Afrykański championat rozpocznie się już za 14 dni. W tym czasie poznamy oficjalne 23-osobowe kadry wszystkich finalistów. Niektórzy selekcjonerzy już je ogłosili i trzeba przyznać, że nie obyło się bez niespodzianek. Kto bowiem wyobrażał sobie kadrę Argentyny bez filarów Interu Mediolan - Javiera Zanettiego i Estebana Cambiasso? Jeśli ktoś taki się znalazł, zasługuje na miano drugiego Diego Maradony, którego wizja drużyny, jak na razie pozostaje jedną wielką tajemnicą. Ja nie wyobrażam sobie "Albicelestes" bez tej dwójki i obawiam się, że 12 czerwca po meczu z Nigerią, większość kibiców zawoła: Diego, czemu ich nie powołałeś. Javier i Esteban, w domowym zaciszu z krzywym uśmiechem stwierdzą zaś pod nosem: sam tego chciałeś Diego!
Zaskoczyła mnie też kadra Brazylii, w której znaleźli się tacy piłkarze jak Grafite z Wolfsburga, który w tym sezonie był cieniem samego siebie, Julio Bapista, wieczny rezerwowy w Romie, Felipe Melo, mający za sobą tragiczny sezon w jeszcze tragiczniejszym Juventusie czy trochę zapomniany Gilberto Silva z Panathinaikosu. Brakuje za to Ronaldinho, który w Milanie wyraźnie odżył, Marcelo, całkiem solidnego w Realu Madryt. Szkoda też, że zabrakło miejsca dla Rafinhi z Schalke, ale jeśli za konkurentów ma się Diego Alvesa i Maicona, naprawdę trudno się przebić. Choć Dunga mógł go powołać i wystawiać na lewej stronie obrony.
Skład "Canarinhos" jest więc mocno odświeżony. W eliminacjach team Dungi radził sobie bardzo dobrze, jednak na boiskach RPA będzie mu o wiele trudniej. Choć paradoksalnie wypoczęci Kaka i Luis Fabiano (odpoczywali przez kontuzje), wraz z wracającym do formy Robinho, jak zwykle będą bardzo groźni. Ale mistrzem raczej nie zostaną...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz