Kolejne strony, kolejne wyniki i kolejne niespodzianki. Ktoś, kto obstawił u bukmachera porażkę z Barcy z Heraclesem, dziś jest bogaty! A jeśli miał wielkiego farta i na kuponie umieścił również mecz Ceseny z Milanem, stawiając na zwycięstwo beniaminka, jest krezusem. Ja niestety nie dostałem żadnego znaku z niebios. Nic proroczego mi się też nie przyśniło. Nic więc dziwnego, że moją najwyższą wygraną u bukmachera pozostaje 19 zł i 18 groszy...
Barca przegrywa z beniaminkiem Primera Division, Roma na wyjeździe dostaje baty od Cagliari, Milan kompromituje się na boisku w Cesenie, Schalke po trzech kolejkach Bundesligi ma 0 punktów, Inter gra tak, że aż zęby bolą, Lyon w pięciu meczach Ligue 1 zdobywa jedynie 5 punktów i zajmuje 15 miejsce w tabeli - piłkarska Europa chyba stanęła na głowie. Ktoś powie: to dopiero początek sezonu, na końcu wszystko będzie jak należy. Mam dziwne przeczucie, że w tym sezonie może być inaczej. Gdy w maju 2011 roku z wygrania Champions League będą cieszyć się piłkarze Sportingu Braga, pamiętajcie, że ja to przewidziałem!
Spójrzmy na liderów pięciu najsilniejszych lig Europy. Jedynie w angielskiej prowadzi drużyna, której na tak wysokim miejscu można by się było spodziewać. To mistrz Anglii, Chelsea Londyn. W Bundeslidze na czele jest TSG 1899 Hoffenheim, w Ligue 1 - Tuluza, w Serie A - Chievo Werona (sic!), a w Primera Division - Atletico Madryt. Pewnie, że z czasem tuzy wezmą się w garść i poprawią swoje lokaty. Ale fakt, faktem mamy do czynienia z coraz większym wyrównywaniem się poziomu. Słabszy na papierze często okazuje się dużo lepszy na boisku, dużo lepszy na papierze, czasem jest o wiele gorszy na murawie. Pytanie tylko, czy poziom europejskiej piłki się podnosi, czy może obniża? Czy to słabi równają do lepszych, czy lepsi do słabszych? Obawiam się, że bliższa prawdy jest ta druga opcja.
Jeszcze kilka lat temu fantastyczne spotkania zdarzały się w sezonie równie często, jak występy Krzysztofa Ibisza w telewizji. Nawet o najwyższe cele grano tak, że szczęka opadała, żeby przypomnieć tylko kapitalny finał Ligi Mistrzów z sezonu 2004/05, czy pamiętny mecz o Mistrzostwo Europy między Włochami a Francją z 2000 roku. Plusem obecnego stanu rzeczy jest większa nieprzewidywalność futbolu. Z jednej strony zmora dla grających u bukmacherów. Z drugiej coś, co sprawia, że piłka staje się coraz bardziej nieprzewidywalna, a przez to ciekawsza.
Wielu moich znajomych odwróciło się od piłki poświęcając się chociażby tenisowi czy sztukom walki. Prawie każdy z nich tłumaczył mi, że futbol przestał go bawić, że stał się inny, mniej interesujący, słabszy. Niektórzy wspominali o złym wpływie kolosalnych pieniędzy, inni o korupcji, jeszcze inni o komercjalizacji. Niestety, wszyscy mieli rację.
Ja jednak będę twardy. Nie wyobrażam sobie bowiem życia bez piłki, bez śledzenia wyników, bez wściekłego komentowania decyzji sędziów, czy euforycznej radości po wygranej mojej ukochanej drużyny. Będę ją kochał, mimo tego, że jest coraz brzydsza....
Ja owszem ciągle interesuję się piłką nożną, oglądam mecze w telewizji, ale teraz są to już tylko wybrane spotkania Ligi Mistrzów, Ligi Europejskiej oraz Bundesligi, Premier League i Primera Division. Nie mogę już powiedzieć, że żyję futbolem, że mnie pochłania do reszty, bo tak już nie jest. Czy to wina złego wpływu pieniędzy, korupcji czy komercjalizacji? Nie wiem. Może po prostu ja się zmieniłem, jak to w życiu ciągle się coś zmienia i moje zainteresowanie sportowe poszły w innym kierunku. Faktem jest, że futbol nie jest już moją jedyną pasją, tak jak to było przez lata, a jedną z wielu i już nie tą najważniejszą. Jeszcze 3-4 lata temu to było nie do pomyślenia. Ale jak to w życiu, wiele rzeczy nas zaskakuje, a potem przestaje dziwić.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu się starzejemy? Zawodnicy, którzy kiedyś byli naszymi idolami, dzisiaj zasiadają w garniturach na ławkach trenerskich. Nowe pokolenia piłkarzy nie są w stanie zastąpić starych gwiazd, bo z poprzednim pokoleniem łączy nas pewien sentyment.
OdpowiedzUsuńPoza tym nie da się nie zauważyć wspomnianego już przez Was wpływu pieniędzy... Szejkowie arabscy, rosyjscy oligarchowie, amerykańscy miliarderzy - ci ludzie odbierają wszelką przyjemność ze śledzenia transferów. Czasem ma się takie wrażenie, jakby niektórzy grali w tę grę "na kodach".
Przypuszczam, że zjawisko znudzenia współczesną piłką nie jest nowe. Mój tata, gdy chodził do podstawówki i technikum, też bardzo interesował się futbolem, a teraz ogląda ze mną od czasu do czasu tylko najciekawsze mecze.
Dlatego wszystkie gry piłkarskie powinny posiadać porządny tryb "classic"! :)
TomBer