niedziela, 8 czerwca 2014

Piłkarscy bohaterowie wolnej Polski

Jerzy Dudek
źródło: wikipedia.org, autor: Zureks
Cała Polska świętuje 25-lecie wolności. Różnego rodzaju podsumowań nie ma końca. Jedni analizują, co nam przez ten czas się udało, inni szukają porażek i wpadek. Wybierani są najbardziej zasłużeni politycy, artyści, naukowcy, dziennikarze czy sportowcy. W minionym ćwierćwieczu naprawdę wiele zrobiliśmy, osiągnęliśmy dużo, a może nawet bardzo dużo. Niestety, nie w piłce nożnej. W tej dziedzinie największe triumfy święciliśmy wtedy, gdy o wolności i demokracji nie można było nawet głośno mówić.

Byli (są) jednak piłkarze, którzy odnieśli sukces. Oto oni. 25 graczy, futbolowych ikon wolnej Polski. Ludzi, którzy wycisnęli (wyciskają) ze swoich karier maksimum, zawodników, z których my kibice mogliśmy (możemy) być dumni.

Robert LEWANDOWSKI. Niektórzy twierdzą, że to najlepszy piłkarz w całej historii Polski. Według mnie ma wielkie szanse, by takim się stać. Na razie jest z pewnością najdrożej wycenianym graczem, który kiedykolwiek urodził się nad Wisłą. Transfermarkt.de szacuje jego wartość na 50 mln euro. Gdy jego rodzice brali udział w wyborach 4 czerwca, Robert miał niecały rok. 25 lat później jest najjaśniejszą gwiazdą polskiego sportu. Jego nazwisko zna każdy fan futbolu na świecie, dzięki niemu wie, że istnieje taki kraj jak Polska. Lewandowski jest chodzącą reklamą naszego kraju. Dowodem na to, że Polak też potrafi.

Euzebiusz SMOLAREK. Przetarł szlaki Polakom w Borussii Dortmund, wyrabiając nam znakomitą markę. Talentem przewyższał ojca, ale nie do końca potrafił go wykorzystać, a to co robi w ostatnich latach woła o pomstę do nieba. Zagrał 47 meczów w reprezentacji i strzelił 20 goli. Bilans więc znakomity. Trzeba też uczciwie przyznać, że gdy grał w narodowych barwach z reguły nie zawodził. W pamięci kibiców zapisał się zwłaszcza genialnym występem w wygranym 2:1 meczu z Portugalią w 2007 roku, który przybliżył Polskę do pierwszego w historii udziału w finałach mistrzostw Europy.



Krzysztof WARZYCHA. Grecy cenią go bardziej niż Polacy. W sumie nic w tym dziwnego, dla Panathinaikosu Ateny strzelił bowiem aż 288 goli, a dla reprezentacji Polski - tylko 9. Nie zmienia to jednak faktu, że był jednym z najlepszych naszych piłkarzy ostatnich trzech dekad. Godnie reprezentował kraj w Grecji i w Europie, będąc jego dobrym ambasadorem.

Andrzej JUSKOWIAK. Wicemistrz olimpijski 1992 i król strzelców turnieju w Barcelonie. Piłkarz m.in. Sportingu Lizbona, Borussii Moenchengladbach i VfL Wolfsburg. Po zakończeniu kariery dyrektor sportowy i łowca talentów. Promotor futbolu, a ostatnio juror w piłkarskim talent show, "Laboratorium Pro - piłkarski diament".

Roman KOSECKI. Grał m.in. w Legii Warszawa, Galatasaray Stambuł, Atlético Madryt i FC Nantes. W reprezentacji wystąpił 69 razy i strzelił 19 goli. Nie był może snajperem światowej klasy, na kolana nikogo nie rzucił, ale też tam, gdzie grał, z reguły nie zawodził. Obecnie wiceprezes PZPN do spraw szkolenia.

Jacek ZIELIŃSKI. Bohater Legii Warszawa, dla której rozegrał 329 meczów. 60-krotny reprezentant Polski, najlepszy piłkarz 1999 roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna". Nie był wyjątkowo szybki czy skoczny, przeciwników na boisku przechytrzał sprytem i inteligentnym ustawianiem się. Stoper w stylu włoskim, choć nigdy nie było mu dane zagrać w zagranicznym klubie.

Jerzy DUDEK. Zwycięzca Ligi Mistrzów z Liverpoolem, mistrz Holandii z Feyenoordem, najlepszy polski piłkarz 2000 roku w plebiscycie "Piłki Nożnej". Jego "Dudek dance" przeszedł do historii futbolu, stając się znakomitą wizytówką nie tylko polskiego futbolu, ale Polski w ogóle. Jedyny Polak w Realu, do czasu Roberta Lewandowskiego najbardziej rozpoznawalny piłkarz znad Wisły na świecie.

Piotr NOWAK. W latach 90. gwiazda TSV 1860 Monachium. W kadrze początkowo nie istniał, regularnie zaczął pojawiać się w niej dopiero w połowie dekady. Polska nigdy nie słynęła z dobrej klasy środkowych pomocników, Nowak był więc wyjątkiem. Od kilku lat przymierzany do pracy z kadrą w roli selekcjonera.

Tomasz Wałdoch
 źródło: wikipedia.org
Tomasz WAŁDOCH. Ikona Górnika, kapitan Schalke i reprezentacji. Wicemistrz olimpijski, uczestnik Mistrzostw Świata w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku. Znakomita wizytówka polskiego futbolu w Niemczech. Wzór do naśladowania dla wszystkich środkowych defensorów. Grał czysto, z klasą, faulował rzadziej niż wielu pomocników, a nawet napastników. Chyba najlepszy obrońca ostatniego 25-lecia.

Tomasz HAJTO. W Schalke i reprezentacji tworzył duet defensorów z Wałdochem. Choć słabszy od niego piłkarsko, dzięki swojej ambicji doszedł w futbolu bardzo daleko. Słynął z długich wyrzutów z autu, zagrań na kilkadziesiąt metrów i... ciętego języka. Jest symbolem ludzi sukcesu, którzy osiągnęli go nie dzięki talentowi czy znajomościom, ale ciężkiej pracy. Polskiej reprezentacji brakuje dziś tak charakternych graczy jak Hajto.

Piotr ŚWIERCZEWSKI. Kolejny członek srebrnej drużyny z Barcelony. Przez chwilę kapitan Olympique Marsylia. Na boisku solidny aż do bólu, bez błysku charakteryzującego graczy wybitnych. Znał swoją wartość, nogi nigdy nie odstawał, choć niektórzy zarzucali mu czasem przechodzenie obok meczu. Miał wielu zwolenników i tyle samo wrogów. Po powrocie z europejskich wojaży rozmienił swoją karierę na drobne. Szkoda, bo mógł zapisać się w historii polskiej piłki złotymi zgłoskami. I tak jednak pozostaje jednym z naszych najlepszych pomocników ostatniego ćwierćwiecza.

Marek KOŹMIŃSKI. Kłopot reprezentacji Polski z obsadą lewej obrony zaczął się w 2002 roku, kiedy Koźmiński zakończył występy w kadrze. Drugi po Zbigniewie Bońku najbardziej ceniony polski piłkarz we Włoszech.

Jan URBAN. Był wizytówką Polski na Półwyspie Iberyjskim. Nic w tym dziwnego, przecież dla Osasuny Pampeluna strzelił prawie 50 goli, w tym hat-tricka w starciu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu. W ojczyźnie przez lata był trochę anonimowy. Przypomniał o sobie dopiero w 2007 roku, kiedy został trenerem Legii Warszawa. Wkrótce przekonał się o tym, co znaczy termin polskie piekiełko.



Artur BORUC. Znakomity bramkarz, choć chyba nie ma charakteru, by być golkiperem naprawdę wielkim. Szczytowym okresem w jego karierze był chyba mundial w Niemczech, podczas którego bronił rewelacyjnie. W Celticu jest bogiem, w Fiorentinie i Southampton z reguły grał świetnie, ale jak już robił błąd, to taki, że pokazywały go wszystkie sportowe telewizje Europy. Boruc jest trochę jak Polska przez ostatnie 25 lat. Osiągnął dużo, ale mógł więcej.

Tomasz FRANKOWSKI. Czterokrotny król strzelców polskiej ekstraklasy, w której zdobył 168 goli, co daje mu trzecie miejsce na liście wszech czasów. Ostoja kadry Pawła Janasa, jeden z głównych architektów awansu na mundial w Niemczech w 2006 roku. Hasło "Franek łowca bramek" jest znane nawet tym, którzy na piłce znają się słabo.

Jacek KRZYNÓWEK. Członek Klubu Wybitnego Reprezentanta, jeden z czołowych aktorów Bundesligi pierwszej dekady XXI wieku. Autor wielu fantastycznych goli i asyst. Swego czasu stał się obiektem żartów grup kabaretowych, ale satyrycy raczej nie naśmiewają się z ludzi mało ważnych. Takich pomocników jak Krzynówek brakuje obecnie polskiej reprezentacji. Dobry strzał i dośrodkowanie, niezła technika i szybkość oraz niesamowite serce do walki. On miał to wszystko i dlatego osiągnął tak dużo.



Jacek BĄK. 96-krotny reprezentant Polski, przez długi okres jej kapitan. Bardzo ceniony we Francji (posiada nawet obywatelstwo tego kraju), zwłaszcza wśród fanów Olympique'u Lyon, w którego barwach zagrał 114 meczów. Na boisku elegancki tak samo jak poza nim. Profesjonalista przez duże P, uczestnik dwóch mundiali. Takich graczy jak on brakuje obecnej reprezentacji.

Michał ŻEWŁAKOW. Rekordzista pod względem występów w reprezentacji, podpora Anderlechtu Bruksela i Olympiakosu Pireus. Jeden z niewielu piłkarzy, którzy przed kamerami nie owijali w bawełnę i zamiast oklepanych formułek mówili prawdę o boiskowych wydarzeniach. Na boisku imponował inteligencją, intelektem błyszczał też poza nim, często zawstydzając rozmawiających z nim dziennikarzy. Dużo bardziej znany od swojego brata Marcina, mimo że był "tylko" obrońcą.

Jakub Błaszczykowski
źródło: wikipedia.org,
autor: Roger Gorączniak
Jakub BŁASZCZYKOWSKI. Kapitan kadry podczas Euro 2012. Turniej, w odróżnieniu od całej drużyny, zaliczył całkiem udany. Gdyby Błaszczykowskiego omijały poważne kontuzje, dziś byłby na drabinie piłkarskiego sukcesu jeszcze wyżej. Ale sądzę, że i tak nie może narzekać. Jest przecież kluczową postacią reprezentacji i bardzo ważnym ogniwem jednego z najlepszych klubów świata.

Mariusz LEWANDOWSKI. Zdobywca Pucharu UEFA 2009 z Szachtarem Donieck. Na Ukrainie bardzo ceniony, w Polsce często nazywany "drewniakiem" i wyśmiewany. Choć jeszcze gra zawodowo w piłkę, to jego ostatnie miesiące na boiskach. Był typowym defensywnym pomocnikiem starego typu, który koncentrował się na odbiorze piłki, miał atomowy strzał z dystansu i umiał dobrze grać głową. Techniki nikt go jednak nie nauczył.

Emmanuel OLISADEBE. Podsumowanie ostatnich 25 lat w polskim futbolu nie mogłoby obyć się bez Emsiego. To głównie dzięki jego golom reprezentacja po 16 latach przerwy awansowała na mundial. Na początku XXI wieku był chyba największą gwiazdą polskiej piłki. W 2001 został nawet piłkarzem roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna". Zasłużył się też w jeszcze jednej, ważnej dziedzinie, można by rzec - społecznej. "Wyleczył" bowiem wielu "kibiców" z rasizmu, pokazując co poniektórym, że Polak wcale nie musi być biały.



Wojciech KOWALCZYK. Pochodzący ze stolicy piłkarz jest symbolem ludzi, którzy nie do końca wykorzystali daną im przez los szansę. Był gwiazdą Legii, strzelał gole dla Betisu Sewilla i reprezentacji Polski. Miał niebywały talent, który jednak zaprzepaścił przez konfliktowy charakter i... beztroski tryb życia.

Maciej SZCZĘSNY. Jedyny zawodnik, który zdobył mistrzostwo Polski z czterema klubami - Legią, Widzewem, Polonią i Wisłą. W reprezentacji nie zaistniał, nie pasował bowiem do koncepcji żadnego selekcjonera. Może dlatego, że nie potrafił trzymać języka za zębami? Dla polskiej piłki zasłużył się też w inny sposób. Miał bowiem duży udział w powołaniu do życia Wojciecha, dziś bramkarza Arsenalu Londyn.

Marek CITKO. Fani pamiętają go z dwóch powodów. Pierwszy to gol z połowy boiska zdobyty 25 września 1996 roku dla Widzewa Łódź w meczu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt. Drugi - bramka strzelona w tym samym roku Anglikom na Wembley. Wszyscy wróżyli mu wielką karierę. Niestety, los mu nie sprzyjał. Ciągłe kontuzje zniszczyły jeden z największych talentów polskiego futbolu ostatnich 25 lat.



Maciej ŻURAWSKI. Strzelił 17 goli dla reprezentacji, 22 dla Celticu i 102 dla Wisły. Był ikoną krakowskiego klubu, w czasach, gdy Biała Gwiazda biła takie ekipy jak Parma, Schalke i rywalizowała jak równy z równym z wówczas bardzo silnym Lazio. W kadrze niespełniony. Jego przypadek jest podobny do casusu Roberta Lewandowskiego, oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji.

Jedenastka 25-lecia według Futbolmaniaka: Jerzy DUDEK - Tomasz HAJTO, Tomasz WAŁDOCH, Jacek BĄK, Michał ŻEWŁAKOW, Jakub BŁASZCZYKOWSKI, Jacek KRZYNÓWEK, Piotr NOWAK, Robert LEWANDOWSKI, Andrzej JUSKOWIAK, Krzysztof WARZYCHA

Kolejność wyżej wymienionych nazwisk jest zupełnie przypadkowa. Nie oznacza to, że każdy z tych graczy odegrał taką samą rolę w minionych 25 latach. Jedni odcisnęli swoje piętno bardziej, inni mniej, to oczywiste. Każdy z nich na swój sposób kształtował jednak obraz polskiej piłki. Obraz, trzeba uczciwie przyznać, niezbyt imponujący. Ale, gdy się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Więc nie narzekam, mogło być przecież gorzej. Kolejne 25 lat zapowiada się bardziej owocne piłkarsko. A przynajmniej wszystko na to wskazuje.



1 komentarz:

  1. Chuje muje dzikie węże. Gdzie Piszczek?! Słabe jak flaczki z olejem.

    OdpowiedzUsuń