Wielu spodziewało się, że finał Hiszpania - Holandia może nie być wielkim widowiskiem. Co bardziej odważni twierdzili wręcz, że będzie to nudny mecz. Ale chyba nikt nie przewidział, że mecz ten może wyglądać tak strasznie. W przerwie tego spotkania jedynymi słowami, jakimi mógłbym opisać to co widziałem na ekranie, były przekleństwa. Po drugiej połowie złe emocje trochę ze mnie zeszły, ale nadal słowa "beznadziejny", "żenujący", "kunktatorski", "cyniczny", "obrzydliwy", "okropny", "fatalny", "niegodny", według mnie najlepiej oddawały poziom meczu o mistrzostwo świata! 57 fauli, 12 żółtych i jedna czerwona kartka nie były jedynie efektem wielkiej determinacji obu drużyn, ale splotem przewrażliwienia Howarda Webba i bezmyślności piłkarzy. Gdy dziś rano przejrzałem statystki, nie mogłem uwierzyć, że w tym pseudomeczu oddano aż 11 celnych strzałów. Być może byłem tak wkurzony beznadziejną grą, że dobrych momentów i owych aż 11 uderzeń po prostu nie zapisałem w pamięci.
O tym finale nie będzie się długo mówiło. Nie ma o czym. Co prawda należy docenić wyczyn Hiszpanów, którzy do tytułu mistrza Europy dorzucili tytuł najlepszej drużyny globu. Warto też podkreślić świetną postawę Ikera Casillasa, któremu Hiszpanie chyba nawet w większej mierze niż Andresowi Inieście, zawdzięczają swój pierwszy tytuł mistrzów świata. A jego łzy wzruszenia i spontaniczny pocałunek z narzeczoną na wizji na długo zapadną w pamięci hiszpańskich fanów.
Po tym finale mocno oberwało się sędziemu Webbowi. Najwięksi eksperci w studiu TVP zgodnie stwierdzili, że był "po prostu beznadziejny". Szczerze, choć do fanów tego arbitra się nie zaliczam, uważam, że ten bardzo trudny do sędziowania mecz poprowadził przynajmniej dobrze. Liczba żółtych kartek, które pokazał może i była zbyt duża, ale inaczej ochłodzić rozgrzanych głów zawodników się nie dało. Owszem, niektórzy powiedzą, że trzeba było rozmawiać, perswadować, wcielić się w pedagoga i ugłaskać rozeźlonych chłopczyków. Ale Webb właśnie to próbował robić. Więc winy za beznadzieję tego meczu nie należy zwalać na sędziego, bo on w tej kwestii nie zawinił wcale.
Na koniec słowo o nagrodach przyznanych przez FIFA. Piłkarzem mistrzostw uznano Diego Forlana. Wybór ten dziwić nikogo nie może. Kto oglądał mecze Urugwajczyków ten wie, jaki wpływ na losy "Celestes" miał napastnik Atletico Madryt. Najlepszym piłkarzem młodego pokolenia i zarazem zdobywcą "Złotego Buta" został nie kto inny, tylko 20-letni Thomas Mueller. Podczas tego sezonu z zupełnie nieznanego grajka stał się jednym z filarów Bayernu. Na mundialu jego talent eksplodował ze zdwojoną siłą i zaskoczył nawet samego Muellera. Bramkarzem turnieju równie zasłużenie wybrano Ikera Casillasa. To co zrobił głównie w meczach z Paragwajem i Holandią zasługuje na wielkie uznanie. FIFA więc nie zaskoczyła wyborami, ale czy miała inne wyjście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz