wtorek, 29 lipca 2014

Pięć powodów do optymizmu przed meczem Legii z Celtikiem

W środę Legia zagra pierwszy mecz 3. rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Rywal markowy, bo Celtic Glasgow, dlatego też niewielu ekspertów daje mistrzom Polski jakiekolwiek szanse. W mediach mnóstwo jest informacji o słabych punktach drużyny ze stolicy i jej problemach. Mało kto szuka zaś jakichkolwiek pozytywów, prawie nikt nie snuje optymistycznych prognoz. Fakt, to ciężkie i niewdzięczne zadanie. Mimo tego postanowiłem spróbować.

Celtic bez dwóch kluczowych graczy

Z Legią nie zagra na pewno kontuzjowany kapitan The Bhoys Scott Brown. Jego brak to wielkie osłabienie mistrza Szkocji. Brown to dyrygent Celticu, jego serce, człowiek, od którego z reguły rozpoczynają się akcje drużyny. Dobrze więc, w tym dwumeczu nie pomoże kolegom i nie da się we znaki Ivicy Vrdoljakowi i spółce.

Nie wystąpi też Giorgios Samaras. Grek po sześciu latach spędzonych w drużynie z Glasgow nie dostał oferty przedłużenia kontraktu i obecnie pozostaje bez pracy. Z wycenianej na 51,5 mln euro drużyny najgroźniejszy wydaje się być Kris Commons. Ten lewy lub środkowy ofensywny pomocnik w poprzednim sezonie strzelił ponad 30 goli i z pewnością sprawi defensywie Legii spore problemy.

Nie ofensywa jednak a obrona to najsilniejszy punkt Celticu. Emilio Izaguirre, Virgil Van Dijk, Efe Ambrose i Mikael Lustig stanowią mur, od którego odbijali się gracze o wiele bardziej kreatywni od Ondreja Dudy czy nawet Miroslava Radovicia. Ale przecież miało być pozytywnie...

Warto pamiętać też, że rewanż nie odbędzie się na Celtic Park, tylko na stadionie w Edynburgu. To bardzo dobra wiadomość dla Legii. Kibice The Bhoys na swoim stadionie potrafią bowiem stworzyć taką atmosferę, że nawet Barcelona wymięka. Na szczęście Legia się o tym nie przekona. Celtic czekają więc praktycznie dwa mecze wyjazdowe.

Podpora Kuciak

Słowak musi stanąć na wysokości zadania zarówno w środę, jak i w rewanżu. Bez jego znakomitej dyspozycji Legia nie ma co liczyć na awans. Dusan Kuciak w meczu z Cracovią opuścił boisko z kontuzją. Na Celtic powinien być jednak gotowy, choć w poniedziałek nie trenował z zespołem. Mam nadzieję, że uraz z Krakowa nie wpłynie na jego dyspozycję i po raz kolejny wybroni kilka groźnych uderzeń. To element konieczny, by Legia mogła myśleć o awansie do kolejnej rundy.

Słowacko-serbski duet ruszy na podbój szkockiej twierdzy

Ondrej Duda i Miroslav Radović lubią i umieją ze sobą grać, a co najważniejsze - ich współpraca przynosi wymierne efekty. Choć Słowak jest dużo mniej skuteczny niż Serb często to on posyła pierwsze podanie w udanych akcjach Legii. Potrafi zagrać tak niekonwencjonalnie, że czasami zaskakuje tym nawet kolegów z drużyny. Co więcej, zarówno on, jak i Rado umieją dryblować, a to będzie niezwykle istotne w starciach z Celtikiem. Może się bowiem okazać, że tylko indywidualne akcje pozwolą zaburzyć ład bloku defensywnego mistrza Szkocji.

Jodłowiec w gazie

Były gracz Śląska Wrocław jest w najlepszej dyspozycji ze wszystkich legionistów z pola. Dobrze się ustawia, imponuje czystymi odbiorami, a gdy trzeba - nie boi się popełnić taktycznego faulu, który potrafi zapobiec groźnym atakom rywala. Za czasów Jana Urbana drużynie tego brakowało, piłkarze czasem zachowywali się tak, jakby przekładali indywidualny interes nad dobro zespołu. Gdy przeciwnik wychodził z kontrą, legioniści zamiast skasować akcję już na początku, bez sensu biegli za atakującymi drużyny przeciwnej, próbując zgodnie z przepisami zabrać im piłkę. Niby tak powinno być, ale współczesny futbol to nie gra dla dżentelmenów. Wygrywają ci, którzy są na boisku bardziej przebiegli. Sorry, taka jest piłka.

Wracając do Tomasza Jodłowca, po raz kolejny udowadnia on, że jego pozycja na boisku to defensywny pomocnik, a nie środkowy obrońca. Grając na stoperze, Jodła ośmiesza siebie i szkodzi całej drużynie. Występując w pomocy, jest jej filarem. Potrafi bowiem nie tylko zabrać piłkę przeciwnikowi, ale także dobrym podaniem albo krótkim rajdem wprowadzić futbolówkę do strefy obrony przeciwnika. Robi tym samym przewagę w ofensywie, siejąc popłoch w szeregach rywala. Choć teoretycznie wszyscy rywale Legii wiedzą, że Jodłowiec tak gra, niewielu jest w stanie temu zapobiec. Oby graczom Celticu też się nie udało.

Kosa coraz ostrzejsza

W pierwszym meczu z St. Patrick's Athletic Jakub Kosecki grał beznadziejnie. Z Bełchatowem już tylko słabo. W rewanżu z Irlandczykami zagrał niewiele, ale błysnął. Z Cracovią jego występ można uznać za całkiem udany. Forma Koseckiego idzie więc w górę szybciej niż dyspozycja całej drużyny. 23-letni skrzydłowy w wielu wywiadach przyznaje, że jest tytanem pracy. Talent też ma, czyli jego kariera powinna zmierzać w dobrym kierunku. Do tej pory blokowały ją kontuzje, ale zła karta musi się w końcu odwrócić.

Kosecki marzy o grze w Primera Division. Przepustkę do lepszego piłkarskiego świata może zdobyć tylko dobrą grą w europejskich pucharach, solidne występy w słabej lidze nikogo bowiem nie przekonają. Jeśli uda mu się ośmieszyć któregoś z obrońców Celticu, zrobić rajd przez pół boiska, po którym Legia zdobędzie bramkę, przypomni się skautom klubów z najlepszych lig. Oni mają już przecież jego nazwisko w swoich notesach, czas by je podkreślili grubą kreską.

Stanąć w gardle Celtikowi

Legii w rywalizacji z Celtikiem szans nie daje prawie nikt. Ale to dobrze. Polskie drużyny zawsze lepiej prezentują się, gdy nikt na nich nie stawia. Drużyna Henninga Berga nie jest w dobrej formie, ale z meczu na mecz gra lepiej. Celtic z kolei grał na razie tylko sparingi, w których również nie zachwycał. Szkoci są przekonani, że jako drużyna regularnie grająca w fazie grupowej Ligi Mistrzów połkną mistrza Polski bez zbędnego gryzienia. Wierzę, że Legia nie da zrobić z siebie przystawki i w ciągu tego dwumeczu ze zwierzyny łownej zmieni się w myśliwego, a po jego zakończeniu dumna będzie z niej cała piłkarska Polska.

Na koniec dowód na to, że Legia potrafi ogrywać teoretycznie mocniejszych od siebie. I to w jakim stylu!!!



1 komentarz:

  1. Zapomniałeś kto grał w tamtej Legii. Wolski w gazie, Ljuboja w gazie, Rybus w gazie :) a tutaj to jedynie prezes ma swoja furę w gazie co by taniej bylo... pozdro

    OdpowiedzUsuń