niedziela, 6 marca 2016

Problem z Dudą

Ondrej Duda ma duży
wpływ na grę Legii.
Problem w tym, że nie
zawsze dobry.
źródło: wikipedia.org
Ondrej Duda to gwiazda Legii, piłkarz
o wyjątkowych jak na polskie warunki umiejętnościach. Gdy nic mu nie doskwiera, widać, że jest o klasę lepszy od swoich kolegów z boiska. Ta różnica klas byłaby jeszcze większa, gdyby nie kontuzje, które są głównym powodem jego problemów z ustabilizowaniem formy. Nawet jednak gdy Słowakowi nic nie dolega, są z nim kłopoty. Nie natury wychowawczej, ale... taktycznej.
Z Dudą w składzie Legia gra bowiem gorzej.

Fochy dwudziestolatka

Zdaję sobie sprawę, że powyższe słowa brzmią jak herezja. Niektórzy czytelnicy z pewnością już zdążyli uznać ten tekst za stek bzdur,
z założenia negując hipotezę o tym, że najlepszy zawodnik zespołu może mieć na niego zły wpływ. Wydaje mi się jednak, że po fiasku transferu Dudy do Interu Mediolan, tak właśnie jest w przypadku Słowaka. Początkowo był obrażony na szefów Legii za to, że nie zgodzili się na jego transfer. Tak też zachowywał się na boisku. Sprawiał wrażenie człowieka, który wykonując swój zawód, robi komuś wielką łaskę. Większość zagrań wykonywał w sposób, będący niewerbalnym komunikatem o treści: odczepcie się ode mnie! Nie pozwoliliście mi odejść, to teraz macie - na złość będę grał piach. Potem mu przeszło, ale na drodze do odzyskania dawnej formy znów stanęły urazy.

Od początku tego sezonu, oglądając mecze Legii z udziałem Dudy, nie mogę pozbyć się wrażenia, że każdym kopnięciem futbolówki, sztuczką techniczną, strzałem chce on koniecznie pokazać kibicom, dziennikarzom, trenerom, a przede wszystkim - skautom zagranicznych klubów - jaki jest dobry. W jednym spotkaniu gra bardziej egoistycznie, w innym mniej, ale
w każdym próbuje, często na siłę, czymś błysnąć. Słowak dostaje piłkę
w każdej akcji Legii, nawet wtedy, kiedy powinien ją otrzymać lepiej ustawiony zawodnik. Piłkarze drużyny wicemistrza Polski podświadomie (chyba) uważają, że zawsze muszą podawać do niego. Bo on ma to coś, bo jest lepszy, potrafi kiwnąć, strzelić z zaskoczenia, a nuż mu się uda i dzięki niemu wygramy. W efekcie często decydują się na złe rozwiązania na boisku, narażając się na straty i groźne kontry przeciwnika. Duda obrał złą drogę do osiągnięcia celu, jakim jest kontrakt z silnym zachodnim klubem,
i powinien jak najszybciej zawrócić, jeśli faktycznie chce go osiągnąć.

Duda czy Prijović - oto jest pytanie

Trener Stanisław Czerczesow ma problem z Dudą. Z jednej strony, trzymając go na ławce, nie tylko doprowadza do frustracji samego piłkarza, ale i pozbawia drużynę potencjalnych korzyści płynących
z momentów przebłysku jego geniuszu. Z drugiej jednak, zdaje sobie sprawę, że wystawiając zamiast niego Aleksandara Prijovicia, postępuje bardziej "prodrużynowo". Szwajcar w duecie z Nemanją Nikoliciem daje bowiem Legii więcej niż Słowak.

Duda w sezonie 2015/2016 (w Ekstraklasie, Lidze Europy i Pucharze Polski) zanotował 7 asyst, w tym tylko 2 przy bramkach Nikolicia. Tylko jedno ostatnie podanie mniej miał Prijović, a połowę z nich na gola zamieniał Węgier. Duda strzelił do tej pory 4 bramki, Prijović - 11. Większą efektywność byłego snajpera Bolusporu potwierdzają więc także statystyki. Dowodem na to, jak dobrze współpracują ze sobą dwaj sprowadzeni do Legii latem napastnicy, jest bramka na 3:1 w meczu z Górnikiem Zabrze, rozegranym 5 marca. Podanie Nikolicia do wybiegającego na pozycję Prijovicia było idealnie w tempo, wymagało sporego kunsztu technicznego i tzw. "wyczucia partnera".

Szwajcar i Węgier w tym sezonie wychodzili w pierwszym składzie razem 17 razy. Legia wygrała 13 takich spotkań. Nikolić i Duda w podstawowej jedenastce pojawili się wspólnie 18-krotnie. Tylko 8 z tych meczów zakończyło się zwycięstwem ekipy ze stolicy. Przypadek? Niekoniecznie. Najbardziej optymalne wydaje się rozwiązanie, gdy na murawie tercet DNP melduje się w komplecie. W tym sezonie było pięć takich przypadków,
a w czterech z nich Legia zwyciężała.

Brak chemii

Statystyki tego nie pokazują, ale gołym okiem widać, że Nikolić lepiej współpracuje na boisku z Prijoviciem niż z Dudą. Powodem nie są raczej personalne animozje. Bardziej jest to wynik nieco innego ustawienia drużyny w przypadku przebywaniu na boisku jednego i drugiego. W wersji ze Zlatanem były snajper Videotonu jest skoncentrowany na tym, co umie i lubi robić najbardziej, czyli czyhaniu na piłkę w polu karnym i wykorzystywaniu nawet najmniejszego błędu rywala. Wówczas nie musi się wdawać w powietrzne pojedynki z obrońcami rywali, a nie jest w nich zbyt dobry. Robi to za niego Prijović, który albo zgrywa piłki do nadbiegających pomocników, albo przedłuża podanie głową do wbiegającego w "szesnastkę" Nikolicia.

W wariancie z Dudą Nikolić i cała drużyna grają inaczej. To Słowak jest głównym odpowiedzialnym za rozprowadzenie akcji, on jest przekaźnikiem wszystkich ataków. Wówczas Węgier często zbiega do lewego skrzydła,
a następnie do środka, próbując zaskoczyć bramkarza rywali strzałem z linii szesnastki. Ta wersja taktyki Legii jest prostsza do rozgryzienia dla rywali. Wystarczy dokładniej przypilnować Dudę i wicemistrz Polski traci rezon
w ataku. Czerczesow musi koniecznie coś z tym fantem zrobić, gdyż drużyna z europejskimi aspiracjami nie może być tak łatwa do rozszyfrowania. Rosyjski trener widzi (musi widzieć!!!), że Legia
z Prijoviciem jako głównym partnerem Nikolicia jest groźniejsza. Wie jednak, że nie może uczynićz Dudy wiecznego rezerwowego. Słowak jest na to po prostu za dobry. Znalezienie dla niego pozycji, na której byłby najbardziej efektywny i pomocny drużynie, a przy okazji mógłby pokazać pełnię swoich nieprzeciętnych umiejętności, jest jednym z największych wyzwań stojących przed Czerczesowem.

Kucharz, na zaplecze!

Rosyjski trener powinien w końcu posadzić Michała Kucharczyka na ławce rezerwowych. Były gracz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki jest bowiem marną kopią siebie z poprzedniego sezonu. Wyróżnia się jedynie szybkością, ale to za mało nawet jak na ekstraklasowe wymagania. Zamiast niego na lewej stronie mógłby zagrać właśnie Duda albo Guilherme, którego nie wiedzieć czemu ani trener Henning Berg, ani Czerczesow nie chcą sprawdzić na tej pozycji. Pozostaje jednak jeszcze jeden problem. Nazywa się Kasper Hamalainen. Niestety, dla niego w obecnym układzie w pierwszej jedenastce Legii miejsca nie ma i tylko kontuzja któregoś z asów może sprawić, że Fin zacznie regularnie grać. Istnieje co prawda możliwość ustawienia Guilherme albo Dudy głębiej, jako partnera Tomasza Jodłowca w środku pola, ale ani Brazylijczyk, ani Słowak nie są zbyt dobrzy w zadaniach stricte defensywnych, więc Czerczesow pewnie takiego wariantu w ogóle pod uwagę nie bierze.

Rosyjski szkoleniowiec ma więc o czym myśleć. Musi podszlifować grę drużyny w defensywie, by nie dawała się tak łatwo zaskakiwać długimi podaniami za linię obrony jak w meczu z Termalicą. Trzeba też poprawić grę w ataku pozycyjnym i znaleźć optymalne miejsce na boisku dla Dudy, ale nie kosztem Prijovicia, oraz... udobruchać Hamalainena. To poważne wyzwania, ale wydaje się, że Czerczesow jest człowiekiem, który potrafi im sprostać.

1 komentarz:

  1. Aż dziwnie to pisać w kontekście zespołu z Ekstraklasy, ale w Legii chyba cierpią na kłopot bogactwa. Szkoda, że transfer Dudy nie wypalił, wtedy wszyscy byliby zadowoleni, a jak pokazują statystyki z obecnego sezonu, nikt specjalnie nie musiałby za nim tęsknić.

    OdpowiedzUsuń