niedziela, 28 października 2012

Prezes "Zibi" - populista czy prawdziwy reformator?

Zbigniew Boniek nowym prezesem PZPN. Nie spodziewałem się takiego wyboru. Sądziłem, że związkowy "beton" zwycięży i następcą Grzegorza Laty będzie Edward Potok. Piątkowy wybór jest jednak dowodem na to, że w futbolowej centrali idzie lepsze.

Boniek i jego ekipa na początku swojego urzędowania mają gigantyczne poparcie społeczne. Media i kibice wierzą, że dzięki nim polski futbol odbije się od dna. Mają nadzieję na normalność. Tylko tyle i aż tyle. Dużo więc będzie się Bońkowi wybaczać. Do czasu jednak. Okres miodowy w końcu się bowiem skończy i nowy prezes zacznie być rozliczany z efektów swojej pracy.

Jeszcze przed ogłoszeniem listy kandydatów na prezesa w środowisku piłkarskim mówiło się o dwóch drogach zarządzania PZPN. Jedna grupa widziała u steru futbolowej centrali menedżera z prawdziwego zdarzenia, wolnego od układów technokratę, który wprowadziłby w związku zasady obowiązujące w prywatnych przedsiębiorstwach. Druga uważała, że nowym szefem PZPN musi być człowiek znający realia naszego futbolu. Ktoś, kto będzie chciał zmian, ale także będzie w stanie dogadać się z przedstawicielami tzw. "betonu".

Zbigniew Boniek idealnie łączy wymagania obu stron. To dobry menedżer, mający doświadczenie w biznesie, oraz człowiek, który wie, jak funkcjonuje piłkarska centrala. Był przecież wiceprezesem związku za rządów Michała Listkiewicza. Co więcej, ma świetne kontakty w UEFA i FIFA. Jest przyjacielem Michela Platiniego, co może przynieść Polsce wiele korzyści. Finał Ligi Europejskiej na Stadionie Narodowym, mistrzostwa Europy juniorów? Dzięki kontaktom "Zibiego" imprezy te mogą wkrótce odbyć się w Polsce. Podczas piątkowego zjazdu wyborczego Boniek obiecał, że będzie prezesem wszystkich działaczy. Tych, którzy go popierali, i tych głosujących na innych kandydatów. Ze spełnieniem tej obietnicy nie powinien mieć kłopotów.

Mimo zadowolenia z wyboru Bońka daleki jestem od euforii. Podczas wizyty w programie "Liga+ Extra" pokazał, iż tak jak nie miał programu przed wyborami, tak nie ma go nadal. Z tego, co mówił, można było wyciągnąć jeden wniosek - jakoś to będzie. Widać, że "Zibi" od dawna mieszka w Rzymie. Zaraził się bowiem typowo włoskim optymizmem i luzem w podchodzeniu do różnych spraw, nawet tych poważnych. Dowodem na to jest fakt, że nowy prezes nie wie nawet, na jakiej ulicy znajduje się siedziba PZPN! Takie "luźne" podejście to z jednej strony wada, ale z drugiej - zaleta.

Przed wyborami Boniek obiecywał, że nie będzie pobierał prezesowskiej pensji. Teraz zaczyna się z tej deklaracji wycofywać. To zły symptom. W studiu Canal+ przypominał trochę piłkarskiego populistę. Mówił ładnie, dowcipnie i w większości to, co wszyscy chcieliby usłyszeć. Nie było w tym jednak żadnych konkretów. Brakowało wizji i planu na wyciągnięcie polskiej piłki z kryzysu. A tego można chyba po nowym prezesie oczekiwać.

Wierzę jednak, że Boniek wkrótce udowodni, że potrafi nie tylko pięknie mówić o futbolu, ale także skutecznie działać. PZPN-owski żelbetonowy mur zaczyna pękać. Boniek musi wsiąść za kierownicę buldożera i go zburzyć, a na powstałych gruzach zbudować coś nowego, na miarę XXI wieku. Komu ma się to udać, jeśli nie jemu?

2 komentarze:

  1. Prawda jest taka, że p. Prezes potrzebuje zespołu, póki co jest tak, że jest on "make-up'em na twarzy pulchnej dziewczyny". Jakoś tak atrakcyjniej się zrobiło ale kształty te same.. żeby cokolwiek ruszyć, potrzebni są "manager'owie z sektora prywatnego"- trenerzy, którzy zagonią jeszcze na siłownię i pokażą jak schudnąć. Nie wiem czy p. Koźmiński i p. Kosecki do takich należą. To też dobre twarze, a mimo to im też dorzuciłbym ekonomiczny think-tank, który wspiera pomysłami, PR-owskimi podpowiedziami i rzetelną finansową analizą. Tyle, że tego nie będzie. Mamy w końcu powolną ewolujcę a start od poziomu komórki. Kredyt zaufania? Nie trzeba go dawać, karty przecież rozdane. Lepiej zamiast czekać na czasowo bliżej nieokreślone efekty trzymajmy rękę na pulsie i nie bójmy się zadawać trudnych pytań odnośnie konkretnych, podjętych działań na rzecz polskiej piłki.

    pzdr
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. To że Boniek ma poparcie "na ulicy" nie jest niestety żadną zaletą. Tak samo było z wyborem poprzedniego selekcjonera - lud żądał Smudy, to go dostał. Czym się to później skończyło wszyscy wiemy aż za dobrze ...

    pzdr.

    OdpowiedzUsuń