Na całym świecie sternicy klubów nie raz wypowiadali się w podobnym tonie, ale nigdzie nie traktowano ich przekazu tak dosłownie jak w Rosario.

Być jak Messi

W Polsce przed laty za piłkarską kolebkę uchodziły Szamotuły, swego czasu kilku niezłych piłkarzy wydała też Łódź. Własnego Rosario Polacy jednak nie mają. Nie mają go też Niemcy, Francuzi, a nawet Brazylijczycy. Rosarianie są przekonani, że ich miasto jest wyjątkowe i trudno im się dziwić. Mają ku temu mnóstwo powodów, a Lionel Messi jest jednym z najważniejszych. Każdy chłopak z tego miasta dobrze zna historię asa Barcy, a duża część robi wszystko, by pójść w jego ślady. Kwestią czasu jest więc, kiedy kolejni Ángele, Lionele, Maurowie czy Ezequiele opuszczą Rosario, by cieszyć swoją grą kibiców futbolu na Starym Kontynencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz