niedziela, 17 czerwca 2012

Mistrzowie w przebijaniu balonów

Polska - Czechy 0:1. 0:1 do cholery! Nie tak miało przecież być. Na kilkanaście godzin po meczu wcale nie jestem zły. Czuję się oszukany. Zaproszono mnie bowiem na wesele, a okazało się, że brałem udział w stypie. Nie zamierzam złorzeczyć, ale trudno mi znaleźć jakieś pozytywy. Choć nie, jeden jest. Damien Perquis, Eugen Polanski, Sebastian Boenisch i Ludovic Obraniak udowodnili, że zasługują na grę w reprezentacji. Pokazali charakter (trzech pierwszych na boisku, ostatni - po zejściu z niego), którego zabrakło ich kolegom. Jestem z nich naprawdę dumny. Ale dosyć o Polsce. Pisanie o niej za bardzo boli.

W podobnie złych nastrojach jak polscy fani są teraz kibice rosyjscy. Ich bowiem reprezentacja oszukała jeszcze bardziej niż nas. Po efektownym zwycięstwie nad Czechami w pierwszej kolejce fazy grupowej wydawało się, że "Sborna" zajdzie daleko, bardzo daleko. Tego, co się stało z podopiecznymi Dicka Advokaata w meczach numer dwa i trzy, nie potrafią wytłumaczyć nawet na Kremlu.

Teraz słowo o Grecji. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak drużyna, która nie zrobiła w trzech meczach żadnej składnej akcji, znalazła się w ćwierćfinale. Gol z Polską - błąd Wojciecha Szczęsnego i linii obrony biało-czerwonych. Bramka z Czechami - klops Petra Cecha. Trafienie z Rosją - seria pomyłek rosyjskiej defensywy i nadzwyczajna bierność Jurija Żirkowa. Grecy wyszli z grupy z taką samą liczbą punktów jak podczas Euro 2004, które wygrali. Czyżbyśmy mieli powtórkę z rozrywki? Po sobotnich rozstrzygnięciach wcale nie uważam tego za niemożliwe. Ciekawe też, czy szał radości, który ogarnął Greków, będzie miał wpływ na wynik wyborów parlamentarnych...

Wracając do Polski. Panująca w kraju Euroforia na pewno opadnie. Strefy kibica nie będą już pękać w szwach, z wielu samochodów znikną biało-czerwone flagi, a na ulicach nie będzie już tak często słychać "Polska, biało-czerwoni". Ale piłkarskie święto nadal trwa. Trudno jednak dobrze bawić się na imprezie urodzinowej, jeśli nie ma na niej solenizanta. Polacy są mistrzami w pompowaniu balonów i nagłym ich przebijaniu. Wolałbym żeby balon był mniejszy, ale dłużej unosił się w powietrzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz