Niedawno w Polsce ukazała się książka Thomasa Kistnera "FIFA. Mafia". Piątkową decyzją w sprawie Legii UEFA pokazała, że także chce, aby i o niej powstała podobna publikacja.
Sportowe idee do kosza
Legia popełniła błąd proceduralny i powinna być ukarana. To jasne, ale na Boga, nie w taki sposób! Walkower i w efekcie wyrzucenie z Ligi Mistrzów za niezgłoszenie Bartosza Bereszyńskiego do 2. rundy eliminacji jest karą niewspółmierną do wykroczenia. To trochę tak, jakby za nieskasowanie biletu w autobusie zostać pozbawionym praw obywatelskich albo za niewysłanie PIT-u w terminie trafić do więzienia na 20 lat. UEFA w piątek zadrwiła sobie z Legii i po raz kolejny udowodniła, że piłka się dla niej zupełnie nie liczy, a jej slogan - troszczymy się o futbol - jest tylko chwytem marketingowym.
Raz karzą, raz nie
W ubiegłym roku UEFA wykluczyła Metalist Charków z fazy play-off eliminacji Ligi Mistrzów, mimo że drużyna z Ukrainy pokonała w 3. rundzie PAOK Saloniki. Powód - korupcja i ustawianie meczów.
W sezonie 2011/12 w play-offach eliminacji Ligi Europy FC Sion pokonał w dwumeczu Celtic Glasgow 3:1. W fazie grupowej zagrała jednak drużyna ze Szkocji. UEFA zweryfikowała bowiem wyniki obu meczów na walkowery dla The Bhoys. Wszystko przez to, że w zespole ich rywali zagrało aż pięciu nieuprawnionych graczy. Pięciu i to dwóch meczach!
Cztery lata temu w 4. rundzie eliminacji Ligi Europy VSC Debreczyn grał z Liteksem Łowecz. Węgierski zespół wygrał dwumecz 4:1, ale w fazie grupowej mógł nie zagrać, bo w rewanżowym spotkaniu w doliczonym czasie gry na boisko wszedł zawodnik niezgłoszony do protokołu meczowego. Debreczynowi groził walkower, ale skończyło się na 15 tysiącach euro grzywny.
Przykład z rozgrywek reprezentacji. W eliminacjach do MŚ 1998 Estonia miała zagrać ze Szkocją w Tallinie. Jej piłkarze nie wyszli jednak na murawę, bo uważali, że oświetlenie na stadionie jest nie działa w odpowiedni sposób. Według nich granie w mroku nie wchodziło w grę. Szkoci mieli na ten temat inne zdanie i... pojawili się na murawie. Co więcej, sędzia rozpoczął mecz, by chwilę później go zakończyć. Wszyscy byli przekonani, że Estończycy zostaną ukarani walkowerem, ale nic takiego się nie stało. Mecz w efekcie powtórzono, z tymże w Monako. Wynik - 0:0.
W 2007 roku kibole Legii zdemolowali stadion w Wilnie podczas meczu warszawskiej drużyny z Vetrą. Komisja Dyscyplinarna UEFA przyznała Litwinom walkower, do tego wykluczyła Legię z europejskich pucharów w sezonie 2007/2008 i dodatkowo na rok w zawieszeniu na pięć lat. Kara surowa, ale słuszna.
Absurd goni absurd
Legia przekroczyła przepisy w minimalnym stopniu. Bartosz Bereszyński za czerwoną kartkę z meczu z Apollonem z zeszłego roku pauzować miał trzy mecze. I tak było. Nikt nie chciał UEFA oszukiwać. Nikt nie kombinował. Po prostu, ktoś nie doczytał regulaminu albo zapomniał postawić znaczek przy nazwisku Bereszyński na liście graczy zgłoszonych do 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Czy takie malutkie przewinienie zasługuje na tak surową karę? Idąc tokiem rozumowania UEFA, uczeń, który nie powie "jestem" podczas odczytywania listy obecności na początku lekcji, choć na tej lekcji jest, powinien być pozbawiony możliwości uczestnictwa w kolejnych zajęciach i dodatkowo ukarany obniżeniem oceny z zachowania.
Na decyzji UEFA straciła nie tylko Legia jako klub. Strat pieniężnych, wizerunkowych i marketingowych nikt jej nie zrekompensuje. Straty poniósł też cały polski futbol, który i tak jest bliski dna (a może się już tam znalazł, bo jak inaczej wytłumaczyć np. fakt, że Lech nie jest w stanie strzelić gola drużynie, w której tylko czterech graczy ma kontrakty półzawodowe, reszta to amatorzy). Straciła Warszawa, funkcjonujące w Polsce media sportowe (po sukcesach gazety sprzedają się dużo lepiej niż po porażkach), a najbardziej ucierpieli kibice. Ci prawdziwi, a nie kibole, którzy pośrednio i małym stopniu, ale jednak, przyczynili się do piątkowego werdyktu. Legia przez nich ma bowiem w siedzibie piłkarskiej centrali przechlapane.
W tym całym zamieszaniu uwadze uszła jeszcze jedna idiotyczna decyzja UEFA. Otóż Bartosz Bereszyński za to, że pojawił się na boisku w Edynburgu na kilka minut, choć według UEFA nie powinien, został ukarany dodatkowo jeszcze jednym meczem dyskwalifikacji. Czyli de facto piłkarz oberwał podwójnie. Nie dość, że jego drużynę okradziono z efektownego triumfu, to jeszcze jemu samemu zabrano możliwość wystąpienia w kolejnym meczu europejskich pucharów!
Ciąg fatalnych zbiegów okoliczności i głupich błędów spowodował, że jeden z największych sukcesów polskich klubów piłkarskich w ostatnich latach z dnia na dzień zamienił się w jedną z największych kompromitacji. Legia złożyła odwołanie od decyzji UEFA do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, ale chyba nikt oprócz trenera Henninga Berga nie liczy na to, że sąd zmieni decyzję Unii Europejskich Związków Piłkarskich.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet tak absurdalna, niesprawiedliwa, nieidąca z duchem sportu, po prostu idiotyczna decyzja UEFA nie spowodowałaby tak dramatycznych konsekwencji dla Legii, gdyby... Ivica Vrdoljak wykorzystał choć jeden rzut karny w meczu z Celtikiem w Warszawie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz