sobota, 22 grudnia 2012

Bożonarodzeniowe rozrachunki

Okres świąt Bożego Narodzenia to czas obdarowywania się prezentami. Postanowiłem zabawić się w pomocnika Świętego Mikołaja i pomóc mu zdecydować, komu z Polaków zawodowo związanych z futbolem powinien dać prezenty, a komu rózgi. Oto moje rady.

Ci, którzy na prezenty zasłużyli

Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski - postęp, jaki zrobił ten pierwszy w tym roku jest gigantyczny. Lewandowski z solidnego napastnika zmienił się w snajpera z najwyższej światowej półki. Drugi z kolei odbudował formę sprzed kilku sezonów, podciągnął się w wielu elementach piłkarskiego rzemiosła, a w efekcie umocnił swoją pozycję w Borussii, która jesienią biła takie potęgi jak Real Madryt czy Manchester City. Obaj, jako jedni z nielicznych, nie zawiedli też podczas Euro. Choć może wszyscy oczekiwaliśmy od nich nieco więcej.

Zbigniew Boniek - nowy prezes PZPN prezent powinien dostać trochę na zachętę. Bo przecież jako szef futbolowej centrali nie zdołał jeszcze wiele zrobić. Na razie głównie sprząta bałagan, który zostawił jego poprzednik Grzegorz Lato. Kilka decyzji, które do tej pory podjął - z rezygnacją z budowy siedziby związku w Wilanowie na czele - pozwalają mieć nadzieję, że wkrótce w polskiej piłce będzie normalnie.

Arkadiusz Milik, Paweł Wszołek, Jakub Kosecki, Daniel Łukasik, Dominik Furman - wszyscy błyszczeli głównie w rundzie jesiennej ekstraklasy. Dzięki dobrej dyspozycji w klubie otrzymali szansę debiutu w reprezentacji. Pierwszy z nich dostał również piłkarski awans i zamienił Górnika Zabrze na Bayer Leverkusen. W Niemczech już jest nazywany drugim Lewandowskim, choć w Bundeslidze nie zagrał nawet sekundy. Miejmy nadzieję, że podobnie jak były gracz Lecha Poznań, Milik zrobi polskiemu futbolowi dobrą reklamę.

Piotr Stokowiec - trenerski żółtodziób uczynił z Polonii trzecią siłę ekstraklasy. Pracując w tak chorych warunkach, jakie są na Konwiktorskiej, niejeden by zwątpił. On jednak się zawziął. Nie wiem tylko, na ile trzecie miejsce w tabeli "Czarnych Koszul" jest efektem jego genialnego warsztatu, a na ile dowodem słabości polskiej ligi.

Waldemar Fornalik - wielu uważało, że nie nadaje się na selekcjonera. On jednak udowodnił, że jest fachowcem przez duże F. Szybko odbudował rozbitą przez Franciszka Smudę kadrę, tchnął w nią nowego młodego ducha i stworzył drużynę, która ma duże szanse na awans do mundialu w Brazylii.

Jan Urban - drugi raz jest w Legii i znów ma pod górkę. Konflikt z kibicami, brak kasy na transfery, do tego liczne kontuzje. Urban nie biadolił, tylko stworzył z tego, co ma drużynę grającą najlepszy i najefektowniejszy futbol w Polsce. Co więcej, oparł ją na młodziutkich piłkarzach, którzy pod jego opieką błyskawicznie wyrastają na gwiazdy polskiej ekstraklasy.

Ci, którym rózga się należy

Grzegorz Lato - dopiero teraz widać, jak fatalnie był zarządzany PZPN pod jego wodzą. Przedziwne kontrakty, kilkukrotnie zawyżone ceny za usługi dla związku, brak przejrzystości w dokumentach - ogólny bajzel. Zbigniewowi Bońkowi posprzątanie tej stajni Augiasza zajmie bardzo dużo czasu.

Franciszek Smuda - rózga należy mu się nie tylko za fatalne przygotowanie drużyny na Euro, ale głównie za to, jak się zachowywał po turnieju. Wszyscy widzieli, że popełnił błędy, on jednak zarzekał się, że jest bez winy. Smuda wszystko zrobił cudownie, zawiedli inni - z piłkarzami na czele. Wywiadów z nim po Euro nie dało się słuchać. "Franz" ściemniał jak najęty, sądząc, że oglądający go kibice to idioci. Nie jedną, ale co najmniej pięć rózg dla pana Franciszka poproszę, Św. Mikołaju.

Zygmunt Solorz-Żak - miał budować we Wrocławiu potęgę Śląska. Szybko mu się jednak znudziło. Zamiast grzecznie się wycofać, do tej pory zwodzi szefów klubu różnymi obietnicami. W efekcie sytuacja finansowa mistrza Polski jest marna. Na szczęście klub może liczyć na pomoc miasta. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Rafał Dutkiewicz nie był fanem sportu.

Patryk Małecki - najpierw zalazł za skórę szefom i trenerom Wisły. Dla dobra wszystkich wyjechał więc do tureckiego Eskisehirsporu. Nawet w tak słabej drużynie nie był jednak w stanie wywalczyć sobie miejsca w pierwszej jedenastce. Turcy również mieli dość jego gwiazdorzenia i odesłali go z powrotem. Serdecznie przy okazji dziękując za dalsze wypożyczenie piłkarza, który ma talent, ale nic poza tym.

Rafał Kapler i Robert Wojtaś - obaj są winni tego, że Stadion Narodowy stał się tematem żartów. Nie dość, że nieudolnie zarządzali Narodowym Centrum Sportu, operatorem obiektu, to jak się ostatnio okazało, okłamywali opinię publiczną na temat sytuacji finansowej stadionu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz