Zlatan Ibrahimović po przejściu z Barcelony do Milanu twierdzi, że "Rossonerri" są od "Blaugrany" znacznie lepsi. Co prawda Szwedowi chodziło o perspektywę historyczną, ale mało kto to wyłapał. Zamiarem Szweda było dowalenie swojemu byłemu klubowi i wywyższenie obecnego. Frazesy w stylu: "od dziecka marzyłem o grze w tak wielkim klubie jak Milan", albo "choć grałem dla Interu, moje serce zawsze biło dla Milanu", są nie tyle absurdalne, co cholernie nieszczere. Na szczęście Zlatan do takiego poziomu się nie zniżył. Płakał co prawda, że w Barcelonie "był ktoś, kto go nie chciał", ale to standardowa gadka piłkarzy, którym w danym klubie nie wyszło. Swoją drogą, Szwed skopiował styl Jarosława Kaczyńskiego, który nie raz mówił: "wiem, ale nie powiem", albo: "układ spowodował, że musieliśmy oddać władzę".
Oczywiście, każdy nowy gracz musi się jakoś przypodobać kibicom, prezesom i ogólnie całemu nowemu otoczeniu. Mówi więc, że klub w którym się znalazł jest wielki, walczy o najwyższe cele i on zrobi wszystko, aby tak się stało. Trudno oczekiwać, by nowy nabytek na pierwszej konferencji prasowej wypalił, że tak naprawdę to nawet nie wie w jakim kraju się znajduje, a o klubie wie tylko, jak się nazywa, że trafił tu przez przypadek i ma gdzieś na którym miejscu zakończy rozgrywki ligowe jego nowa drużyna, a najbardziej liczą się dla niego pieniądze. Są jednak granice wazeliniarstwa.
Jeśli ktoś przechodzi z Barcelony do Realu i od razu po wypakowaniu walizek w nowym miejscu wyjeżdża do dziennikarzy z tekstem, że on zawsze kochał "Królewskich", a z "Blaugraną" związał się z rozsądku, to wyraźnie gra pod publiczkę. Piłkarz który zamienia Widzew na Legię, i na dzień dobry stwierdza "że jego serce należy teraz do Legii, jest tak wiarygodny, jak Jarosław Kaczyński podczas kampanii prezydenckiej! Kibice w większości nie są debilami i potrafią odróżnić szczerą wypowiedź od wymuszonego frazesu.
Zawodnik, który w swojej karierze grał powiedzmy w Juventusie i Interze, a teraz przechodzi do Milanu i od razu stwierdza, że Milan jest cacy, a w Interze to w kiblach nie było papieru toaletowego, a w Juventusie masażysta specjalnie tak mocno masował, że potem bolała go noga i przez to nie mógł pokazać pełni swoich umiejętności, jest śmieszny.
Mam dość zakłamania piłkarzy. Mam dość lukrowania i wazeliniarstwa. Co innego szacunek do pracodawcy i profesjonalne podejście do zawodu, a co innego "wymuszona miłość". Związki z przymusu kończą się bowiem bardzo szybko i czasami bardzo boleśnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz