sobota, 31 marca 2012

Bielsa + Inter = sukces?

Na grę Interu nie dało się ostatnio patrzeć. Od oglądania spotkań drużyny z Mediolanu bolały nie tylko zęby, ale także oczy, uszy, palce u rąk, nóg oraz inne części ciała. Prezydent klubu, Massimo Moratti, miał już dość cierpienia i we wtorek, 27 marca, zwolnił trenera Claudia Ranieriego. Zastąpił go dotychczasowy szkoleniowiec młodzieżowego zespołu "Nerazzurrich", Andrea Stramaccioni. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że 36-letni Rzymianin to trener tymczasowy i najpóźniej latem pożegna się ze stanowiskiem. Zastąpi go ktoś z "nazwiskiem". Kandydatów do pracy w Interze jest wielu, ale faworyt jest tylko jeden. Marcelo Bielsa.

56-letni Argentyńczyk to trener specyficzny, żeby nie powiedzieć ekscentryczny. Jest wielkim fanem wideo. Nagrywa na nie mnóstwo meczów, by następnie uraczyć swoich podopiecznych specjalnie zmontowanym z ich fragmentów materiałem. Zdarza się, że prowadzone przez niego treningi trwają pięć, a nawet sześć godzin. Potrafi podzielić drużynę na formacje i każdej zarządzić zajęcia o innej porze. Bywa więc tak, że obrońcy trenują o 10, pomocnicy o 12, a napastnicy o 14. Ustalając taktykę na dany mecz, Bielsa sprawdza długość i szerokość boiska rywala, by optymalnie ustawić swoją drużynę. Umówienie się z nim na wywiad graniczy z cudem. Z mediami kontaktuje się tylko podczas konferencji prasowych, które czasami trwają dobre kilka godzin. Argentyńczyk traktuje bowiem wszystkich dziennikarzy jednakowo. Nie ważne, czy ktoś pracuje dla wielkiej stacji telewizyjnej, czy małej, lokalnej gazetki - każdy ma takie same szanse zadać mu pytanie.

Bielsa preferuje futbol ofensywny. Zaleca swoim piłkarzom, by grali szybko, najlepiej z pierwszej piłki, a futbolówkę odbierali rywalom już na ich połowie. Optymalna odległość między linią obrony a wysuniętym napastnikiem to według Bielsy 25 metrów. Choć wszystkie te założenia wydają się niezwykle skomplikowane, piłkarze nie mają kłopotu z ich zrozumieniem, czego najlepszym dowodem jest postawa Athleticu Bilbao, czy wcześniej reprezentacji Chile.

Bielsa znany jest też z tego, że bardzo przywiązuje się do drużyn, z którymi pracuje. Co jest dziś fenomenem, wybierając pracodawcę, nie kieruje się głównie gażą, jaką może zgarnąć, ale perspektywami, które rysują się przed drużyną. Jak mało który trener potrafi dotrzeć do graczy ze swoim przekazem, własną wizją futbolu. W jego ekipach nie ma gwiazd, a najważniejszy jest kolektyw. Jeśli zgodzi się przyjąć ofertę Interu, czeka go jednak niezwykle trudne zadanie. Musi przeprowadzić rewolucję, pozbywając się wielu graczy z obecnej kadry.

Inter powinien zostać poddany kuracji odmładzającej. Większość graczy po trzydziestce powinna odejść. Myślę głównie o Ivanie Cordobie, Dejanie Stankoviciu, Diego Milito, Walterze Samuelu i Diego Forlanie. Zostać mogą jedynie Julio Cesar, Javier Zanetti, Lucio i może Esteban Cambiasso. Bielsa znany jest z tego, że nie boi się stawiać na młodych. Z pewnością więc w "jego" Interze pojawiłoby się więcej graczy z primavery. W kuluarach mówi się, że razem z argentyńskim trenerem na San Siro przywędrowaliby z Bilbao Iker Muniain i Javi Martinez. Podobno Bielsa chciałby ściągnąć także Mauricio Islę i Kwadwo Asamoaha z Udinese oraz utalentowanego napastnika Lecce, Juana Cuadrado. Jedno jest pewne, bez względu na to, kto będzie trenerem, latem kadra Interu zostanie gruntownie przemeblowana. Ruchów w obie strony będzie dużo. Jeśli ktoś wyjedzie dziś do afrykańskiego czy amazońskiego buszu i wróci we wrześniu, może nie poznać drużyny "Nerazzurrich"!

Marcelo Bielsa, choć w Europie prowadził tylko Espanyol Barcelona (bardzo krótko, gdyż dostał ofertę z argentyńskiej federacji, której nie mógł nie przyjąć) i Athletic Bilbao, jak mało kto zasługuje na to, by dostać szansę w wielkim klubie. Inter wydaje się dla Bielsy idealny. Bielsa dla Interu także. Teraz wszystko w rękach prezydenta Morattiego. Wydaje się jednak, że on już podjął decyzję...

1 komentarz:

  1. Jeśli Bielsa faktycznie kieruje się perspektywami przed drużyną, którą ma objąć, a nie pieniędzmi, to miejmy nadzieję, że jednak na San Siro się nie osiedli ;0

    pzdr.

    OdpowiedzUsuń