piątek, 20 sierpnia 2010

Boenisch zdecydował. Woli biało-czerwonych!

Lewy obrońca Werderu Brema, Sebastian Boenisch, w końcu się zdecydował. Już wie dla której reprezentacji chce grać. Ku zaskoczeniu wszystkich wybrał naszą kadrę, zamykając sobie drzwi do reprezentacji Niemiec. "Nowy Polak" okazję do debiutu będzie miał już 4 września w meczu z Ukrainą. Franciszek Smuda się cieszy, bo w końcu będzie miał lewego obrońcę z prawdziwego zdarzenia. Nikt w Polsce nie wnika jednak w powody decyzji Boenischa. A te wydają się dość błahe. Nie miał szans na powołanie do kadry Joachima Loewa, w której na jego pozycji mogą grać: Jerome Boateng, Dennis Aogo, Marcell Jansen czy Philipp Lahm, wybrał więc dużo mniejszą konkurencję (jeśli w ogóle o konkurencji można tu mówić) i spore gwarancje na regularne występy. Zachował się więc jak prawdziwy Polak, który to dobrze wie, jak się dobrze ustawić, albo zarobić, a nie narobić się.

Szkoda tylko, że Boenisch wypadł z pierwszego składu Werderu Brema. Dotychczas bez problemów wygrywał rywalizację z Petri Pasanenem. Ostatnio jednak Fin gra dużo częściej. Wychodzi na to, że od kiedy zaczął chcieć być Polakiem, w klubie idzie mu coraz gorzej. Czyżby już zdążył nabawić się "syndromu polskiego piłkarza", nie występującego w podstawowej jedenastce, bo trenerzy się na niego uwzięli? Mam nadzieję, że Boenisch, który w Bundeslidze rozegrał 59 meczów, będzie regularnie swój bilans poprawiał. Inaczej wielkiej pociechy reprezentacja mieć z niego nie będzie.

Pozostaje jeszcze pytanie z jaką motywacją Boenisch będzie przyjeżdżał na mecze kadry. Oby tylko nie grał rozkapryszonego gwiazdorka, który to zrobił wielką łaskę wybierając naszą reprezentację. Miejmy nadzieję, że nie wyjdzie z założenia, iż to Polacy mają mu dziękować za jego wspaniałomyślny czyn i nigdy nie krytykować. A gdyby przypadkiem dzięki występom w koszulce z orzełkiem na piersi wybił się i trafił do Realu Madryt, Barcelony czy Manchesteru United, to wtedy dziwnym trafem podczas każdego zgrupowania będzie miał kontuzję. Oby ta czarna wizja (niestety dość często spotykana, zwłaszcza w kadrze polskich koszykarzy, patrz casus Davida Logana) nigdy się nie sprawdziła i Sebastian Boenisch zapisał się złotymi zgłoskami w historii naszego futbolu.

2 komentarze:

  1. jeśli Smuda jest konsekwentny, to powinien go teraz nie powoływać... przecież zawodnik reprezentacji Polski nie może grzać ławy :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Smuda konsekwentny nie jest. Raz mówi, że nie chce naturalizowanych piłkarzy w kadrze, by za chwilę podniecać się jakimś Brazylijczykiem, co może by chciał grać dla Polski...

    OdpowiedzUsuń