środa, 11 listopada 2015

Wychowankowie? Za duże ryzyko, czyli o niepokojących trendach w futbolu

Stawianie na adeptów własnych akademii - rzecz godna pochwały. Ostatni raport CIES Football Observatory pokazuje jednak zupełnie przeciwny trend
w europejskim futbolu. Odsetek wychowanków, czyli piłkarzy między 15 a 21 rokiem życia, którzy spędzili w klubie co najmniej trzy lata, w kadrach drużyn z 31 lig Starego Kontynentu spadł właśnie do 19,7% - najniższego poziomu od 2009 roku. Jednocześnie średnia wieku rośnie. Właśnie osiągnęła wartość najwyższą w historii
i wynosi 26 lat.

Angielscy juniorzy mają źle, ale włoscy jeszcze gorzej

Młody Brytyjczyk szanse na przebicie się w drużynie Premier League ma takie same, jak na spotkanie z królową Elżbietą w Pałacu Buckingham, czyli praktycznie żadne. Tu stawia się bowiem na talenty z innych krajów. 59,9% zawodników angielskiej ekstraklasy to obcokrajowcy. Tylko na Cyprze gra ich więcej. Bardzo często zdarza się, że wychowanek danego klubu zanim w nim zadebiutuje, zostaje kilkakrotnie wypożyczany, by się ogrywać. Tylko najlepsi dostają szansę powrotu, a tym musi sprzyjać szczęście.

Klubem Premier League, który najchętniej stawia na adeptów swojej akademii, jest Tottenham Hotspur. Stanowią oni 32% kadry na sezon 2015/2016. Drugi pod tym względem jest Arsenal - 24 %, trzeci Manchester United - 20%, potem są Aston Villa - 18,5%, Everton - 17,9% i West Ham United - 16,7 %. W pierwszych zespołach Swansea i Bournemouth nie ma z kolei żadnego wychowanka. Co ciekawe, Koguty i Kanonierzy znajdują się również w czołówce klubów z największym odsetkiem obcokrajowców w składach (64%).

Średnia wychowanków w Premiership wynosi 11,7 % i jest sporo mniejsza niż w poprzednim sezonie - 13,8%. Co gorsza, w tej kampanii przebywali oni na boisku jedynie przez 7,7% czasu gry - tylko w Grecji, Turcji i na Cyprze grali rzadziej. Debiut w najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej zaliczyło
w obecnym sezonie 31 graczy wyszkolonych w akademii danego klubu. Wyniki te na tle innych lig nie są powodem do chwały. Jedynie we Włoszech wychowankowie mają gorzej - średnio stanowią bowiem tylko 8,6% kadr klubowych. Np. w Czechach odsetek ten wynosi 30,7%, w Hiszpanii 23,7,
w Szwecji 24,4, w Holandii 22,8, we Francji 19,4, w Niemczech 13,3, a w Szkocji 20,9.

Wzory z Homla i Belgradu

Która drużyna w Europie może pochwalić się największą liczbą wychowanków w kadrze? To białoruski FK Homel (91,7%). Drugi jest inny klub z kraju Aleksandra Łukaszenki - Niemen Grodno (70%), a trzecia czeska Sigma Ołomuniec (65%). Kojarzący się z polityką stawiania na swoich Athletic Bilbao jest dopiero czwarty z wynikiem 63%. Jeśli chodzi o ogólną liczbę adeptów akademii grających zawodowo w najwyższych ligach - w macierzystym lub innym klubie - to liderem jest Partizan Belgrad. W kadrze mistrza Serbii jest ich 13, a w innych zespołach gra aż 65. Drugie miejsce dla Ajaksu Amsterdam z armią 75 wychowanków będących w grze. Trzecia jest FC Barcelona (62).


Na przeciwnym biegunie znajduje się słoweński NK Zavrč, rekordzista pod względem liczby zatrudnianych obcokrajowców, którzy stanowią aż 88% składu tej drużyny. Druga jest AS Roma (85,2%), a trzecia Chelsea (83,3%).

W Ekstraklasie wychowankowie stanowią 18,6% klubowych kadr i w tym sezonie przebywali na boisku jedynie przez 12,9% czasu gry. Obie wartości są poniżej europejskiej średniej, która w pierwszym przypadku wynosi 19.7%, a w drugim 16,3%.

Na 460 drużyn badanych w raporcie CIES w 33 nie ma żadnego wychowanka. W gronie tym są m.in. Chievo, Hamburger SV, Granada, Carpi, Hellas Werona, Gaziantepspor, Boavista Porto oraz Termalica Bruk-Bet Nieciecza i Górnik Łęczna.

Zaporoże, raj dla żółtodziobów

Klubem, który w tym sezonie pozwolił zadebiutować w najwyższej klasie rozgrywkowej największej liczbie wychowanków, jest Metalurg Zaporoże. Aż 11 adeptów akademii dostąpiło tego zaszczytu. Drudzy pod tym względem Dynamo Moskwa, OFK Belgrad i Czornomorec Odessa dały taką szansę po 7 graczom. Symptomatyczne jest to, że w pierwszej dwudziestce są tylko trzy kluby z czołowych europejskich lig, czyli angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej, francuskiej, niemieckiej i holenderskiej, to Twente Enschede (6 debiutów), OGC Nice i Werder Brema (po 4).

Którzy tegoroczni debiutanci grali najwięcej? Liderem jest 20-letni Mario Piccinocchi, defensywny pomocnik szwajcarskiego Lugano, który był na murawie przez 83,9% czasu gry. Drugie miejsce dla jego rówieśnika, stopera Jegora Trojakowa z FK Homel (83,3% czasu gry). Trzecią lokatę zajmuje zaś Victorien Angban, 19-letni ofensywny pomocnik belgijskiego Sint-Truiden (78,6%).

Coraz starsi panowie

Awersja do ryzyka obowiązuje obecnie nie tylko na rynkach finansowych.
W futbolu, gdzie podobnie jak w biznesie, liczy się zysk, jest tak samo. Z punktu widzenia klubowego skarbnika bezpieczniej jest postawić na droższego, ale bardziej doświadczonego gracza, niż zastanawiać się, czy zdolny junior da radę w dorosłym futbolu. W efekcie średnia wieku drużyn rośnie i w tej chwili jest najwyższa w historii - 26 lat. Mimo to jedynym zespołem z 31 lig uwzględnionych w raporcie CIES, który ma ją powyżej trzydziestki, jest Chievo Werona.

Średnia wieku w Premier League wynosi dziś 26,5. Najstarszą, a jednocześnie najwyższą ekipę ma, Stoke - 28,7, a najmłodszą Tottenham - 24,7. W hiszpańskiej La Lidze przeciętny gracz ma 26,4 lat (najmłodsza jest Valencia CF - 24,9, a najstarsze Rayo Vallecano - 29,1), we włoskiej Serie A 26,4 (najstarsze Chievo - 30,3, najmłodsze Empoli - 25,3), w Bundeslidze 24,9 (najmłodszy Bayer 24,4, najstarszy SV Darmstadt 27,3), a w Ligue 1 25,4 (najmłodsze jest Monaco 23,8, najstarszy GFC Ajaccio - 28,4). Średnia wieku dla naszej Ekstraklasy to zaś 25,1. Najstarszym teamem dysponuje Termalica Bruk-Bet Nieciecza (29), a najmłodszym - Jagiellonia Białystok (23,7).

Jest źle, może być gorzej

W 2009 roku wychowankowie stanowili 23,1% kadr klubów z 31 lig uwzględnianych w raporcie CIES. Rok temu było ich 21%, a teraz zaledwie 19,7%. Futbol idzie w złą stronę. Dewiza show must go on napędza coraz droższe transfery i kwestią czasu pozostaje cena 100 mln euro za piłkarza. Rynek psują bajecznie bogaci szejkowie, coraz chętniej inwestujący w Europie, oraz angielskie kluby, regularnie przepłacające za piłkarzy. W tej finansowo-rozrywkowej machinie jest niewiele miejsca dla młodych zdolnych. Szansę na zaistnienie dostają wybrańcy, którzy wiedzą, że jeśli jej nie wykorzystają, drugiej nie dostaną. W efekcie, przygnieceni presją, zawodzą i skazują się na tułaczkę po niższych ligach.

Czy tak musi być? UEFA wydaje się powoli zauważać problem. Zasada finansowego fair play, choć mająca kilka luk, jest godna pochwały i pośrednio sprzyja promowaniu wychowanków. Dobrym posunięciem jest też zobligowanie klubów grających w Lidze Mistrzów do posiadania w kadrze co najmniej ośmiu graczy wyszkolonych u siebie. Angielska federacja również przestaje być ślepa na chorobę trawiącą rodzimy futbol i zapowiada wprowadzenie zmian, mających go uzdrowić. Jedną z nich ma być ograniczenie liczby zawodników spoza Unii Europejskiej. Problem w tym, że robi to już od kilku lat, a konkretnych działań wciąż nie widać.

Powód jest prosty - pieniądze. W 2015 roku kluby Premier League wydały na transfery miliard euro. 65% tej kwoty przeznaczono na zakupy zagranicznych piłkarzy. Gwiazdy bez angielskiego paszportu są bardziej medialne i generują więcej zysków od razu. Współczesny futbol jest bowiem niecierpliwy - oczekuje sukcesów tu i teraz. Nie ma czasu na czekanie i ewentualne rozczarowania. Jeśli się nie sprawdzasz, wylatujesz. Średnia długość pobytu zawodnika w europejskim klubie jest z sezonu na sezon coraz krótsza i wynosi obecnie 2 lata i 7 miesięcy. Niby całkiem sporo, ale np. w takim Evertonie, zarządzanym trochę wbrew obowiązującym trendom, to już nieco ponad 4 lata.

Potrzebne są odważne inicjatywy UEFA i władz krajowych związków zmuszające kluby do włączania wychowanków do kadr pierwszego zespołu. Gdyby i te rozporządzenia udało się jakoś obejść, ostatecznym sposobem na przywrócenie normalności wydaje się... pęknięcie tzw. bańki transferowej. Kryzys finansowy w futbolu jest mu niezbędny, by się oczyścić z brudu narastającego przez ostatnie lata. Paradoksalnie, im szybciej nastąpi, tym lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz