Do końca letniego okna transferowego zostało niecałe trzy tygodnie, a kilku obecnych lub byłych reprezentantów Polski ciągle pozostaje bez klubów. Dariusz Dudka, Sebastian Boenisch, Ireneusz Jeleń, Artur Boruc, Euzebiusz Smolarek - każdy z nich jest obecnie bezrobotny. Ostatnio do tego grona dołączył Paweł Brożek. Jeśli w przypadkach byłego napastnika Trabzonsporu oraz Ebiego problemy ze znalezieniem klubu nie są niespodzianką, bo snajperzy z nich żadni, to kłopoty w tej kwestii pozostałej czwórki są dla mnie zaskoczeniem.
Dudka, Jeleń i Boruc zdążyli wyrobić sobie w Europie solidną markę. Wiadomo, że nie są wirtuozami, ale w przeciwieństwie do wielu Polaków próbujących sił na Zachodzie im się powiodło. Można zaryzykować stwierdzenie, że zrobili kariery. No może karierki. Boenisch to trochę inny przypadek. On bowiem grać w piłkę uczył się w Niemczech, casus polskiego piłkarza za granicą go więc nie dotyczy. Dziwić może jedynie fakt, że odkąd został reprezentantem Polski, pech go nie opuszcza. Najpierw poważna kontuzja, a teraz problemy ze znalezieniem klubu. Mimo wszystko wydaje się, że jemu i tak najbliżej jest do podpisania umowy z nowym pracodawcą. Jeśli nie zdarzy się nic nadzwyczajnego, w następnym sezonie powinien grać w Premier League. W grę wchodzą Stoke City i West Ham.
Gorzej wygląda sytuacja Dudki, Boruca i Jelenia. Ten pierwszy, gdy oświadczył, że nie przedłuży kontraktu z Auxerre, od razu (podobno) znalazł się na celowniku kilku klubów, m.in. HSV, Torino, Parmy czy TSV 1860 Monachium. Dziś wiadomo, że były to tylko plotki rozpowszechniane przez jego menedżera, który próbował w ten sposób ukryć swoją nieudolność. Robił to tylko po to, by podbić wartość swojego klienta i tym samym zapewnić sobie wyższą prowizję. Ok, za to przecież płaci się agentom. Ważne by byli skuteczni. Ten Dudki nie jest.
Boruc w kilku wywiadach z ostatnich tygodni wspominał, że jest coraz bardziej zaniepokojony swoją sytuacją. Jeszcze gdy trwał sezon Serie A, mówiło się, że były golkiper Celticu w kampanii 2012/13 zagra w Anglii. Podobno chciały go Everton, Tottenham, Bolton i Aston Villa. Podobno...
Najmniejsze szanse na znalezienie nowego pracodawcy ma Jeleń. Wszyscy wiedzą, że częściej jest kontuzjowany niż zdrowy. Każdy zdaje sobie sprawę, że ma już 31 lat. Jak na napastnika to sporo. W Lille mu nie poszło, co także obniża jego sportową wartość. Na dodatek znane są jego wygórowane wymagania finansowe. Jeleń ma za to bardzo dowcipnego menedżera. Tomasz Kaczmarczyk w prawie każdej wypowiedzi powtarza: gdyby Irek się uparł, już dawno miałby nowy klub. Jak widać, Jeleń to wyjątkowo mało uparty człowiek.
Poważna kariera Euzebiusza Smolarka skończyła się wraz z jego odejściem z Racingu Santander w 2009 roku. Później były Bolton, AO Kavala, Polonia Warszawa, Al-Khor!!!! i ostatnio ADO Den Haag. W żadnej z tych drużyn Smolarek nie pokazał dosłownie nic ze swoich nieprzeciętnych kiedyś umiejętności. Słychać było za to opinie, że się leni i żąda wielkiej kasy za... dłubanie w nosie. Gdzie wyląduje w sezonie 2012/13? Bóg to raczy wiedzieć. Polska, Grecja, Cypr, modny ostatnio wśród polskich pseudogwiazd Azerbejdżan, Katar, a może Chiny...
Według mnie głównym powodem, dla którego wymieniona wyżej szóstka nie znalazła do tej pory nowego klubu, nie jest wcale brak piłkarskich umiejętności, a zbyt wygórowane żądania finansowe kreowane przez menedżerów. Każdy z nich chce zarabiać nieproporcjonalnie do prezentowanej sportowej klasy. Niestety, w czasach kryzysu gospodarczego coraz mniej jest frajerów gotowych płacić krocie piłkarzom, którzy zbliżają się do trzydziestki albo ją przekroczyli (nie dotyczy to Boenischa, on ma bowiem dopiero 25 lat), i zamiast stawiać sobie nowe cele, wspominają jedynie dawne chwile chwały.
Dobra rada panowie. Zejdźcie z ceny i wracajcie do Polski. Dzięki wam ekstraklasa zyska marketingowo, a wy, niewiele robiąc na boisku, będziecie jej gwiazdami. Na benzynę do waszych audi czy bmw starczy. Zostanie nawet na t-shirty od Tommy'ego Hilfigera...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz