W pierwszym półfinale spotkały się dwie najbardziej "fartowne" reprezentacje tego mundialu. Szczęściarze z Holandii starli się ze szczęściarzami z Urugwaju. W meczu w którym poziom farta był podobny, zadecydowały więc umiejętności. A tych więcej mieli Holendrzy.
"Oranje" w sześciu meczach uderzali na bramkę rywali 80-krotnie. 12 razy piłka wpadała do siatki rywala. Skuteczność 15% wydaje się więc całkiem solidna. Dla odmiany Urugwajczycy oddali 86 strzałów, z których 9 zakończyło się golami. Skuteczność więc wyniosła nieco ponad 10%. Jeśli jednak przyjrzymy się, jak głównie Holendrzy zdobywali swoje bramki, zobaczymy, że szczęście nie opuszczało ich na tym turnieju ani przez chwilę.
Zacznijmy od pierwszego meczu z Danią. Gdyby nie fatalny samobój Simona Buska Poulsena, potyczka ta mogłaby zakończyć się zupełnie inaczej. A tak dzięki prezentowi od rywali Holendrzy mieli już z górki. W kolejnym spotkaniu z Japonią, "Oranje" wygrali jedynie dzięki poważnemu klopsowi bramkarza Eijiego Kawashimy, który tak dziwnie piąstkował mocny strzał Wesleya Sneijdera, że piłka wpadła do jego własnej bramki. Idźmy dalej. W 1/8 druga bramka autorstwa Sneijdera również była w dużo większym stopniu efektem serii pomyłek obrony Słowacji i jej bramkarza, Jana Muchy, niż wynikiem kunsztu piłkarskiego lidera Interu Mediolan. W ćwierćfinale z Brazylią najpierw mieliśmy samobója Felipe Melo (co z tego, że przypisano bramkę Sneijderowi, jeśli tak naprawdę to pomocnik Juventusu trafił do własnej bramki), a następnie gol tego samego piłkarza głową... czego jeszcze nigdy w karierze nie dokonał! Szczęście więc było przy nim. W półfinale z Urugwajem, kapitalna, magiczna wręcz bramka Giovanniego van Bronckhorsta również bardziej była wynikiem splotu szczęśliwych okoliczności niż umiejętności obrońcy Feyenoordu. Drugą bramkę, autorstwa nikogo innego, jak Sneijdera, gdzie piłka zanim wpadła do siatki, odbijała się od nóg obrońców (a to tego będący na pozycji spalonej Robin van Persie, koniecznie chciał w nią trafić, czym znacznie absorbował uwagę bramkarza), także należy zaliczyć do tych "fartownych".
Jak więc widać, aż 7 z 12 goli, czyli 58%, padło w bardzo szczęśliwych okolicznościach. Oczywiście szczęście sprzyja lepszym, bez niego trudno o sukces w imprezie rangi Mistrzostw Świata. Prawdą jest też, że klasowa drużyna musi umieć wykorzystywać błędy rywala. W tym względzie Holendrzy także byli bezbłędni. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że do finału dotarli głównie dzięki "pomocy niebios".
Urugwajczycy również na brak farta narzekać nie mogli. Gol Diego Forlana z Holandią, w którym wieeelki udział miał Marten Stekelenburg, należy raczej zaliczyć do przypadkowych. Uukorowaniem boskiej pomocy, był nietrafiony przez Asamoaha Gyana rzut karny w ostatniej minucie dogrywki w ćwierćfinale z Ghaną. W poziomie szczęścia podopieczni trenera Oscara Tabareza nie mogli się jednak równać z Holendrami i dlatego w finale nie zagrają.
Holenderscy kibice (i mam nadzieję, że zawodnicy) dobrze wiedzą, że fortuna kołem się toczy i w finale może się od ich drużyny odwrócić. Co wtedy poczną piłkarze z kraju tulipanów?
No i za te szczęśliwe bramki Sneijder zostanie wybrany piłkarzem roku. Szczęście czy nieszczęście moim zdaniem zasłużył sobie na to grą w Interze i reprezentacji. Będzie wielką niesprawiedliwością jeśli Złotą Piłkę FIFA (połączone plebiscyty FIFA i France Football) dostanie ktoś inny. Jakby nie patrzeć na to co się dzieje w RPA to na tytuł mistrzów świata zasłużyli sobie Niemcy, ale pamiętajmy, że ci co grali wspaniały futbol przez cały turniej i wydawało się, że muszą być na szczycie na końcu zawodzili. Tak może być z Niemcami, to było by nieprawdopodobne gdyby tak młoda drużyna wygrała cały turniej! Bez względu na to co jeszcze ugrają Niemcy zasługują na wielkie uznania za to, że swoją otwartą grą ubarwiają ten niezbyt barwny afrykański mundial. Gdyby ktoś kilkanaście lat temu powiedział, że Niemcy będą dodawać futbolowi kolorytu to by to uznana za herezję. Holendrzy grając futbol totalny nie potrafili nic wygrać, no to dla odmiany grają futbol ekonomiczny w odpowiednim momencie włączając piąty bieg i przyniosło im to finał. Fartem czy nie fartem, ale w meczu o tytuł zdarzyć się może absolutnie wszystko. Słynna ośmiornica postawiła dzisiaj na Hiszpanów, ale nie będę zawiedziony, jak wygrają Niemcy i potem sięgną po tytuł, bo w końcu niemiecki futbol da się oglądać i to bardzo da się oglądać.
OdpowiedzUsuń