środa, 1 lutego 2017

TOP 25, czyli najlepsi trenerzy 2016 roku

Chris Coleman, trener rewelacyjnej
podczas Euro 2016 reprezentacji Walii.
 źródło: wikipedia.org, autor: Steindy
Dobry trener umie jednoczyć piłkarzy we wspólnym celu i zażegnywać konflikty już w zarodku. Potrafi motywować i wydobywać z zawodników maksimum ich możliwości oraz budować dobrą atmosferę w zespole. Jest stanowczy, ale sprawiedliwy. Jeśli osiąga z drużyną korzystne rezultaty, jego metody są chwalone i polecane innym fachowcom. Gdy zespołowi nie idzie, często słyszy, że do niczego się nie nadaje. W przypadku sukcesu jest tylko jednym z jego architektów. Odpowiedzialność za porażkę bierze jednak tylko na siebie. Bycie trenerem to ciężki kawałek chleba. Każdy z wymienionych poniżej szkoleniowców dobrze o tym wie.

TRENERZY REPREZENTACJI

10. Rogério Micale w 2015 roku został mianowany trenerem reprezentacji Brazylii do lat 20. To jemu przypadł więc zaszczyt prowadzenia Canarinhos podczas turnieju olimpijskiego. Miał zdobyć złoty medal i cel zrealizował, choć Brazylia, podobnie jak Portugalia podczas Euro 2016, grała bardzo przeciętnie.

9. Bernd Storck pomógł przypomnieć węgierskim kibicom, że mecze reprezentacji mogą budzić pozytywne emocje. Madziarzy podczas Euro 2016 wstydu swoim fanom nie przynieśli, choć porażka 0:4 z Belgią w 1/8 finału psuje trochę dobre wrażenie, jakie zrobili w fazie grupowej. Węgrzy nie mają obecnie zbyt wielu piłkarzy o europejskiej klasie. Tym większe uznanie należy się niemieckiemu szkoleniowcowi, który z podzespołów o przeciętnej jakości, stworzył całkiem solidną maszynę.

8. Ante Cacić miał w 2016 roku tylko jeden zawodowy powód do smutku - porażkę z Portugalią w 1/8 finału mistrzostw Europy. W fazie grupowej prowadzona przez niego reprezentacja Chorwacji grała bowiem dobrze i eksperci przewidywali, że może dojść w turnieju rozgrywanym na francuskich boiskach bardzo daleko. Tak się jednak nie stało. Eliminacje MŚ Luka Modrić i spółka rozpoczęli natomiast od remisu z Turcją, ale potem wygrali z Kosowem, Finlandią i Islandią. W minionych 12 miesiącach przegrali tylko raz - ze wspomnianą Portugalią. Cacić potrafił okiełznać gorące bałkańskie temperamenty i stworzyć z nich drużynę, która ma jasny cel - wygrywać w każdym meczu.

7. Adama Nawałki w tym rankingu zabraknąć nie mogło. Biało-Czerwoni w minionym roku przegrali w regulaminowym czasie tylko jeden z czternastu meczów - towarzyski z Holandią 1:2. Na Euro 2016 nie dali się Niemcom, a gdyby byli trochę odważniejsi, pokonaliby Portugalczyków w ćwierćfinale. Eliminacje do MŚ 2018 zaczęli od falstartu, remisując 2:2 z Kazachstanem na własne życzenie. Potem grali przeciętnie, ale wygrywali, a najważniejszy mecz z Rumunią w Bukareszcie rozegrali wręcz po mistrzowsku. Zwyciężyli pewnie 3:0, pokazując mądrość i dojrzałość w grze godną najlepszych reprezentacji na świecie. Rok zakończyli na 15. miejscu w rankingu FIFA - najwyższym w historii.

Nawałka jest profesjonalistą w każdym calu. Zawsze perfekcyjnie rozpracowuje każdego rywala, niczego nie pozostawiając przypadkowi. Słowa problem nie używa, a gdy ten się pojawi - afera alkoholowa na przykład - to rozwiązuje go dyplomatycznie i bez zbędnych emocji. O tym, jak ważną osobą jest dla kadrowiczów, niech świadczy fakt, że każdy z nich konsultuje z nim swoje transfery. Z takim trenerem i piłkarzami Polska może w najbliższych latach nawiązać do sukcesów Zbigniewa Bońka i jego kumpli sprzed lat.

6. Juan Antonio Pizzi w lutym zastąpił na stanowisku selekcjonera reprezentacji Chile Jorge Sampaolego. Przejęcie drużyny po tak charyzmatycznym fachowcu nie było zadaniem łatwym, ale ekstrener Valencii dał radę. La Roja pod jego wodzą wygrała Copa America Centenario, podczas tego turnieju pokonując m.in. Meksyk aż 7:0 i Kolumbię 2:0. W eliminacjach do mundialu w Rosji Alexisowi Sanchezowi i spółce wiodło się gorzej, przegrali m.in. z Ekwadorem 0:3 i Paragwajem 1:2 i po dwunastu kolejkach zajmują czwarte miejsce z dorobkiem 20 punktów. Pizzi nie zepsuł tego, co stworzył Sampaoli, a to wbrew pozorom duża sztuka.

5. Joachim Löw pozostaje selekcjonerem reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów, choć żegnał się z nią już wiele razy. Szefowie piłkarskiej federacji Niemiec nie mają jednak powodów, by zmieniać trenera. Półfinał Euro 2016 i bezbłędny początek eliminacji do mundialu w Rosji to dowody na to, że Löw panuje nad sytuacją. W minionym roku Niemcy nie prezentowali się może tak efektownie jak dwa lata wcześniej, trzy mecze przegrali - z Anglią i Słowacją w sparingach oraz z Francją w batalii o finał mistrzostw Europy, ale nie widać w ich grze symptomów kryzysu. To w takiej samej mierze zasługa piłkarzy, jak i Löwa.

4. Didier Deschamps w 2016 roku miał mnóstwo kłopotów w pracy. Musiał radzić sobie m.in. z oskarżeniami o rasizm, skandalami z udziałem jego piłkarzy, a w końcu z ogromną presją - Francja, jako gospodarz Euro, musiała bowiem dobrze w nim wypaść. Były trener Monaco błędów się nie ustrzegł, podjął kilka niezrozumiałych decyzji personalnych, jak np. ta o braku powołania do kadry na mistrzostwa Europy dla Kevina Gemeiro, ale udało mu się nie przewrócić na drodze pełnej przeszkód. Co prawda Trójkolorowi nie zostali najlepszą drużyną Starego Kontynentu, lecz podczas Euro prezentowali niezły futbol i na pewno wstydu Francuzom nie przynieśli. Początek eliminacji do MŚ 2018 również mieli udany. Deschamps wykazał się odpornością na stres, umiejętnościami zarządzania w sytuacji kryzysowej i zażegnywania konfliktów, a także dobrym warsztatem trenerskim. Za nim całkiem udane 12 miesięcy.

3. Fernando Santos to zadaniowiec, dla którego cel uświęca środki. Do tego fan futbolu wyrachowanego i defensywnego. Takie podejście przyniosło prowadzonej przez niego reprezentacji Portugalii sukces podczas Euro 2016. Sukces niespodziewany, zrodzony w bólach, bardzo szczęśliwy, może nawet niezasłużony, ale jednak sukces. Portugalia Santosa grała podobnie jak Grecja Otto Rehhagela i tak samo jako ona okazała się najlepszą drużyną Starego Kontynentu. W 2016 roku rozegrała 17 meczów, z których w regulaminowym czasie wygrała zaledwie 8. Co z tego jednak, skoro to właśnie ona jest mistrzem Europy. I właśnie z tym Santos będzie kojarzony przez lata.

2. Lars Lagerbäck wyciągnął islandzki futbol z niebytu, tworząc coś z niczego. Gdy obejmował stery w reprezentacji tego nieco ponad 300-tysięcznego kraju, drużyna z Wyspy Gejzerów była europejskim słabeuszem, zajmującym 104. miejsce w rankingu FIFA. Kiedy żegnał się ze stanowiskiem, Islandia była w tym zestawieniu 21. i miała za sobą zakończony ćwierćfinałem występ na Euro 2016 - coś, co jeszcze kilka lat temu było piłkarskim science fiction. W 2016 roku pokonała m.in. Austrię, Grecję, Turcję i co najważniejsze - Anglię w 1/8 finału mistrzostw Europy. Lagerbäck wykonał w Islandii tytaniczną pracę u podstaw, stworzył schematy szkolenia młodzieży, a także wyedukował swojego następcę Heimira Hallgrimssona. Reprezentacja tego kraju pod jego wodzą nie była tak wyrachowana jak Portugalia, grała po prostu ciekawy, ofensywny futbol, bez kunktatorstwa i kalkulowania. Szwedzki trener w sobie tylko znany sposób sprawił, że piłkarze z futbolowej prowincji nabrali pewności siebie i wiary w to, że mogą nie tylko grać jak równy z równym z tuzami europejskiej piłki, ale i z nimi wygrywać!

1. Chris Coleman pomógł piłkarskiej Walii wyjść z cienia sławnego sąsiada. Dzięki niemu i jego podopiecznym każdy kibic w tym kraju w końcu nie musi spoglądać z zazdrością na reprezentację Anglii - to przecież kadra jego kraju grała w półfinale mistrzostw Europy! Walia podczas Euro 2016 nie przypominała typowego debiutanta.Była odważna, zadziorna, pewna swego. Grała ofensywnie, z polotem i wyobraźnią. Gdyby Aaron Ramsey mógł wystąpić w starciu z Portugalią, kto wie, czy to nie dzielna ekipa z Wysp zdobyłaby złoty medal. Coleman sprawił, że jego piłkarze uwierzyli, iż mogą osiągnąć sukces. Znakomicie też poukładał relacje gwiazd: Garetha Bale'a, Aarona Ramseya i Joego Allena, z resztą drużyny, tworząc zgrany kolektyw. Być może Smoki już nigdy podobnego sukcesu nie osiągną, w eliminacjach do MŚ w Rosji idzie im na razie przeciętnie, ale swoją postawą na boiskach Francji zasłużyli na owację na stojąco. 

TRENERZY KLUBÓW

15. Jürgen Klopp próbuje grać rocka w mieście Beatlesów. W tej muzyce słychać jednak na razie sporo fałszów. The Reds w 2016 roku nie zdobyli żadnego trofeum, choć byli w finałach Ligi Europy i Pucharu Ligi Angielskiej. W tym sezonie Premier League wydawało się, że będą walczyli o mistrzostwo, ale słaby początek 2017 roku może te plany pokrzyżować. Liverpool z Kloppem u steru stara się prezentować futbol agresywny, oparty na wysokim pressingu, szybki i bezpośredni, taki, z jakiego słynęła Borussia Dortmund, ale niestety gorzej mu to wychodzi. Premier League jest bowiem bardziej wyrównana od Bundesligi i samą intensywnością oraz zaangażowaniem laurów się w niej nie zdobędzie. Im szybciej Klopp zda sobie z tego sprawę, tym lepiej dla niego i całego Liverpoolu.

14. Julian Nagelsman ma zaledwie 29 lat i jest najmłodszym trenerem w Bundeslidze. Gdy obejmował TSG 1899 Hoffenheim w lutym 2016 roku, zespół zajmował 17. lokatę w tabeli z siedmiopunktową stratą do bezpiecznej strefy. Dziś Wieśniaki są w czołówce i realnie liczą się w walce o miejsce na podium, a pierwszy mecz w tym sezonie przegrali dopiero w 18. kolejce! Nagelsman dokonał rzeczy niemożliwej. Drużynę zmierzającą bezpośrednio do 2. Bundesligi w kilka tygodni przemienił w pewną swojej wartości armię, której nie straszny nawet Bayern. Takie rzeczy potrafią tylko trenerscy geniusze.

13. Ralph Hasenhüttl poprowadził FC Ingolstadt do 11. miejsca w Bundeslidze, co jak na beniaminka było wynikiem bardzo dobrym. Następnie skuszony dużymi pieniędzmi przeszedł do RB Lipsk - najbardziej znienawidzonego klubu w Niemczech. Z najmłodszym zespołem w całej lidze 49-letni Austriak na razie dokonuje cudów. Tylko jego drużyna dotrzymuje kroku Bayernowi, sprawiając, że Bundesliga w tym sezonie jest wyjątkowo ciekawa. Gdyby Hasenhüttl nie wierzył, że może w Saksonii odnieść sukces, nie przyjmowałby oferty klubu z Red Bull Areny. Gdyby był kiepskim trenerem, nie dałby sobie rady w RBL. Gdyby był słaby psychicznie i mało odporny na stres, już dawno by stamtąd uciekł. Jeśli szkoleniowiec pochodzący z Grazu do końca sezonu nie pozwoli swojej drużynie złapać zadyszki, będzie głównym kandydatem do tytułu trenera roku w kraju naszych zachodnich sąsiadów.

12. Leonardo Jardim zajął w rankingu IFFHS dwunaste miejsce. Z Monaco nie zdobył co prawda żadnego trofeum, ale sprawił, że jego drużyna zrobiła w minionych dwunastu miesiącach gigantyczny postęp, stając się postrachem wszystkich ekip z Ligue 1 łącznie z PSG. Jesienią w Lidze Mistrzów piłkarze z księstwa również imponowali, wygrywając trudną grupę E z Bayerem Leverkusen, Tottenhamem i CSKA Moskwa. Do tej pory Monaco kojarzyło się z futbolem wyrachowanym, asekuranckim, raczej nudnym. Po letnich wzmocnieniach to zupełnie inna ekipa, grająca radosną piłkę. W całym poprzednim sezonie ASM strzeliło w lidze francuskiej 57 goli, w tym już 64. To pokazuje, jak elastycznym trenerem jest Jardim. Brazylijczyk znakomicie dobiera taktykę do zawodników, których ma w zespole. Potrafi wydobyć z nich najlepsze cechy, a wady ukryć. Dzięki niemu Radamel Falcao odzyskał radość z gry w piłkę i strzela gole jak za dawnych czasów, a tacy Fabinho, Djibril Sidibe czy Thomas Lemar wypłynęli na szerokie wody, w bardzo młodym wieku zostali gwiazdami jednej z najlepszych lig Starego Kontynentu.

11. Rui Vitória do momentu objęcia funkcji trenera Benfiki w czerwcu 2015 roku był w futbolowym świecie mało znany. Szefowie klubu z Lizbony wiązali z nim spore nadzieje, ale jednocześnie wiele ryzykowali. 46-letni szkoleniowiec sprostał postawionym przed nim zadaniom - zdobył mistrzostwo Portugalii, Puchar Ligi oraz Superpuchar, a do tego doprowadził Orły do ćwierćfinału Champions League. W 2016 roku drużyna z Estadio da Luz przegrała we wszystkich rozgrywkach tylko sześć meczów, w tym raz z Bayernem Monachium i dwukrotnie z Napoli. Benfica pod wodzą Rui Vitórii okrzepła, dojrzała, stając się zespołem, z którym muszą liczyć się największe tuzy europejskiej piłki. 

10. Mauricio Pochettino spełnił marzenia fanów Kogutów, którzy śnili o tym, by ich drużyna należała do tzw. big four. Jego Tottenham jest jedną z najlepiej broniących drużyn na Wyspach. Nie gra co prawda tak efektownie jak Liverpool czy Manchester City, ale trudno powiedzieć, że prezentuje nudny futbol. Jest zespołem znakomicie zbalansowanym, bez słabych punktów. Pochettino niektórym graczom dał nowe piłkarskie życie - tacy Danny Rose, Toby Aldeweireld czy Eric Lamela zawdzięczają mu bardzo dużo. Tak samo jak Delle Alli, który gdyby nie odwaga trenera, tak szybko nie zostałby gwiazdą angielskich boisk. Małą rysą na wizerunku argentyńskiego szkoleniowca jest jedynie słaba postawa Tottenhamu w Lidze Mistrzów i tylko trzecie miejsce w grupie E. Pochettino to dziś bez wątpienia jeden z najlepszych specjalistów w swojej dziedzinie. Potencjalny selekcjoner Albiceleste.

9. Antonio Conte miał podczas Euro 2016 ponieść razem z reprezentacją Włoch sromotną porażkę - kadra, jaką zabrał do Francji, była bowiem według ekspertów najsłabsza od lat. On jednak zjednoczył Squadra Azzurra, natchnął charakterystyczną dla siebie pozytywną energią i zmotywował do walki. Jeden lepiej wykonany rzut karny w meczu ćwierćfinałowym z Niemcami mógł dać Italii awans do półfinału, w którym mogło zdarzyć się wszystko. W lipcu Conte objął posadę trenera Chelsea i w kilka tygodni stworzył z The Blues drużynę przez duże D, która pewnie zmierza po szósty w historii klubu tytuł mistrza Anglii.

8. Laurenta Blanca w 2016 spotkała kara za dobrą pracę. PSG pod jego wodzą znów było bezkonkurencyjne we Francji, zgarniając wszystkie możliwe do zdobycia trofea, a w Lidze Mistrzów dotarło do ćwierćfinału, gdzie przegrało z Manchesterem City. I to właśnie ta minimalna porażka sprawiła, że dziś jeden z najlepszych i zarazem najbardziej niedocenianych fachowców na świecie jest bezrobotny. Paryżanie z nim u steru nie lekceważyli niżej notowanych rywali, grali z nimi na poważnie i regularnie odprawiali z bagażem kilku goli. Prezentowali futbol uporządkowany, wyrafinowany, dostojny. Szefowie klubu z Parc des Princes chcieli więcej. Ubzdurali sobie, że z Blankiem Ligi Mistrzów drużynie wygrać się nie uda i zatrudnili Unaia Emery'ego, zakładając, że skoro zwyciężał on z Sevillą w Lidze Europy trzy razy z rzędu, to jest w stanie zrobić to także z PSG w Champions League. Jestem jednak przekonany, że paryska drużyna prędzej doczekałaby się triumfu w tych rozgrywkach z Blankiem na ławce, niż z jakimkolwiek innym trenerem. 

7. Massimiliano Allegri w 2016 roku doprowadził Juventus do piątego z rzędu i 32. w historii mistrzostwa Włoch oraz drugiego kolejnego, a jedenastego w ogóle triumfu w Pucharze tego kraju. W Lidze Mistrzów na drodze Starej Damy już w 1/8 finału stanął Bayern i właśnie ta porażka, a nie wymienione wyżej sukcesy dominują w przekazie podsumowującym poprzedni sezon w wykonaniu Bianconerich. W tej kampanii Juve nie jest już tak nieomylne jak w poprzednich latach, gra po prostu gorzej. Wygląda na to, że maszyna w biało-czarne pasy powoli się przegrzewa. Allegri to widzi, próbuje szukać sposobów naprawy i pewnie wkrótce je znajdzie, a latem... być może pożegna się z klubem, by przejąć schedę po coraz bardziej krytykowanym Arsenie Wengerze w Arsenalu.

6. Unai Emery królem Ligi Europy jest i basta! Prowadzona przez niego Sevilla w minionym roku wygrała ją po raz trzeci z rzędu, co jest nie lada osiągnięciem. W 2016 roku dotarła też do finału Pucharu Hiszpanii, w którym musiała uznać wyższość Barcelony. Andaluzyjczycy grali po Emery'owsku - ambitnie, szybko, bezpośrednio, z polotem, odważnie i efektownie. Oglądanie ich w akcji było przyjemnością nawet większą niż śledzenie poczynań Dumy Katalonii. Latem Emery podpisał kontrakt z Paris Saint-Germain. Cel na sezon 2016/2017 został mu postawiony bardzo konkretny - klub ma wygrać Ligę Mistrzów. Po losowaniu 1/8 finału pojawił się jednak poważny problem, która nazywa się FC Barcelona. Paryska rzeczywistość na razie wydaje się nieco przytłaczać Hiszpana z Hondarribii. Piłkarze nie do końca rozumieją, o co mu chodzi, czasami wyglądają na boisku po prostu na zagubionych. Kilku zaś pod jego wodzą znacznie obniżyło loty, a nikt z formą nie wystrzelił. Czyżby PSG to za wysokie progi dla Unaia? 

5. Luis Enrique ma ponoć przestać być szkoleniowcem Barcelony po zakończeniu tego sezonu. Hiszpan czuje się bowiem zmęczony i chętnie by od trenowania odpoczął. W minionym roku jego piłkarze zdobyli mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Hiszpanii. Jedynie w Lidze Mistrzów się potknęli o nogę podstawioną im przez Atletico Madryt. Blaugrana grała jak... Blaugrana, ale szybciej i bardziej bezpośrednio niż ta w wersji Josepa Guardioli. Maszyna z Camp Nou działała bez zarzutów, trio Messi-Suarez-Neymar rozumiało się na boisku bez słów, konfliktów w drużynie nie było - to wszystko w dużej mierze zasługa Enrique.

4. Claudio Ranieri przed laty sprawił, że reprezentacja Grecji zaczęła przegrywać z Wyspami Owczymi. Wydawało się, że w zawodzie jest spalony. Mimo to szefowie Leicester City postanowili mu zaufać i powierzyli zadanie uchronienia ich klubu przed spadkiem z Premier League. On ofertę przyjął i w ramach podziękowania... zdobył z tym zespołem mistrzostwo Anglii, pierwsze w historii klubu, przy okazji czyniąc z takich piłkarzy jak Riyad Mahrez, Jamie Vardy czy N'Golo Kanté gwiazdy europejskiego futbolu. Rzeczywistość po niebywałym sukcesie okazała się jednak trudniejsza, niż włoski trener mógłby przypuszczać. Dziś Lisy nie przypominają siebie sprzed kilku miesięcy i zamiast walczyć o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach, muszą bić się o utrzymanie.

3. Josep Guardiola w 2016 roku poprowadził Bayern do 26. mistrzostwa i 18. Pucharu Niemiec oraz do półfinału Ligi Mistrzów. Latem zaś podjął się misji uczynienia z Manchesteru City najlepszej drużyny na świecie. Na razie idzie mu przeciętnie. Widać, że z niektórymi gwiazdami Obywateli niezbyt dobrze się dogaduje. Do tego kilka jego decyzji personalnych wzbudziło spore kontrowersje nie tylko wśród dziennikarzy i kibiców, ale także w gronie samych piłkarzy, jak np. ta z postawieniem w bramce Claudia Bravo zamiast Joego Harta. Hiszpan pracuje w klubie z Etihad Stadium dopiero pół roku, ale już zdążył wpoić piłkarzom swoją filozofię gry. Ma jednak poważny problem z motywowaniem drużyny. Wychodzi też na to, że nie wyciągnął wniosków z wysokich porażek Bayernu. W efekcie The Citizens kilka bolesnych wpadek zaliczyli, m.in. 2:4 z Leicester czy 0:4 z Evertonem. Przed Guardiolą w Manchesterze bardzo dużo pracy.

2. Diego Simeone według IFFHS był najlepszym trenerem 2016 roku, choć nie zdobył z Atlético Madryt żadnego trofeum. W La Lidze jego zespołowi zabrakło do mistrzostwa trzech punktów, w Champions League - szczęścia w serii rzutów karnych. Los Colchoneros grali jednak bardzo dobry futbol. Byli na boisku niczym lwy. Imponowali walecznością, dyscypliną w defensywie i efektywnością w ataku. Atlético jest drużyną, której trudno nie lubić. Bije z niej dobra energia, widać, że jej piłkarzom zależy, że szanują się nawzajem i cenią swojego trenera. Są jak paczka dobrych kumpli. Wszystko to zasługa Simeone, dziś najbardziej rozchwytywanego trenera na świecie. We wrześniu 46-letni Argentyńczyk poinformował publicznie o skróceniu swojego kontraktu z Rojiblancos, który będzie obowiązywał tylko do 2018 roku. Ta wiadomość spotęgowała spekulacje dotyczące jego przyszłości. Podobno Simeone ma zostać w Madrycie tylko do końca tego sezonu.

1. Zinedine Zidane w rankingu IFFHS był drugi, mimo że to jego Real wygrał Ligę Mistrzów i Superpuchar Europy, a w Primera Division okazał się gorszy od Barcelony zaledwie o jeden punkt. Francuzowi udało się to, czego nie potrafili zrobić o wiele bardziej doświadczeni trenerzy od niego. Przekształcił Królewskich ze zbieraniny indywidualności w prawdziwą drużynę. Drużynę grającą niezwykle efektownie, a jednocześnie efektywnie. Zachwycającą kibiców polotem tworzonych akcji i niepękającą w ważnych meczach. Gdyby nie Zidane, Karim Benzema dziś mógłby być kolejną upadłą gwiazdą, a Casemiro na pewno nie doszedłby do takiej perfekcji w grze. Zizou zmienił Real jako piłkarz, zmienia też jako trener.

2 komentarze:

  1. Gdyby oceniać trenera klubowego pod kątem wyników jego drużyny, ale jednocześnie z poprawką na posiadane zasoby, najlepszy jest bez wątpienia Diego Simeone. Naprawdę szkoda, że brakuje mu odrobiny szczęścia w kluczowych momentach, bo zasługuje na większe sukcesy. Inna sprawa, że nie sposób nie doceniać też Zidane'a, który rzeczywiście zmienił Real Madryt na lepsze.

    A planujesz ranking najlepszych prezesów? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, ale Atletico brakuje trochę jakości w ofensywie, ale też wspomnianego przez Ciebie szczęścia. Doceniłem Zidane'a, bo uczynił z Realu naprawdę świetną ekipę, choć się tego zupełnie nie spodziewałem.

    OdpowiedzUsuń