niedziela, 20 marca 2016

Pokerzysta, który zachwycił samego sir Aleksa. Douglas Costa od A do Z

Douglas miał się w Monachium pogubić,
a jest gwiazdą drużyny.
źródło: pinterest.com
Mircea Lucescu, jego były trener, przewidywał, że Bayern to dla niego za wysokie progi i sobie w nim nie poradzi. 5 goli i 18 asyst dowodzi, jak bardzo Rumun nie poznał się na swoim podopiecznym. Jeszcze rok temu kibice Bawarczyków drżeli na samą myśl o kontuzjach Francka Ribery'ego
i Arjena Robbena, dotychczasowych motorów napędowych drużyny. Dziś urazy Francuza czy Holendra już tak bardzo ich nie obchodzą. Liczy się to, czy zdrowy jest on. Nowy król monachijskich skrzydeł - Douglas Costa de Souza.

Agent. Interesy Douglasa reprezentuje firma menedżerska Mondial Sport Management & Consulting. Z jej usług korzystają też m.in. Edinson Cavani, Philippe Coutinho, Nemanja Matić, Hugo Lloris czy Anthony Martial. Costa nie poszedł więc w ślady swojego idola, Ronaldinho, o którego sprawy dbał brat. Wolał nie mieszać rodziny w organizacyjno-finansowe niuanse swojej kariery, co wyszło mu na dobre.

Bayern Monachium. 30 mln euro wydali na Douglasa Bawarczycy. To czwarty najdroższy transfer w historii klubu. Piłkarz podpisał pięcioletni kontrakt, dostał numer 11 na koszulce i miał być cennym uzupełnieniem składu.

Zadebiutował 1 sierpnia 2015 roku w meczu o Superpuchar Niemiec z Wolfsburgiem, asystując przy golu Robbena na 1:1. Swoje premierowe trafienie w nowych barwach zaliczył 13 dni później w wygranym 5:0 starciu z Hamburgerem SV. Do tej pory rozegrał dla Bayernu 32 mecze (stan na 20 marca 2016). Zdobył w nich 5 goli i zanotował aż 18 ostatnich podań. Dziś nikt nie wyobraża sobie mistrza Niemiec bez Douglasa w składzie. To w dużej mierze dzięki niemu Bawarczycy uciekli spod topora w rewanżowym starciu z Juventusem w 1/8 finału Ligi Mistrzów.



Chelsea Londyn. Rok temu w wywiadzie dla "Four Four Two" Costa twierdził, że chętnie zamieniłby Szachtar Donieck na The Blues. - Jestem zainteresowany transferem do Chelsea nie tylko dlatego, że słyszałem o tym klubie dużo dobrego od Williana, ale głównie z uwagi na fakt, że mógłbym osiągnąć wszystko, o czym marzę, u boku takiego trenera jak Jose Mourinho (...). On jest najlepszym trenerem. Zawsze walczy o trofea - podkreślał. Roman Abramowicz był gotów zapłacić za Douglasa ponad 20 mln funtów, ale ostatecznie transakcja zakończyła się fiaskiem, bo piłkarz doszedł do wniosku, że... Pep Guardiola jest jednak lepszy od Mourinho i będzie dla niego lepiej, jeśli zdecyduje się kontynuować karierę pod okiem Hiszpana.

W grudniu 2015 roku w rozmowie z dziennikarzem "Bilda" Costa tłumaczył się ze swojej decyzji: - Chelsea też mnie chciała. Jej działacze byli bardzo zdeterminowani, ale ja pragnąłem za wszelką cenę dołączyć do ekipy Guardioli. To była przemyślana decyzja. Doszedłem do wniosku, że dzięki pracy z Pepem po prostu więcej się nauczę, bardziej piłkarsko rozwinę.

Drybling to cecha wyróżniająca Douglasa z tłumu skrzydłowych. Brazylijczyk jest wyjątkowo gibki, błyskawicznie zauważa błędy w ustawieniu obrońcy i natychmiast je wykorzystuje. Lubi błysnąć oryginalnym trikiem, ale to nagłej zmianie tempa biegu i balansu ciała zawdzięcza swoje sukcesy w dryblingu. Jest tak szybki w działaniu, że rywale nie zdążają go nawet sfaulować. W tej kampanii Bundesligi sędziowie odgwizdali tylko 19 przewinień na nim. Dla porównania takiego Roberta Lewandowskiego faulowano aż 44 razy.

W Bundeslidze nie ma piłkarza, który wygrywałby pojedynki częściej od niego. W 21 meczach tego sezonu Douglas na swoją korzyść rozstrzygnął 78 takich starć, co daje prawie 4 wygrane pojedynki na mecz. Wynik ten daje mu miejsce w pierwszej dziesiątce dryblerów z pięciu najsilniejszych lig Europy - hiszpańskiej, angielskiej, niemieckiej, włoskiej i francuskiej.

EC Novo Hamburgo. W tym robotniczym klubie Douglas Costa pobierał pierwsze piłkarskie nauki. Jak każdy chłopiec na początku grywał głównie z kolegami na ulicy, a zorganizowane treningi rozpoczął w wieku 11 lat. Już jednak rok później przeniósł się do sławniejszego sąsiada ECNH, Gremio Porto Alegre

Ferguson. Po debiucie Costy w Gremio w 2008 roku jego nazwisko trafiło do notesów skautów z klubów całej Europy. Wśród nich nie mogło zabraknąć Manchesteru United. Sir Alex Ferguson był pod wielkim wrażeniem talentu Brazylijczyka i bardzo chciał mieć go w drużynie. Nazywał ponoć Douglasa "najjaśniejszą młodą gwiazdą Ameryki Południowej".

Czerwone Diabły zaoferowały Gremio 7 mln funtów, ale dla borykającego się z problemami finansowymi klubu było to o wiele za mało. Szefowie Gauchos chcieli trzy razy tyle. Nic więc dziwnego, że do transakcji nie doszło. Prezydent Gremio nie pozwolił nawet Coście wyjechać na 20-dniowe testy do Manchesteru.

Grêmio ukształtowało piłkarsko Douglasa. Pojawił się w tym klubie z Porto Alegre w wieku 12 lat i był mu wierny przez kolejne osiem. Początków nie miał łatwych. Jako wyjątkowy chuderlak mógł wylecieć z drużyny już po kilku miesiącach. Władze Gremio zlitowały się jednak nad ambitnym chłopcem i wypożyczyły go klubiku z okolicy o wdzięcznej nazwie Casa-Lar Santa Catarina.

Douglas bardzo szybko zyskał szansę, by coś trenerom Gremio udowodnić. Jego nowa drużyna grała bowiem z Gauchos w młodzieżowym turnieju. Przed meczem Douglas odgrażał się rywalom, że pokaże im, gdzie raki zimują i... słowa dotrzymał. Strzelił dwa gole, wielokrotnie ośmieszając lepiej zbudowanych nastolatków, a Casa-Lar wyeliminowała Gremio z rozgrywek. Ten wyczyn nie mógł przejść bez echa w obozie Nieśmiertelnych. W efekcie Costa wkrótce wrócił do tego klubu.

Wiedział, że musi nabrać muskulatury, by zrobić karierę w futbolu. Siłownia stała się więc jego drugim domem. Setki godzin ćwiczeń i hektolitry wylanego potu sprawiły, że Costa przestał w końcu być nastolatkiem, z którego się śmieją. Przytył 8 kg, zmężniał, przy okazji nie tracąc nic ze swej zwinności. W pierwszej drużynie Trójkolorowych zadebiutował 4 października 2008 roku w meczu z Botafogo. Strzelił gola, a jego zespół wygrał 2:1. Później w barwach Gremio wystąpił jeszcze 28 razy, ale do siatki trafił jeszcze zaledwie raz. 

Hobby. Poker i bilard są głównymi pozasportowymi pasjami Douglasa. Z tymże ta pierwsza jest dominująca. Podczas zgrupowań gracze Bayernu namiętnie grają w bawarską grę karcianą zwaną Schaafkopf, w której czempionem jest Thomas Müller. Jak tylko Costa się w niej podszkoli, może zdetronizować Niemca.

Inwestycja. Wydawało się, że Bayern, płacąc za Douglasa 30 mln euro, przepłacił. Za podobną kwotę mógł mieć np. Antoine'a Griezmanna. Dziś, kilka miesięcy po tym transferze, portal transfermarkt.de wycenia Brazylijczyka już na 35 mln, a jeszcze dwa lata temu jego wartość szacował na zaledwie 12. Jeśli Costa dalej będzie się tak rozwijał, jego cena może przekroczyć 50 mln. Okazuje się więc, że zakup Brazylijczyka był dla mistrzów Niemiec całkiem rozsądną inwestycją nie tylko ze sportowego, ale i z czysto biznesowego punktu widzenia.

Jakość. Costa to jeden z najbardziej wartościowych graczy Bayernu. Świadczy o tym chociażby średnia not przyznawanych przez dziennikarzy "Kickera". Brazylijczyk z wynikiem 2,73 plasuje się obecnie na 12. miejscu wśród wszystkich piłkarzy Bundesligi. W Bayernie tylko Jerome Boateng, Robert Lewandowski i Thomas Müller mają lepszą średnią.

Kadra. Wygrany mecz z Turcją 11 listopada 2014 roku w Stambule był debiutem Douglasa w narodowych barwach. Na boisku pojawił się w 77. minucie, zastępując Williana. W czerwcu Dunga powołał go do kadry Brazylii na Copa America. Już w pierwszym meczu grupowym z Peru Costa pokazał, na co go stać, strzelając zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry. Do tej pory w reprezentacji wystąpił 15 razy, zdobył 2 bramki i miał 4 asysty. Costa był też ważnym graczem drużyny młodzieżowej Seleção, z którą w 2009 roku sięgnął po mistrzostwo Ameryki Południowej i wicemistrzostwo świata.

Lucas Kruel to przyjaciel i prywatny trener Douglasa. Współpracują ze sobą od 10 lat. Lucas był z kumplem w Porto Alegre, był w Doniecku, gdy ten grał dla Szachtara i jest też w Monachium. Treningi z nim do najłatwiejszych nie należą, ale czy może inaczej, jeśli trener nosi tak "okrutne" nazwisko. Próbkę tego, jak pracują panowie, można zobaczyć na filmiku poniżej.



Lucas też jest piłkarzem, tyle że halowym. Po transferze Douglasa do Bayernu szybko znalazł sobie klub w Bawarii. Dziś reprezentuje barwy futsalowej drużyny SSV Jahn 1889 Regensburg.

Maicon "Douglas" Sisenando. Ojciec gracza Bayernu, z zawodu mechanik, dał synowi imię Douglas, gdyż... był wielkim fanem Maicona. Obecny obrońca Romy urodził się bowiem w Novo Hamburgo, położonym niecałe 20 km od Sapucaia do Sul, rodzinnego miasta gwiazdy Bayernu.

Najlepsze mecze z pewnością dopiero przed nim. Na razie szczególnie dumny może być np. z występu 27 listopada 2013 roku, kiedy to strzelił dwa gole i zaliczył asystę w wygranym przez Szachtar 4:0 meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Realem Sociedad. Świetnie wypadł też w rozegranym 18 listopada ubiegłego roku spotkaniu reprezentacji Brazylii z Peru w eliminacjach MŚ 2018, w którym strzelił gola i asystował przy dwóch pozostałych trafieniach autorstwa Renato Augusto i Filipe Luisa. Co ciekawe, Douglas do tej pory zdobył dla Canarinhos dwie bramki, obie w starciach z Peru.

Najlepszy mecz w barwach Bayernu? Trudno o jednoznaczny wybór, bowiem we wszystkich jest dobry lub bardzo dobry. Wyjątkowo udany był ten z 14 sierpnia 2015 roku przeciwko Hamburgerowi SV (5:0), w którym Douglas strzelił gola, asystował przy bramce Thomasa Müllera i został wybrany piłkarzem meczu. Dobrze wspomina też pamiętne dla Roberta Lewandowskiego wrześniowe spotkanie z Wolfsburgiem (5:1), kiedy to podawał do Polaka przy dwóch z pięciu jego trafień.

Ojciec miał niebagatelny wpływ na to, że Douglas w ogóle został piłkarzem. Gracz Bayernu nie marzył bowiem o profesjonalnej grze w piłkę. Co innego tata, piłkarz amator, któremu śniło się, by jego syn wybrał taki zawód. Motywował go, dawał wskazówki, był drogowskazem na drodze kariery.

Ich relacje mają też drugą, mroczniejszą stronę. Tata Douglasa był alkoholikiem, a gdy sobie wypił, potrafił być agresywny, o czym najczęściej przekonywała się jego młodsza córka, Amanda. Dziesięć lat temu udało mu się jednak wyjść z nałogu i to bez specjalistycznej terapii. Piłkarz przyznaje, że tata bardzo mu tym zaimponował.

Punta Cup to jeden z najbardziej prestiżowych turniejów młodzieżowych na świecie. W zawodach biorą udział drużyny z obu Ameryk, a nawet z Europy, w różnych kategoriach wiekowych - najstarsza to U-18. W 2008 roku Gremio z Douglasem w składzie przegrało w finale z Nacionalem Montevideo. Nie przeszkodziło to jednak Coście zostać najlepszym piłkarzem turnieju i jego królem strzelców. Podobne zaszczyty otrzymał w tym samym roku podczas Taca Belo Horizonte de Juniores, czempionatu, w którym rywalizuje 36 brazylijskich drużyn do lat 20. Z tą różnicą, że te zawody Gremio wygrało.

Ronaldinho. Tak odpowiada Douglas na pytanie o swój piłkarski wzór. Obaj uczyli się futbolu w Gremio, ale w klubie się minęli. Ronaldinho odszedł bowiem do PSG w 2001 roku, kilkanaście miesięcy przed pojawieniem się na treningu małego Costy. Legenda sławniejszego kolegi odcisnęła jednak na nim piętno. Douglas wtedy właśnie postanowił sobie, że chce pójść ścieżką podobną do tej, jaką wybrał Ronaldinho. Dziś trzeba przyznać, że realizuje ten plan znakomicie. Oby tylko nie powielał błędów sławniejszego kolegi po fachu, zwłaszcza tych pozasportowych...

Szachtar Donieck. 10 stycznia 2010 roku. Tego dnia Douglas został zaprezentowany jako gracz Szachtara. Kosztował klub z Doniecka 8 mln euro. Jak się miał okazać, była to znakomita inwestycja. Costa w nowym zespole zadebiutował 18 lutego w przegranym 1:2 meczu 1/16 Ligi Europy z Fulham. Na boisku pojawił się w 75. minucie, zmieniając Jádsona. Pierwszego gola w barwach Szachtara strzelił niecały miesiąc później w wygranym 2:1 spotkaniu z Metalistem Charków.

W zespole finansowanym przez Rinata Achmetowa Douglas spędził 5 lat. Rozegrał 202 mecze, zdobył 38 bramek i zanotował 40 asyst. Pięciokrotnie cieszył się z mistrzostwa Ukrainy, a po 3 razy wznosił w górę puchar i superpuchar tego kraju.

Thiago i Rafinha. To dwaj najlepsi kumple Douglasa w Bayernie. On i Hiszpan są w podobnym wieku i mają zbliżone zainteresowania. Rafinha z kolei na początku pobytu Douglasa w klubie z Allianz Areny był jego tłumaczem i opiekunem. Mimo że jest od Costy o pięć lat starszy, szybko znalazł z nim wspólny język.

Urazy. Zawodnicy o charakterystyce Costy są często narażeni na faule rywali, a przez to na kontuzje. Na szczęście Douglasowi udaje się unikać brutalnych wejść przeciwników. Dla większości z nich jest po prostu za szybki. Brazylijczyk ucieka z niebezpiecznych miejsc, zanim jeden czy drugi delikwent zdążą pomyśleć o wycięciu go równo z trawą.

Nie oznacza to jednak, że żadne urazy się zawodnika z Sapucai do Sul nie imają. Jego najdłuższa przerwa w treningach wyniosła 42 dni (kwiecień i maj 2009 roku), a spowodowana była naciągnięciem więzadeł żebrowych. Z kolei pod koniec ubiegłego roku z gry na nieco ponad miesiąc wyeliminowały go problemy mięśniowe.

Wielofunkcyjność. Pep Guardiola lubi ustawiać piłkarzy na pozycjach, na których przed rozpoczęciem treningów z nim nigdy nie występowali. Dlatego też Hiszpan stara się pozyskiwać zawodników uniwersalnych, co to gry na żadnej pozycji się nie boją. Taki właśnie jest Douglas. W tym sezonie najczęściej był ustawiany na lewym skrzydle, ale grywał też jako "dziesiątka", środkowy pomocnik i prawoskrzydłowy. Do niego należy też w głównej mierze wykonywanie stałych fragmentów gry. Costa, choć mierzy tylko 172 cm, ma też zadatki na... bramkarza, o czym świadczy poniższy filmik...
Teoretycznie Douglasa nie jest trudno rozszyfrować. Wiadomo, że lubi schodzić od bocznej linii do środka i uderzać z dystansu. Jest także dobry w przerzutach. Podobnie można jednak powiedzieć np. o Robbenie. Cały problem polega na tym, aby wiedzę tę przełożyć na praktykę. A temu zadaniu nie są w stanie podołać nawet najlepsi obrońcy świata.

Jego główną wadą pozostaje słaba skuteczność przy dużej liczbie uderzeń na bramkę. Douglas nigdy nie strzelił w sezonie więcej niż 7 goli. W tym ma już na koncie 5 trafień i spore szanse, by ustanowić swój nowy prywatny rekord. Nie zmienia to jednak faktu, że aby znaleźć się w gronie najlepszych skrzydłowych świata, musi znacznie poprawić wykańczanie akcji.

Związki. Douglas przyjechał do Monachium jako mąż Luisy Ramos, z którą wziął ślub w czerwcu 2014 roku. Niestety, w sierpniu 2015 roku para się rozwiodła. Dziś piłkarz jest singlem, a na większości imprez klubowych czy charytatywnych zjawia się w towarzystwie siostry, Amandy.

Piłkarz mieszka z nią w Monachium i nie ukrywa, że jest ona dla niego najważniejszą osobą na świecie, najlepszą przyjaciółką i kimś, komu bezgranicznie ufa. Douglas ma też starszego brata i jeszcze jedną siostrę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz