Wczoraj skończyła się faza grupowa. Dla mnie zawsze ciekawsza niż faza pucharowa, z większą ilością niespodzianek, rozczarowań, a także po prostu - dłuższa. Gdy reprezentacje rozgrywają swoje ostatnie mecze w grupach, czuję, że mundial zbliża się do końca. Przed nami mecze najważniejsze z najważniejszych. Boję się jednak, że w większości będą to taktyczne batalie, w których drużyny zamiast stawiać na atak, będą czekały na błąd przeciwnika. Obym się jednak mylił. Ale zanim mecze drugiej fazy, pokuszę się o mocno subiektywną ocenę zakończonej wczoraj fazy grupowej.
Po pierwszej kolejce meczów byłem zawiedziony, wręcz zażenowany może nie tyle poziomem, co kunktatorstwem, kalkulacją i bojaźnią wielu drużyn. Na szczęście zgodnie z moimi przewidywaniami, pozostałe dwie kolejki były już o wiele ciekawsze. Ogólnie więc pierwsza część mistrzostw mnie nie zawiodła.
Nie będę oryginalny we wskazaniu największych negatywnych niespodzianek mundialu. Na pierwszy plan wysuwa się tragiczna postawa mistrzów świata - Włochów i wicemistrzów - Francuzów, którzy gdy piszę te słowa są już na urlopach. Rozczarowały też drużyny z Afryki, a zwłaszcza Kamerun, który nie był w stanie zdobyć nawet punktu, choć według mnie grał najciekawszą (a może najbardziej radosną) piłkę ze wszystkich reprezentacji "Czarnego Lądu". Paradoksem jest fakt, że do dalszych gier awansowała Ghana, w mojej opinii prezentująca najnudnieszy futbol ze wszystkich uczestników 1/8.
Jeśli chodzi o niespodzianki in plus, to z pewnością wielkie uznanie należy się piłkarzom z Nowej Zelandii. "All Whites" nie przegrali bowiem żadnego spotkania i zostali czwartą drużyną w historii mundialu, która mimo braku przegranej... nie awansowała do następnej rundy. Drugim pozytywnym zaskoczeniem jest reprezentacja Japonii. Przed turniejem w RPA mówiło się, że drużyna z kraju "Kwitnącej Wiśni" jest skłócona, rozbita i swój udział zakończy już w fazie grupowej. Stało się jednak zupełnie inaczej. Japończycy wygrali dwa mecze (ulegając tylko nieznacznie Holandii), a w starciu z Danią zachwycili chyba wszystkich.
Bohaterem fazy grupowej wybrałbym Davida Villę. Bez jego trzech trafień Hiszpanie właśnie pakowaliby się do domu. Antybohater to Joann Gourcuff. Po pierwsze zupełnie nie wywiązał się z roli lidera "Trójkolorowych", czym udowodnił, że wszelkie porównania z Zidane'm są raczej obrazą dla tego drugiego. Po drugie jego wyczyn w meczu z RPA i bezmyślna czerwona kartka były zachowaniem nieodpowiedzialnym i głupim (choć akurat w tym przypadku pewne podobieństwa do Zidane'a można by zauważyć).
Godna pochwały jest też postawa fanów, w większości pochodzących z RPA, którzy dali pokaz stylu kibicowania zupełnie innego niż europejski. Do wuwuzeli w końcu dało się przyzwyczaić.
Moja jedenastka fazy grupowej wyglądałaby następująco:
BRAMKARZ
Eduardo (Portugalia) - nie puścił gola, a do tego kilkakrotnie ratował Portugalczyków z poważnych opałów.
OBROŃCY
Maicon (Brazylia) - za bramkę z Koreą Północną, naprawdę równą i solidną postawę oraz za niesamowitą wręcz wolę walki i zaangażowanie godne najlepszych.
Maximiliano Pereira (Urugwaj) - razem z kolegami z defensywy nie pozwolił rywalom poważniej zagrozić bramce Fernando Muslery. Co ciekawe w trzech meczach faulował tylko dwa razy.
Gregory van der Wiel (Holandia) - 22-latek z Ajaksu był jednym z najaktywniejszych graczy "Oranje". W mgnieniu oka przedostawał się od własnej bramki do bramki przeciwników. Twardość, szybkość i zwinność godne najlepszych prawych obrońców na świecie.
POMOCNICY
Keisuke Honda (Japonia) - co prawda w dwóch pierwszych meczach nie błyszczał, ale z Danią zagrał tak, że "szczęka opada".
Mesut Oezil (Niemcy) - świetny z Australią i Ghaną, słabszy z Serbią. Z Anglią powinien stanowić o sile reprezentacji Niemiec.
Tiago (Portugalia) - postawa tego pomocnika jest dla mnie jedną z największych niespodzianek mundialu. Strzelił dwa gole, zaliczył fantastyczną asystę w meczu z Koreą, a do tego kapitalnie spisywał się w defensywie.
Cristian Riveros (Paragwaj) - płuca i serce Paragwaju w jednym. Bez niego drużyna z Ameryki Południowej traci co najmniej jedną czwartą swojej wartości.
NAPASTNICY
David Villa (Hiszpania) - dzięki jego trzem golom Hiszpanie nadal pozostają w grze.
Gonzalo Higuain (Argentyna) - autor jedynego jak do tej pory hattricka na tym mundialu.
Robert Vittek (Słowacja) - ten 28-letni snajper dał Słowakom historyczny awans do 1/8, do tego może się pochwalić największą bo prawie 43-procentową skutecznością. Na siedem jego strzałów piłka do bramki wpadała aż trzy razy.
Na koniec trzy, według mnie najładniejsze, jak do tej pory gole mundialu.
1. Keisuke Honda (Japonia) w meczu z Danią
2. Fabio Qagliarella (Włochy) w meczu ze Słowacją
3. Diego Forlan (Urugwaj) w meczu z RPA
Ja bym wyróżnił następujące gole:
OdpowiedzUsuń1.Tshabalala w pełnym biegu mocno strzela w górny róg bramki, dzięki czemu RPA remisuje z Meksykiem. Chwilę później mogliśmy zobaczyć wspaniały taniec radości gospodarzy turnieju:)
2.Brazylia-WKS. Luis Fabiano wypuszczony w uliczkę z ostrego kąta kopie piłkę z ogromną siłą w samo okienko. Gdyby nie dwa zagrania ręką, wymieniłbym też pewnie jego drugiego gola:)
3. Brazylia długo czekała na gola z Koreą Pn., aż w końcu Maicon w cudowny sposób z bardzo ostrego kąta wpakował piłkę do bramki.
4. Mesut Ozil pięknym strzałem daje Niemcom awans do 1/8 finału w meczu z Ghaną.