Ego niemieckich kibiców po pierwszej kolejce fazy grupowej było nadęte niczym mocno nadmuchany balon. Ich reprezentacja rozgromiła w świetnym stylu Australię 4:0 i wydawało się, że niespodziewanie stała się jednym z faworytów mundialu. Na potwierdzenie tego faktu miała dziś łatwo uporać się z będącą pod ścianą Serbią. Okazało się jednak, że Niemcy wcale nie są tacy mocni. Serbowie twardą grą i zdyscyplinowaniem w obronie wytrącili im większość atutów. Fatalny dzień miał też Łukasz Podolski, który pudłował na potęgę, nie wykorzystując nawet rzutu karnego. W 90 minut Niemcy ze stanu euforii przeszli w stan rozpaczy. Na domiar złego mają nóż na gardle. W ostatniej kolejce muszą pokonać bowiem Ghanę, która z Serbią przecież sobie poradziła.
W sklepach sieci Media Markt nie tak dawno ogłoszono promocję. Klienci robiący zakupy mieli wytypować parę finalistów mundialu. Jeśli okazałoby się, że mają rację, sklep zwróci im pieniądze za zakupione towary. Ja niestety z tej promocji nie skorzystałem, gdyż wówczas nie miałem pojęcia, kto może zagrać w wielkim finale. Teraz również nie byłbym w stanie z jakimkolwiek prawdopodobieństwem wskazać tych drużyn. Po analizie pierwszych meczów i prognozach występów w kolejnych wychodzi mi jednak na to, że w półfinałach mogą zmierzyć się Urugwaj z Hiszpanią oraz Argentyna z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Choć typowanie półfinalistów po pierwszej kolejce meczów grupowych jest mocno naciągane...
Dziennikarze już zaczynają zadawać różnej maści (pseudo)ekspertom pytania o poziom organizacji mistrzostw czy najważniejsze wydarzenie. Choć mundial jest dopiero w początkowej fazie można stwierdzić, że RPA poradziło sobie z organizacją tak wielkiej imprezy. Na transport nikt głośno nie narzeka, a miejsc na stadionach i w hotelach jest wystarczająco. Co prawda strajkująca służba porządkowa, czy nagminne kradzieże w hotelach psują nieco dobry wizerunek gospodarza, to jak na razie wywiązuje się on z tej roli co najmniej dostatecznie.
Gdybym miał wskazać najważniejsze (najciekawsze) dotychczas wydarzenie mistrzostw, to na pewno byłaby to sensacyjna porażka Hiszpanii ze Szwajcarią. Na drugim miejscu umieściłbym bardzo dobrą postawę drużyny Koreii Północnej, skazywanej na pogrom w meczu z Brazylią. Na trzecim również znaleźliby się Koreańczycy z Północy. A dokładnie czterech z nich, którzy postanowili... zdezerterować z reprezentacji. Widocznie nie zamierzali już wracać do mlekiem i miodem płynącej krainy zarządzanej przez "króla słońce" Kim Dzong Ila...
Na koniec muszę podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Otóż mistrzostwa, jak rzadko która impreza pokazywana w telewizji potrafi... jednoczyć rodzinę. Mimo że naszych orzełków na mundialu nie ma, jestem przekonany, że wiele familii zawiesza wszelkie kłótnie i wspólnie siada przed telewizorem, by emocjonować się starciami najlepszych reprezentacji świata. Sam muszę się przyznać, że większość spotkań obejrzałem razem z bratem, a czasem towarzyszyli nam w tym oglądaniu również tata z mamą, która zalicza się do grona tych kobiet, co to wiedzą, kim jest Cristiano Ronaldo i których boli fatalna gra Francuzów. W niedzielę nadarzy się idealna okazja do takiego rodzinnego oglądania. O 20:30 Brazylia zmierzy się bowiem z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Zapowiada się ciekawie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz