Transfer Kamila Glika, który przeszedł z Piasta Gliwice do Palermo, był chyba większą niespodzianką niż przyjście Euzebiusza Smolarka do Polonii Warszawa. Piast zarobił na nim 1,5 mln euro, dzięki czemu przez najbliższy czas nie będzie się musiał martwić o pieniądze. Stracił jednak świetnego środkowego obrońcę. Ale w 1. lidze drużyna trenera Marcina Brosza powinna sobie poradzić nawet bez niego. Wielu zadaje sobie pytanie czy 22-latek da sobie radę w Serie A. Patrząc na to, jak podchodzi do swoich obowiązków i jak wprowadził się do drużyny Delio Rossiego, można być dobrej myśli - Glik we Włoszech nie zginie.
Natura mu nie poskąpiła i dała pokaźny wzrost. 190 cm na pewno ułatwia środkowemu obrońcy wykonywanie swoich obowiązków. Jednak większe zasługi dla jego kariery miał z pewnością pobyt w Realu Madryt. Co prawda Glik nigdy w pierwszej drużynie nie zadebiutował, ani nawet się o nią nie otarł, ale to czego nauczył się w od hiszpańskich trenerów i kolegów z drużyny ukształtowało go jako piłkarza. W Realu Madryt Castilla (drugiej drużynie "Królewskich", grającej w Segunda Division B, odpowiedniku polskiej II ligi) spędził półtora roku i rozegrał 18 meczów. Latem 2008 roku postanowił jednak wrócić do Polski. Być może z tęsknoty, na obczyźnie przebywał bowiem od 18 roku życia, a być może z frustracji tym, że nikt z trenerów pierwszej drużyny "Królewskich" się nim nie zainteresował. 6 sierpnia 2008 roku złożył więc podpis na kontrakcie z Piastem Gliwice. Trzeba przyznać, że postąpił dziwnie, bo zabiegało o niego kilka większych i silniejszych od Piasta klubów, z Lechem Poznań i Wisłą Kraków na czele. Glik wybrał jednak inaczej. Dzięki temu Piast może do dziś chwalić się, że pozyskał zawodnika z Realu Madryt.
W Polskiej Ekstraklasie zagrał 54 razy, strzelając dwa gole. Na tle nie najlepszych piłkarsko kolegów wyróżniał się aż za bardzo. Nic więc dziwnego, że ponownie zaczęły się nim interesować największe polskie kluby. I gdy wydawało się, że przejdzie do Lecha Poznań, on znów zaskoczył wszystkich i podpisał kontrakt z... Palermo. Co więcej w sparingach klubu z Sycylii prawie zawsze wychodził w pierwszym składzie, tworząc parę stoperów z Cesare Bovo. Glik zapowiada, że zastąpi fanom "Rosanero" sprzedanego do Wolfsburga, Simona Kjaera. Były stoper Piasta ma więc szansę stać się takim drugim Markiem Koźmińskim, który w Serie A rozegrał ponad 200 meczów i o którym do dziś we Włoszech mówi się z wielkim uznaniem. Na Glika liczą też wszyscy kibice piłki w Polsce. Dawno bowiem nie mieliśmy tak dobrze rokującego obrońcy. Świetnie gra głową, potrafi się skutecznie zastawić, braki w szybkości nadrabia bardzo dobrym ustawianiem się. W pojedynkach bark w bark pokonać go nie sposób. Charakterystyką przypomina Nemanję Vidicia z Manchesteru United czy Johna Terrego z Chelsea Londyn. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że Glik nie zaprzepaści wielkiego talentu i spełni pokładane w nim nadzieje.
Na koniec trzeba wspomnieć, że razem z Glikiem we Realu Madryt Castilla grali Szymon Matuszek i Krzysztof Król. Ten pierwszy jest obecnie zawodnikiem Piasta Gliwice, w którym nie może się przebić do pierwszego składu. Ten drugi z kolei po całkiem udanych występach w Jagiellonii Białystok, wyjechał na saksy do Stanów Zjednoczonych, gdzie reprezentuje barwy Chicago Fire. Widać więc kto z trójki Glik, Matuszek, Król ma największy talent. Widać też, kto miał największe szanse na przebicie się do pierwszej drużyny Realu. Kamil Glik dobrze jednak wiedział, że "Królewscy" to dla niego zbyt wysokie progi. Na razie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz