Późnym wieczorem w niedzielę będziemy już wszystko wiedzieć. Dowiemy się, kto po raz pierwszy w swojej historii będzie cieszył się z tytułu mistrza świata - Holandia czy Hiszpania. Poznamy też brązowego medalistę. Zanim jednak zasiądziemy przed telewizorami, musimy się przygotować. Niektórzy z pewnością udadzą się do supermarketów po zapas chipsów, coli i piwa, inni poszukają wuwuzeli, a jeszcze inni wykupią bilety do kina, by obejrzeć finał w technologii 3D. Ja znów wyłamię się z tego konsumpcyjnego wyścigu i żadnych specjalnych zakupów nie poczynię. Przez cały mundial nie dałem się omamić i wmówić sobie, że potrzebny mi nowy telewizor, czy wieża hi-fi. Do końca pozostanę więc wierny swojej decyzji. Parafrazując Jana Tomaszewskiego: to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
Co do oglądania meczu finałowego to znajomi namawiają mnie na wspólne oglądanie. I żeby nie wyjść na samoluba czy buraka wypadałoby się dać namówić. Pozostaje tylko pytanie gdzie: dom czy pub. Tu jednak będę twardo negocjował i obstawał przy "domowym oglądaniu". Najfajniejsze jest to, że w czasie mundialu, każdy staje się fanem piłki nożnej. Co z tego, że wcześniej nie wiedział kim jest David Villa, a o futbolu Holenderskim wiedział jedynie to, że takowy istnieje. Na miesiąc staje się "kibicem", których złośliwi nazywają "świątecznymi fanami". Nie ważne jednak, czy po mistrzostwach żadnego meczu już nie obejrzą, ważne że dali się ponieść magii piłkarskiego święta i choć w pigułce poznali zasady rządzące piłką. To kolejny pozytywny efekt mundialu!
Dla kibiców oglądających mecze w tv najbardziej irytującym momentem jest przerwa. W tym czasie bowiem swoje mecze rozgrywają sponsorzy, którzy za grube miliony wykupili krótkie spoty. Oczywiście w Polsce przerwa to też czas dla wybitnych ekspertów skupionych wokół prawie okrągłego stołu w studiu TVP. Ja podczas przerwy najczęściej odchodzę sprzed telewizora. Nie chcę bowiem po raz kolejny widzieć reklamy Rexony ze spoconym arbitrem, ani tym bardziej wkurzającej mnie od pierwszego dnia mistrzostw reklamy BPS, która ma tyle wspólnego z mundialem, co polska droga krajowa z niemiecką autostradą, czy niby nią jest, ale nie do końca! W tym czasie udaję się do kuchni, gdzie ładuję akumulatory przed drugą połową.
Na koniec moje przewidywania co do dwóch ostatnich meczów. Ośmiornica Paul już zdecydowała. Według niej mistrzem będzie Hiszpania, a Niemcy zdobędą brązowy medal. Co do pierwszego typu Paula się zgadzam. Nie chciałbym by mistrzem świata została drużyna, która swój awans do finału zawdzięcza głównie szczęściu. Co do drugiego już niekoniecznie. Niemcy, rozbici po przegranej z Hiszpanią, mogą nie być w stanie zagrać tak, jak z Anglią i Argentyną. Urugwajczycy z kolei, wzmocnieni powracającymi po zawieszeniu Luisem Suarezem i Jorge Fucile, staną na głowie by nie wrócić do domu z pustymi rękami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz